Rozdział 59

1.4K 81 3
                                    

Nie żyje. Dumbledore nie  żyje. Hogwart przejęli Śmierciożercy, a dyrektorem został Vincent. Czyli wszystko szło zgodnie z planem Voldemorta. Uczniowie byli w strachu do końca roku co nie trwało długo, po czym z wielką radością po raz pierwszy opuścili mury Hogwartu. Wszyscy z wyjątkiem Hermiony, ona często przesiadywała w gabinecie dyrektora. Większość myślała, że skoro jest mugolakiem to dyrektor jako sprzymierzeniec Czarnego Pana torturuje ją lub przesłuchuje, a prawdy mógł się domyślać jedynie Severus Snape. Dobrze wiedział, że Vincent jest prawą ręką Hermiony więc podejrzewał, że po prostu razem spiskują przeciwko Zakonowi i uczniom. Po ich ostatniej sprzeczce zmienił zdanie na jej temat i przestał jej tak bardzo ufać, co prawda nadal przychodziła warzyć eliksiry co go trochę zdziwiło, ale dostawała "szlabany" od dyrektora, oczywiście do odpracowania u najgorszego nauczyciela w Hogwarcie. 

Wakacje miały być okresem odpoczynku dla wszystkich uczniów, ale nauczyciele nie mogli zbytnio na to liczyć. Większość musiała zostać i prawie codziennie mieli rozmowy z nowym dyrektorem. Sprawozdania z poprzednich lat, jak nauczali, jakie postępy zrobili uczniowie, jakie mają poglądy na temat obecnej sytuacji w świecie czarodziejów, itp. Może nie wszystkie pytania dotyczyły uczniów, ale tak już musiało być z nowym dyrektorem na czele.

Severus musiał latać od jednego do drugiego. Chodzi oczywiście o Czarnego Pana i Vincenta, który za bardzo wczuł się w swoją nową rolę i co i rusz prosił go o jakieś eliksiry lub różne zaklęcia. Hermiona nadal przychodziła mimo wakacji, miała swoje sposoby, aby dostać się niezauważenie na teren Hogwartu, a później do pracowni Snape'a. Nie próżnowała, a wręcz zarywała całe dnie i noce choć wiedziała, że powinna poświęcić choć odrobinę czasu na sen jeśli nie chce pić krwi częściej niż raz w miesiącu. A może chciała? Może już to robiła? Skoro zmieniła stronę , to mogła też zmienić nawyki. Z resztą dużo rzeczy pozmieniała w swoim życiu w ostatnim czasie. Jednak kiedy jej nie było w pracowni, wcale nie przebywała z przyjaciółmi czy rodziną. Spotykała się jak sama to nazwała z przyjacielem, który ma dużą wiedzę i w odpowiednim momencie pomoże w ostatecznej bitwie, a teraz będzie jedynie wspierał radą z ukrycia. Przynajmniej tak powiedziała Harry'emu i reszcie. Nikt po za Severusem nie wiedział, że przeszła na stronę Voldemorta i jej przyjaciele cieszyli się, że szuka wsparcia wśród doświadczonych ludzi, a chłopcy podziwiali ją za to, że potrafi spędzić tyle czasu z nietoperzem z lochów dla ich dobra. Dziewczyny też ją podziwiały, ale za to, że spędza tyle czasu z kimś kogo kocha, a udaje inaczej. Sama się torturowała, nie potrzebowała do tego osób trzecich bo jak widać masochizm miała we krwi.

Pierwszy miesiąc wakacji minął bardzo szybko co większość odebrała nie najlepiej, jednak Hermiona czekała już tylko na rok szkolny. Chłopcy planowali wybrać się na jakąś niebezpieczną wyprawę w poszukiwaniu horkruksów. W wolnych chwilach choć ciężko o takie było, Hermiona szukała informacji i podejrzewała co może być jeszcze horkruksem i gdzie te przedmioty mogą być. Miała kilka opcji i miała w planach pomóc chłopcom w odnalezieniu ich, ale nie mogła też zostawić szkoły, nie chodziło w tym momencie już o edukację, ale o to, że Vincent prosił ją, aby mu pomogła. Mężczyzna mimo swojej wiekowości bał się o tych wszystkich uczniów i o to, że zawali zadanie powierzone mu przez Hermionę. Chcąc nie chcąc dziewczyna musiała być w szkole, dlatego namówiła chłopców, aby wuryszyć na poszukiwania jak najszybciej.

Stało się, w dniu urodzin Harry'ego wyruszyli, aby mieć to w reszcie z głowy i żyć spokojnym życiem bez Voldemorta. Nie było łatwo opuszczać przyjaciół rodzinę, ale jeszcze gorzej było patrzeć na ich śmierć. Hermiona czuła się rozerwana między przyjaciółmi, a Voldemortem, ale skoro podjęła decyzję to tak będzie, choć Voldemort nie zakazał jej pomagać Haryy'emu. Pewnie dlatego, że nie wiedział, że ma doczynienia z Hermioną Granger.

Wskazówki, które odnalazła gryfonka okazały się słuszne i w ciągu trzech tygodni odnaleźli dwa horkruksy, jeden ten, którego kopię podrzucona i który znaleźli Harry i Dumbledore oraz drugi, czyli czarkę Helgi Hufflepuff. Widziała również jakie horkruksy zostały i w planach chciała się udać po jeden sama, a mianowicie do Hogwartu po diaden Roveny Ravenclawe, w końcu była niczym cień. Zakradała się tam tyle razy podczas tych wakacji, że postanowiła sama się tam udać. Z jej szybkością nie mogło to być trudne do znalezienia. Jak postanowiła tak zrobiła, tym bardziej, że wiedziała kiedy mniej więcej ostatnia bitwa się odbędzie i nie mogła marnować czasu. Harry'emu powiedziała, że jednym z horkruksów jest Nagini i miał się tym zająć podczas ostatniej bitwy. Diaden wzięła na siebie.

Dwa dni później diadem był zniszczony i Voldemort nie miał już zbyt wiele tych swoich sztuczek, które miały go uchronić przed śmiercią. Dla Hermiony było to niesprawiedliwe, że ma te swoje zabezpieczenia życia, Harry nie ma nic. Jedynie to swoje szczęście wybrańca, a taka gra była zdecydowanie nie fair dla chłopaka. No dobra Granger wybrała stronę, ale nadal chciała grać fair. Teraz czekało ją jeszcze ostatnie przedwojenne spotkanie z Voldemortem i rozmowa z Severusem. Tego drugiego bała się sto razy bardziej niż pierwszego. "A może napisać list?"-pomyślała jak cykor...

Sevmione - Wieczni?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz