Rozdział 3

3.7K 187 3
                                    

Hermiona obudziła się bladym świtem. Dopiero teraz zdała sobie sprawę jak wspaniale zostało urządzone wnętrze jej nowego lokum. Na przeciw drzwi wejściowych w centralnym miejscu pokoju stało łóżko z baldachimem. Mogłoby się na nim pomieścić przynajmniej trzy osoby. Na lewo od wejścia znajdowały się dwie pary drzwi, a na prawo jeszcze jedne. Te pierwsze prowadziły do łazienki, która swoją drogą była przeogromna. Wielka wanna z prysznicem, lustro na całej ścianie, szafka wypakowana różnymi rodzajami szamponów i olejków do kąpieli. Istny raj dla kobiety.
Drugie drzwi okazały się ogromną garderobą, której było jeszcze mnóstwo miejsca po opróżnieniu walizek przez Hermionę. Trzecie drzwi ucieszyły dziewczynę najbardziej. Za nimi kryła się prywatna biblioteka. Jak by się można było spodziewać znajdowało się tam wiele książek z dziedziny eliksirów, ale nie tylko były także zielarstwo, transmutacja, numerologia i wiele innych, które bardzo interesowały ją. Robiąc szybki rekonesans znalazła książki z dziedziny czarnej magii, niektóre baaaardzo czarnej. To co najbardziej ją zaskoczyło i to wbrew pozorom pozytywnie było to, że były tak książki mugolskich autorów. Snape potrafi zaskakiwać nie ma co.
Całe jej kwatery urządzone były w ciemnych kolorach, czerni i zieleni. Kto by się tego spodziewał po ślizgonie. Snape musiał pokazać, że nie ma tu miejsca na barwy Gryffindoru, ale Hermionie zawsze barwy jej domu wydawały się zbyt ciepłe. Ten wystrój pasował jej znacznie bardziej. W pokoju był także kominek a przed nim stoliczek, dwa fotele i czarna, miękka sofa. Hermiona już wiedziała gdzie będzie spędzać najwięcej swojego wolnego czasu.
Mimo iż mogła żyć jak zwykły człowiek to wystarczało jej jedynie dwie trzy godzinki snu i czuła się wypoczęta jak nigdy.
Kiedy zwiedziła całe kwatery i pozachwycała się nimi postanowiła wziąć długą i odprężającą kąpiel. Miała dużo czasu bo wstała tuż po 4 nad ranem. Poleniuchowała otoczona swoim ulubionym zapachem fiołków. Kiedyś pierwsze miejsce zajmował zapach róż, ale mus to mus.
Hermiona postanowiła dowiedzieć się czegoś więcej o swoim gatunku. Sama z siebie czuła więcej siły, nie musiała już nosić soczewek bez, których wcześniej nie widziała na dalej niż trzy metry przy czym obraz i tak była zamazany była też o wiele szybsza. Wiedziała, że to jej bardzo pomoże przy wkradaniu się do biblioteki. Tam nie działało zaklęcie kameleona. Ciekawe jak pani Pince to zrobiła.
Powolnym krokiem wyszła z łazienki, aby się ubrać. W trakcie porannej toalety zauważyła, że zaszły u niej również takie zmiany zewnętrzne jak rysy twarzy, wygląd sylwetki i jej siana zamiast włosów. Jej twarz jakby wydoroślała, figura nabrała krągłości tam gdzie były potrzebne, a włosy.... to był istny cud. Hermiona zawsze miała nie lada problem, aby doprowadzić je do ładu, a i tak wszelkie działania kończyły się fiaskiem. Teraz jednak na jej głowie znajdowały się przepiękne, kasztanowe włosy które spływały jej po plecach falami.
Koniec tego dobrego. Pora iść na śniadanie. -jak pomyślała tak też zrobiła. Trochę się stresowała. Przecież co powie jeśli ktoś zobaczy jak wychodzi z lochów, co wtedy powie? Jej przemyślenia przerwał głos profesora Snape'a. Była tak pogrążona w myślach, że dopiero teraz zdała sobie sprawę, że jest już na korytarzu prowadzącym do gabinetu nauczyciela eliksirów.
-Panno Granger-rzuciła oschle taksując ją wzrokiem. Przypomniała sobie, że zapomniała zabrać szaty wierzchniej, a założyła dzisiaj tylko krótką spódniczkę i dosyć skąpą bluzkę opinającą każdy cal jej ciała.
-Profesorze.-ledwo ukryła rumieniec, który chciał wypłynąć na jej policzki.
-Chyba pani o czymś zapomniała-mówiąc to spojrzał na Hermionę dość sugestywnie.
-Porostu stwierdziłam, że szatę zabiorę po śniadaniu. Mam jedno pytanie profesorze.
-Byle nie za głupie.
-Jak wytłumaczyć, że wychodzę i wchodzę do lochów codziennie zamiast iść do swojego prywatnego dormitorium?
-A po co ma się pani komukolwiek tłumaczyć?
-Bo nie chce słyszeć o sobie więcej plotek niż to w ogóle konieczne i tak już wiele o sobie słyszałam. Jednak kiedy ktoś będzie o to pytać to co mam powiedzieć?
-Nic.-powiedział zdawkowo.
-Że co!?
-Pstro. 5 punktów od Gryffindoru.
-Za co?
-Za twoje zachowanie. A może wracając do tematu to nie musi się pani tym przejmować.
-Jak to?
-Granger czy ty nie potrafisz stworzyć zdania złożonego?
-Potrafię, ale nie wydaję mi się to konieczne w zaistniałej sytuacji, po za tym jest to dla mnie wszystko lekkim zaskoczeniem.
-Zresztą nie ważne. W twoim dormitorium prefekt naczelnej jest kominek połączony, z tym który jest w komnatach w lochach. Teraz możesz to przetestować i iść już sobie stąd.
-Ja również lubię pańskie towarzystwo-powiedziała przesłodzonym głosem.
-Nie pozwalaj sobie Granger.
-No już dobrze, już sobie idę.
-Chwała Salazarowi.-Hermiona puściła to mimo uszu i przeniosła się za pomocą kominka by bez żadnych problemów pójść wreszcie na śniadanie.

Sevmione - Wieczni?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz