Rozdział 16

3K 176 16
                                    

Cała szkoła wrzała od samego rana. Dziś miał odbyć się bal. Miał on rozpocząć się o 16. Ginny i Pansy nie chciały się spóźnić więc już po 10 wparowały do dormitorium Hermiony.
-Dziewczyny błagam was mamy jeszcze prawie 6 godzin do imprezy.
-Miona musimy się już zacząć zbierać. Musimy wyglądać oszałamiająco.-wyszczerzyła się Pansy.
-Uważasz, że to zajmie nam aż 6 godzin?
-Tak.-powiedziały razem Gin i Pan.
-Niech wam będzie. To co najpierw jakaś kąpiel. To ja ostatnio bo potrzebuję się trochę odprężyć.
-To ja pierwsza.-rzuciła młodsza gryfonka i wpadła do łazienki.
-Następna była ślizkonka i na końcu jak ustaliły była prefekt naczelna. Hermiona siedziała w wannie przez godzinę do póki dziewczyny nie zaczęły dobijać się do łazienki.
-Dobra, dobra już wychodzę. Co wy się tak gorączkujecie?
-Hermi jest już po 12 a ty jeszcze niepomalowana, fryzura w nie ładzie, niepomalowane paznokcie.
-Spoko mamy jeszcze czas.
Dziewczyny nie dały już jej nic powiedzieć tylko usadowiły na krześle i rozpoczęły pracę. Ginny zajęła się makijażem. Hermiona miała idealną cerę, nie potrzebowała podkładu. Nałożyła starszej gryfonce ciemno fioletowe cienie, czarne kreski, które podkreśliły jej dość drapieżne spojrzenie. Tuszem wydłużyła jej piękne, gęste rzęsy. Wisienką na torcie była filetowa szminka. Cały ciemny makijaż przepięknie kontrastował z jej jasną cerą. Paznokciami zajęła się Pansy. Lekko przedłużyła je zaklęciem. Dla lepszego efektu pilniczkiem zrobiła kształt do szpica. Kolorem, który ewidentnie pasował do Hermiony był czarny. Taki właśnie kolor miały mieć jej paznokcie. Lekko połyskiwały dodając mrocznego uroku. Po 20 minutach skończyły już miały zająć się włosami.
-Włosy ja sama.
-Okey to my przygotujemy ubrania.
Hermiona zamknęła się w łazience. Postanowiła lekko zaszaleć. Cała długość przedłużyła do pasa. Zrobiła lekką grzywkę na lewy bok. Całość wycieniowała. Podobał jej się cały wygląd. Kiedy już miała wychodzić z łazienki coś ją tknęło i przefarbowała swoje włosy jednym machnięciem różdżki na czarno i dodała jedno zielone pasemko.
-Wow.-zachwyciła się Pansy.
-Wyglądasz przepięknie.
-Dzięki dziewczyny. To co ubieramy się.
-Jasne.
Pansy miała bordową sukienkę z czarnym gorsetem, który uwydatniał jej piersi. Była długa do kolan dołem rozszerzana i wykończona czarnym obszyciem. Na to miała czarne bolerko. Do idealnego wyglądu brakowało jej czerwonych szpilek. Włosy miała upięte w luźnego koka. Makijaż idealnie pasował kolorystycznie do sukienki.
Ginny miała zieloną, zwiewną sukienkę na ramiączkach. Włosy związała w kucyka. Miała bardzo długie włosy, które wypływały z upięcia i opadały na plecy, kontrastując z bladą skórą. Miała delikatny makijaż pogłębiający jej urodę. Żeby dodać sobie kilka centymetrów założyła ciemnozielone szpilki.
Hermiona nie byłaby sobą gdyby założyła inny kolor niż czarny. Jej sukienka była przepiękna. Gorset wyszywany kryształkami opinał jej piersi uwydatniając je. Od pasa rozszerzała się tworząc dołem princeskę. Całość dopełniły czarne szpilki. Mogła sobie na to pozwolić ze względu na niski wzrost. Kiedy założyła swoje ulubione kolczyki i naszyjnik, które dostała od rodziców wyglądała ja księżniczka ciemności. Każdy chłopak w Hogwarcie jej.
Wszystkie dziewczyny wystroiły się. Młodsze uczennice nie wiele się pomyliły namawiając starszą koleżankę do wcześniejszej pracy nad wyglądem. Kiedy skończyły było za dwadzieścia 16. I już po chwili usłyszały pukanie do drzwi. Przed wejściem stali Draco, Harry, Ron i Blaise. Wszyscy wyglądali mega przystojnie w czarnych garniturach z czarnymi muchami. Mieli postawione włosy na żelu i zadziorne uśmieszki na twarzach. Gdy zobaczyli trzy dziewczyny musieli poluzować kołnierzyki.
-Kurde dziewczyny gorący z was towar.-zagwizdał Blaise.
-Dzięki Blaise. Idziemy?-odpowiedziała Hermiona.
