Pov: Bedoes 2115 (pełna ksywka)
-Co koledzy jak się wisi? - Nabijałem się z dwóch chłopaków, którzy byli przywiązani do kasztanowca. Lanek miał wyjebane, jednak Zimmer zaczął się awanturować.
Chciał żebym go natychmiast ściągnął na co tylko się śmiałem.
-Ty jesteś jakiś pierdolnięty, ściągnij mnie! - Wydarł się. - Ciebie kurwa nawet by tą gałąź nie utrzymała gruby!
-Zawsze można to sprawdzić. - Usłyszałem za sobą głos Kuqe.
Tego małego szczura też mogę zawsze powiesić na drzewie jak tylko mnie wkurwi.
-Chłopaki koniec tych zabaw zwijamy się do autokaru. - Przerwał nam Solar.
Zaczął ściągać najpierw Kinny'ego, a potem chwilę zawiesił się przed ściąganiem Lanka.
-Lanek jedzie z bagażami. - Uświadomiłem go.
Nie chciałem już następnych afer. Jednak w momencie gdy do Wiktora podeszła Bambi i zaczęła go całować już wiedziałem, że będzie źle.
Pov: Kaptur
Wyszedłem z domku, nie chciałem siedzieć tam i patrzeć na Janka. Miałem ochotę zniknąć, bo tylko wszystko psułem. Stałem kawałek od kasztanowca przy, którym było pełno ludzi. I on, Kinny Zimmer.
Wcale nie zdziwiło mnie to, że Bambi zaczęła się z nim całować. Odwróciłem się i poszedłem do siebie po swoje rzeczy. Usiadłem na łóżku patrząc się tępo w ścianę. Słyszałem, że ktoś wszedł do środka jednak nie miałem nawet siły oderwać wzroku od ściany.-Kuba możemy porozmawiać? - Usłyszałem głos Szpaka co w chuj mnie zdziwiło.
Czułem, że łzy napływają mi do oczu i nie wiedziałem czy ta rozmowa jest dobrym pomysłem. Nie chciałem się spowiadać przed swoim idolem, który ratował mnie nie raz w życiu.
Nawet nie zamieniłem z nim słowa od początku hotelu, bo byłem obsrany. Nic nie odpowiedziałem, nie miałem kurwa siły. Oparłem głowę o ramię chłopaka, który siedział obok. Czułem, że Mateusz mnie przytulił, ale nie miałem w ogóle siły żeby cokolwiek analizować. Po prostu rozryczałem się jak małe dziecko, a Szpaku nic nie mówił, czekał.Pov: Szpaku
Widziałem jak bardzo ten dzieciak jest zniszczony przez życie. Było mi z tym cholernie źle i sam nie wiedziałem za bardzo co zrobić.
-Przepraszam. - Usłyszałem zapłakany głos Kuby.
Odsunął się ode mnie i patrzył na mnie pustym wzrokiem.
-Nie mnie będziesz przepraszać, ale tym zajmiesz się później. Nie umiem pomagać, ale możesz ze mną pogadać o wszystkim, może akurat coś razem ogarniemy. - Kuba posłał mi lekki uśmiech.
Widziałem, że zaczyna drapać się po nadgarstku, więc złapałem go za dłoń.
-Spoko nie chcesz gadać to nie, nie musisz, ale nie pozwolę żebyś coś sobie teraz zrobił.
-Nie wiem po co marnujesz na mnie czas, jestem zwykłym śmieciem, który nie zasługuje na nikogo. - Chłopak wstał lekko się chwiejąc, zabrał swoją torbę i wyszedł z domku jak gdyby nigdy nic.
-No to kurwa pogadane. - Powiedziałem sam do siebie, ale do głowy wpadł mi pewien pomysł.
Wiedziałem, że Kaptur jest blisko również z Erykiem i może on coś zadziała. Wyleciałem z domku jak pojebany, od razu znalazłem Eryka i wziąłem go za szmaty na bok żeby nikt nas nie słyszał. Widziałem, że Chivas to zauważył i również ruszył za nami.
-Co ty odpierdalasz? - Zapytał chłopak nie wiedząc o co mi tak właściwie chodzi.
-Masz bojowe zadanie.
-Co kurwa? - Widziałem teraz zdziwienie w oczach dwóch chłopaków, którzy tylko mnie słuchali.
Kątem oka zauważyłem, że Kaptur wszedł już do autokaru i usiadł z przodu.
-Masz całą drogę do Warszawy żeby wyciągnąć cokolwiek z Kaptura. - Nie mówiąc nic więcej poszedłem w stronę autokaru widząc jak Bedoes z White'm pakują Lanka do miejsca na bagaże.
Nie komentując tego po prostu wszedłem do środka i usiadłem jak boss na ostatnich miejscach.
Pov: Kinny Zimmer
-Te łysy nie pomyliły ci się przypadkiem miejsca? - Podszedłem do Szpaka, który rozsiadł się na ostatnim miejscu.
Kurwa przecież mówiliśmy, że ja tam siadam. Co za zjeb.
-Nie frajerze, a teraz siadaj na pizdzie i mnie nie wkurwiaj. - Mówiąc to założył słuchawki i miał wszystkich w dupie.
Usiadłem obok niego czego nie skomentował, ale było widać, że wcale mu się to nie podoba. Poczułem uderzenie w bok głowy, odwróciłem się i zobaczyłem teraz Bedoesa, który znowu będzie chciał się nade mną znęcać.
-Harcerzyk kurwa wypierdalaj stąd, tylko szefowie tu mogą siedzieć, a Ty jesteś zwykła dżdżownicą. - Wziął mnie za bluzę i posadził jedną ręką na inne siedzenie.
Nie komentując tego oparłem się głową o szybę. Ruszyliśmy gdy byliśmy już wszyscy, a ja chciałem żeby ta podróż już się zakończyła.
Pov: Kaptur
Siedziałem na samym przodzie autokaru z założonymi słuchawkami. Miałem ochotę rzucić się pod niego widząc tylko moment, gdy Janek wchodził do środka razem z chłopakami. Nikt nawet na mnie nie spojrzał, więc czułem się jeszcze bardziej jak śmieć.
Jechaliśmy już chwilę,myślałem, że popierdoli mnie siedząc na tym krześle.-Ziemia do Kaptura. - Eryk ściągnął mi słuchawkę.
Nie byłem wcale zadowolony, bo to oznaczało, że będzie chciał pogadać.
-Nie mam ochoty z tobą rozmawiać możesz oznajmić temu kto cię wysłał, że nie będę gadać.
-Pitu pitu co jest młody? - Popatrzyłem na niego i miałem ochotę walnąć go w ten głupi ryj.
Nie kontrolując się właśnie to zrobiłem. Eryk był bardzo zdziwiony, nic nie mówiąc sobie poszedł. Wiedziałem, że będę tego żałować, ale serio nie potrzebowałem teraz gadki motywacyjnej skoro byłem śmieciem.
Udało mi się zasnąć, obudziłem się gdy już dojeżdżaliśmy. Nie czekając na nikogo wziąłem swoją torbę i ruszyłem przed siebie. Chciałem znaleść się w swoim mieszkaniu i mieć wszystkich w dupie.
Może było to zachowanie godne pięciolatka, ale czułem się teraz jak dzieciak, który nie wie co robić. Czułem, że nie mam nikogo. Znalazłem się w mieszkaniu szybciej niż zamierzałem.
Od razu rzuciłem rzeczy na bok nie mając zamiaru ich nawet rozpakować. W salonie od razu zauważyłem żyletkę, która dosłownie do mnie mówiła. Usiadłem z nią na kanapie i przejechałem po nadgarstku. Poczułem się chwilę lepiej, ale od razu zamieniło się to w jakąś pierdoloną pustkę.
Nie zasługiwałem na nikogo, tym bardziej na Janka. Nie powinien nigdy mnie spotkać, bo tylko niszczyłem ludzi i teraz nawet on się o tym przekonał. To ze mną jest coś nie tak, nie z nimi wszystkimi.
CZYTASZ
Rozmazana kreska ~ Kinny Zimmer x Kaptur
Fanfiction18 letni Jakub wyrusza na festival wspierać swojego najlepszego przyjaciela - Wiktora. Na festivalu zaczynają się do siebie niebezpiecznie zbliżać, jednak czy są gotowi na reakcję fanów Kinniego na jego orientację? Nie wiedzą jeszcze, że te kilka dn...