#71

80 8 19
                                    

Pov Kaptur

Wstawiłem relacje na instagrama, że robię sobie przerwę i nie czekając na reakcję innych wyłączyłem wszystkie powiadomienia.
Zająłem się w końcu pogrzebem mojej matki, kiedyś musiał nadejść ten dzień. Liczyłem, że będę miał w tym dniu wsparcie Wiktora, ale nie chciałem go widzieć.

Nie chciałem go znać.

Siedziałem załamany patrząc pustym wzrokiem w okno. Chciałem odciąć się od każdego, nie zasługiwałem na nikogo. Łzy napłyneły mi do oczu, złapałem za paczkę papierosów, które kupiłem jakiś czas temu i zacząłem palić jeden za drugim. Cały salon wypełnił się dymem i nie przyjemnym zapachem, ale nie obchodziło mnie to.

Jest tylko Kuba i jego mały świat.

Rozejrzałem się po salonie, japierdole jaki syf. W tym wszystkim udało mi się dostrzec kilka kasztanów, zaśmiałem się pod nosem przypominając sobie wszystko.

Wszystko co przeżyłem z Wiktorem.

Nawet nie zauważyłem kiedy zacząłem palić drugą paczkę. Lekko się wkurwiłem gdy skończyły mi się wszystkie szlugi, zacząłem się rozglądać za alkoholem.
Znalazłem trzy wina, dobre i to. Bez zastanowienia zacząłem pić. Znowu. Zacząłem się sam ze siebie śmiać, kurwa co jest ze mną nie tak.
Spojrzałem na ekran, który co chwilę się świecił od przychodzących połączeń. Były na zmianę od siedmiu osób, Chivasa, Szpaka, Kacperczyków, Michała, Eryka i Janka. Uśmiechnąłem się pod nosem z jednej strony ze szczęścia, że Janek mimo wszystko nie postanowił mnie olać z drugiej strony ze smutku, że Zimmer nie próbował się ze mną skontaktować.
Włączyłem całkowicie telefon i oddałem się używce. Popijałem wino rysując niezidentyfikowane rzeczy na udach. Patrzyłem z satysfakcją na wypływającą krew.
Wyjrzałem przez okno i na chwilę zatrzymałem wzrok na gwiazdach.

Przepraszam mamo i przepraszam Janek.

Nawet nie wiem kiedy zasnąłem na podłodze.

Pov Kinny Zimmer

Nie wiedziałem co mam zrobić. Z jednej strony wypadałoby iść do tego dzieciaka z drugiej wiem jak to się skończy.
Chodziłem w kółko po studiu Eryka co jakiś czas na niego zerkając z nadzieją na to, że uda mu się do niego dodzwonić.
W końcu usiadłem na kanapie i westchnąłem, kurwa Kaptur mógłbyś w końcu się ogarnąć..
Przeglądałem dm na instagramie, wszystkie były o tym samym,

Co z Kubą?

Też chciałbym kurwa wiedzieć.. Z moich myśli wyrwał mnie Eryk waląc mnie w ramię.

- I co? - zapytałem z nadzieją.

- Gówno kurwa, a co ma być. - odpowiedział wkurwiony.

Westchnąłem zakładając kaptur na głowę, nie wiem czy odchodziłem już od zmysłów czy może miałem to gdzieś.

Nie wiedziałem co czuję.

Nie wiedziałem co czuję do niego.

Oparłem załamany głowę o ścianę i gapiłem się w sufit. Eryk ponownie zaczął wydzwaniać do Kuby, mimo że oboje wiedzieliśmy, że to nic nie da.

Pov Kaptur

Obudziłem się o 14 nie do końca wiedząc co robię kurwa na podłodze. Wstałem i chwiejnym krokiem udałem się do łazienki, spojrzałem w swoje odbicie w lustrze.
Kurwa wyglądałem jak wrak człowieka. Mój wzrok powędrował trochę niżej, zamarłem gdy zobaczyłem w jakim stanie są moje uda.
Gdyby był tu Janek już dawno by się tym zajął przy okazji poprawiając mi humor.
Westchnąłem i wziąłem apteczkę, musiałem się tym sam zająć. Opatrywalem się dosyć nieumiejętnie myśląc cały czas o tym, że nie mogę tak zostawić sytuacji z Jankiem i wypadałoby z nim pogadać. Zacząłem układać w głowie słowa, które chcę mu powiedzieć. To znaczy próbowałem, nie wiedziałem jak zacząć zamiast tego łzy zaczynały spływać mi po policzkach.
Gdy jakoś ogarnąłem uda poszedłem położyć się spać do sypialni, to jest coś czego potrzebowałem. Długie spanko.

Pov Kinny Zimmer

Obudziłem się w studiu Eryka, chłopak spał obok mnie z telefon w ręce. Zajebiście siedzieliśmy tu chuj wie, do której przez tego dzieciaka.. Spojrzałem na telefon z nadzieją, że może się odezwał.
Nic z tego.
Jedyne co zastałem to wiadomości od reszty, że z nimi też się nie kontaktuje. Zacząłem się martwić, co jeżeli Kuba leży gdzieś martwy, a my jak debile próbujemy się do niego dodzwonić?
Nie czekając aż Eryk wstanie wyszedłem z jego mieszkania i ruszyłem do Kaptura. Mając w dupie za równo jego sąsiadów jak i jego zacząłem napierdalać z całej siły w drzwi. Usłyszałem ciche kroki po drugiej stronie, kamień spadł mi z serca.

- Idź stąd. - powiedział otwierając drzwi.

Wyglądał fatalnie, dawno nie widziałem go aż w tak złym stanie. Gdy już coś chciałem powiedzieć chłopak bez słowa zamknął mi drzwi przed nosem. Ponownie zacząłem pukać, jednak ten mnie ignorował.
Westchnąłem i wróciłem do samochodu. Naprawdę mnie kiedyś pojebie z tym bachorem.. Pojechałem do studia 2115 starając się nie myśleć o Kapturze.

Pov Kaptur

Leżałem w łóżku i przeglądałem tik toka, nie mogłem zasnąć po tej wizycie. Cały czas moje myśli krążyły wokół Wiktora.
Po co tu przyjechał?
Starałem się ignorować każde rodzące się w mojej głowie pytanie wiedząc, że jak zacznę sobie na nie odpowiadać to nie skończy się to za dobrze.
Trafiłem na parę tik toku o tym, że już się nie przyjaźnimy, ale też trafiło się parę od detektywów, którzy próbowali rozgryźć czy jesteśmy w związku czy jednak tamta relacja Bambi była żartem. Oczywiście z prędkością światła pomijałem każdego edita z Zimmerem oraz te ze mną, nie mogłem na siebie patrzeć, miałem dość siebie samego.
Znudzony poszedłem oglądać jakieś stare gierki ze streamów Multiego, naprawdę chciałem zająć czymkolwiek myśli. Uśmiechnąłem się pod nosem przypominając sobie jak Wiktor bronił mnie po tym jak Michał "mnie zwyzywał". Stop, muszę przestać o nim myśleć. Uderzyłem sam siebie w twarz i skupiłem się na oglądaniu.
Czułem się samotny, brakowało mi Kinny'ego, jego dotyku, jego głosu, po prostu jego obecności.
Próbowałem znaleźć rozwiązanie jak sobie z tym poradzić, jednak nie mogłem nic wymyśleć. Położyłem się w takiej pozycji żeby wydawało mi się, że chłopak wtula się w moje plecy, było mi trochę lepiej jednak nadal mi czegoś brakowało.
Jego dłoni w moich włosach.
Zacząłem się sam bawić włosami, jednak to nie było to samo. Westchnąłem zrezygnowany i próbowałem znowu zasnąć.
Nic z tego, sąsiadowi zachciało się wiercić.
Czułem się tak bardzo bezsilny, zacząłem płakać. Znowu. Jak dziecko.
Przytulałem z całej siły pluszaka od Janka, wszystkie moje łzy spływały na maskotkę. Boże potrzebowałem go teraz, on jako jedyny wiedziałby jak mi pomóc. Czy ja musiałem zawsze wszystko zepsuć?
Nawet nie wiem ile tak płakałem, ale za oknem było już ciemno. Patrząc w gwiazdy zasnąłem stresując się jutrzejszym dniem. W końcu jutro musiałem pójść podpisać papiery związane z pogrzebem.
Sam.
Bez żadnego wsparcia.
Ale przecież sam tak zadecydowałem.

//
WhiteCloud042

Rozmazana kreska ~ Kinny Zimmer x KapturOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz