Pov: Kinny Zimmer
Zostałem sam na tym cholernym przystanku. Nie wiedziałem czy mam iść za Kapturem, czy może jednak zostawić chłopaka w spokoju.
Miałem tylko nadzieję, że jakoś trafi do domu, bo stąd miał kawałek. Martwiłem się, ale wiedziałem, że Kuba lubił być sam.-Hej podwieziesz mnie do hotelu? - Nie wiadomo skąd, ale na przystanku nagle pojawiła się Bambi.
Nawet nie wiedziałem kiedy to się stało. Dziewczyna usiadła obok mnie i słodko na mnie patrzyła. W sumie skoro miałem Kaptura z głowy to mogłem ją podwieść. Wiedziałem, gdzie mają wynajęty hotel, więc nie był to dla mnie problem.
-Chodź kurwa i zamknij mordę. - Powiedziałem i nawet nie patrząc co robi dziewczyna wsiadłem za kierownicę.
Po chwili zajęła miejsce obok mnie i mogłem ruszyć. Czułem cały czas wzrok dziewczyny na sobie, jednak próbowałem ją ignorować.
-Nie mów, że ci się nie podobało. - Zaczęła.
-Mówiłem, że masz zamknąć mordę. - przerwałem jej nie odrywając wzroku od drogi.
Znowu poczułem rękę na swoim udzie co nie było wcale komfortowe.
-Zostaw mnie kurwa. - Zatrzymałem się na środku drogi.
-Ale co ty robisz?
-Wypierdalaj albo się ogarnij. - Popatrzyłem na nią poważnym wzrokiem.
W końcu zabrała rękę i odwróciła głowę w stronę szyby. Ruszyłem mając nadzieję, że w końcu będę miał spokój. Jednak ta chwila nie trwała długo.
-Mogę napisać temu twojemu koledze, że właśnie jedziemy do mojego hotelu na noc? - Usłyszałem zadowolony głos dziewczyny.
Byłem już w sumie niedaleko hotelu i miałem ochotę wyjebać ją za drzwi. Zignorowałem ją, a ona nagle znowu mnie pocałowała. Widziałem, że zrobiła zdjęcie, ale było to tak szybkie, że nawet nie zdążyłem zareagować.
-Dzięki za podwózkę misiaczku. - Wysiadła od razu, gdy tylko zatrzymałem auto.
Totalnie nie wiedziałem co się właśnie przed chwilą wydarzyło, ale wiedziałem, że muszę to jakoś załatwić, bo tego było już za wiele. Postanowiłem pójść za dziewczyną i wyjaśnić wszystko.
-Poczekaj!! - Dogoniłem ją jeszcze przed windą.
Wsiedliśmy do niej razem co ani trochę mi się nie podobało.
-O chuj ci chodzi?
-A o to, że każdy wie, że się we mnie zakochałeś.
-Co kurwa? - nie wierzyłem w to co słyszę.
-Taka prawda słodziaku. - Pocałowała mnie w policzek.
Drzwi od windy otworzyły się, a dziewczyna od razu weszła na swoje piętro. Poszedłem za nią, a ta od razu otworzyła mi drzwi do swojego pokoju.
-No wchodź nie zjem cię. - puściła w moją stronę oczko po czym sama weszła.
Postanowiłem wejść do środka. Usiadłem na łóżku, a dziewczyna zaproponowała wino, na które się zgodziłem.
-Za nasze wspólne życie. - Wzniosła toast.
Nie dołączyłem się, a po prostu wypiłem całą lampkę wina. Dziewczyna usiadła obok mnie, a mi coraz bardziej chciało się spać.
-Dobra ja będę spadał. - Poinformowałem.
Popatrzyłem na telefon, kurwa trzecia w nocy. Wiedziałem, że jest późno, ale wolałem wrócić do siebie.
-Jest już późno, a trzeba wcześnie wstać na próby, możesz zostać. - Zaproponowała na co, tylko bóg wie czemu, się zgodziłem.
Japierdole byłem debilem, ale byłem już w chuj zmęczony żeby jechać do swojego domu. Wypiłem jeszcze parę lampek wina i poszedłem jak najszybciej spać.
Pov: Kaptur
Wstałem jakoś o dwunastej. Totalnie normalna pora na wstawanie, a przynajmniej jak dla mnie. Nie patrząc na telefon poszedłem do łazienki biorąc go ze sobą. Stałem przed lustrem gdy zobaczyłem powiadomienie od nieznajomego numeru. Zaciekawiło mnie to, nie musiałem długo myśleć od kogo jest właśnie ta wiadomość, bo gdy tylko spojrzałem na zdjęcie śpiącego Kinny'ego i całującej go obok Bambi wiedziałem już, że mój przyjaciel miał super noc. Rzuciłem telefonem na drugi koniec łazienki i usiadłem na podłodze. Załamało mnie to, nie sądziłem, że mój przyjaciel jest w stanie przespać się z taką dziwką. Jednak chyba grubo się co do niego myliłem.
Nie myśląc w ogóle co robię wyjąłem z szafki żyletkę. Usiadłem trzymając ją w dłoni. Nie wiedziałem co ją w ogóle chce ze sobą zrobić. Było to w chuj ciężkie i nie sądziłem, że kiedyś będę znowu chciał coś sobie zrobić i to z tak głupiego powodu.Ale co mam poradzić? Z uczuciami nie wygram.
Nie myśląc o niczym po prostu przejechałem nią po nadgarstku. Patrzyłem jak krew spływa po mojej ręce i nic sobie z tego nie robiłem. Chciałem zadzwonić do Kinny'ego, kurwa chciałem żeby ktokolwiek mi pomógł.
Byłem w tym gównie totalnie sam, bo mój przyjaciel wolał zabawiać się z Bambi w hotelu.Pov: Kinny
Dochodziła już trzynasta. Jakoś ogarnąłem się i jak najszybciej wyszedłem z pokoju Bambi. Dziewczyna akurat się malowała i była w bardzo dobrym humorze. Pojechałem na miejsce sbmfestivalu, gdzie dzisiaj mieliśmy mieć próby. Zaparkowałem, przywitałem się z paroma osobami i poszedłem na scenę. Ku mojemu zdziwieniu Kaptura jeszcze nie było, a pisałem mu, o której ma się zjawić.
-Kaptura nie ma? - Zapytałem zgromadzonych ludzi.
-Nie i nikt go dzisiaj nie widział. - Jedyną osobą, która mi odpowiedziała był Lanek.
Od razu zauważyłem, że Eryk Moczko kątem oka mi się przygląda.
-No co? - Zapytałem chłopaka.
-Na twoim miejscu zadzwoniłbym do niego. - Wzruszył ramionami i odszedł w stronę swojej ekipy.
Od razu sięgnąłem po telefon i wybrałem numer mojego przyjaciela. Oczywiście jak zawsze nie dało się do niego dodzwonić.
- niewychowany Bachor... - mruknąłem pod nosem i schowałem telefon.
Stwierdziłem, że pewnie jak zawsze zaspał i za niedługo się tu pojawi. Jednak gdy minęły trzy godziny zacząłem się martwić. Kaptur nie dawał znaku życia, nie odbierał nawet od Eryka, od którego odbierał praktycznie cały czas. Zaczęliśmy się bardzo martwić...
//
Edit: WhiteCloud042

CZYTASZ
Rozmazana kreska ~ Kinny Zimmer x Kaptur
Fanfic18 letni Jakub wyrusza na festival wspierać swojego najlepszego przyjaciela - Wiktora. Na festivalu zaczynają się do siebie niebezpiecznie zbliżać, jednak czy są gotowi na reakcję fanów Kinniego na jego orientację? Nie wiedzą jeszcze, że te kilka dn...