Zgodnie pokiwali głowami i ruszyli w stronę Wielkiej Sali. Po drodze uzgodnili, że zrobią wielki wejście. Dla lepszego efektu przeczekali dwadzieścia minut w opustoszałej klasie. Faktycznie zrobili wielkie wejście. Gdy wchodzili wszystkie spojrzenia utkwione były na nich. Każdy chłopak i dziewczyna były ich. Chłopcy ślinili się na widok przyjaciółek, a wszystkie dziewczyny robiły maślane oczy do chłopców. Z wysoko podniesionymi głowami ruszyli w stronę wolnego stolika.
Na tę okoliczność zniknęły cztery duże stoły a pojawiły się mniejsze czteroosobowe. Ich była siódemka, więc w mgnieniu oka transmutowali dwa mniejsze w jeden większy. Usiedli i chwilę po tym zabrał głos dyrektor Hogwartu.
-Witam was moi drodzy przy tej okazji czas umilać będą nam Jęczące Wiedźmy.-w Sali zapanował szum oklasków.-W między czasie będzie możliwość udziału w karaoke. Życzę wam miłej zabawy.
-Słyszeliście? Karaoke.-uradował się Blaise.
-Diable chyba nie będziesz śpiewał?
-Będę.
Roczniki od czwartego w dół do swoich pokoi musiały wrócić przed 22. Impreza kto by się spodziewał była zakrapiana. Dumbledore pozwolił na wino, które nie miało za dużo procentów. Jak można się było spodziewać starsi uczniowie mieli swoje zapasy, które skrzętnie przemycili na zabawę. Uczniowie tańczyli i świetnie się bawili. Większość czasu Ron spędził z Lavander. Draco tańczył z wieloma dziewczynami, ale jakoś często zdarzało mu się tańczyć z Astorią. Diabeł prawie cały czas spędził z Ginny. Harry już przestał udawać i poprosił Pansy o chodzenie. Już jako nowa para przetańczyli mnóstwo czasu. Hermiona było porywana do tańca przez całe tabuny chłopców w różnym wieku. W końcu gryfonka wpadła w objęcia Kruma.
-Hermiona jak ty pięknie wyglądasz.
-Dzięki ty też nieźle się wystroiłeś.-tańczyli dłuższą chwilę w milczeniu.
-Jak się bawisz?
-Jest super. Dumbledore przeszedł samego siebie. I co go napadło, żeby pozwolić na alkohol?
-No wiesz jakiś dobry ptaszek zaproponował mu to.
-No, no, no jakie ty masz układy z dyrkiem.
-Całkiem niezłe.-piosenka się skończyła i Wiktor pocałował Hermionę w policzek, po czym odprowadził do stolika.
Po północy Blaise i Harry byli lekko podchmieleni i postanowili pośpiewać.
-Drodzy państwo ja i mój przyjaciel chcielibyśmy zaśpiewać piosenkę specjalnie dla naszych dam serca.
-Pansy, Ginny specjalnie dla was piosenka What is love.
Większość dziewczyn w Sali patrzyła na to z zazdrością. To byli idealni faceci. Zabawni, przystojni, wysportowani, mądrzy i romantyczni. Nawet panie z grona pedagogicznego patrzyły na to z nie małą zazdrością. Kiedy skończyli zostali nagrodzeni burzą oklasków.
-Kochani a teraz , gdy nasz kochany zespół nas opuścił zapuścimy wam kilka kawałków z płyty.- Blaise przywołał ze swojego pokoju nowo zakupione płyty. W większości była to muzyka dyskotekowa prowokująca do ostrzejszego tańca.
Teraz zostało tylko czworo nauczycieli: McGonagal, Dumbledore, Flitwick i Snape. Oczywiście ten nietoperz musiał pilnować żeby jego ślizgoni utrzymali nienaganne maniery. Jednak nie wyszło bo był zafascynowany pewną gryfonką. Odkąd weszła do Wielkiej Sali była przez niego obserwowana. Oczywiście tak by nikt tego nie zauważył. Wyglądała jak księżniczka. Później obserwował jak kolejni głupcy prowadzą ją na parkiet i obściskują. Mimo ich ciągłych kłótni i tego feralnego pocałunku nadal miał do niej zaufanie. Czuł coś, ale niw wiedział co. Chciał z nią zatańczyć, al nie mógł. Dumbledore jakby czytając mu w myślach powstał i już lekko chwiejnym krokiem wszedł na mównicę i przemówił.
-Dla tych którzy jeszcze są z nami mam małą zabawę.-mówiąc to miał ogniki w oczach.-Za chwilę rzucę zaklęcie, które sam wymyśliłem. Na te kilka minut połączy was w pary na jeden taniec. A więc już.
Wszyscy pchani byli jakąś niewidzialną siłą w stronę swojej pary. Po kilku chwilach Albus już tańczył z Minerwą. Harry z Pansy. Blaise z Ginny. Draco z Astorią. Krumowi trafiła się kruczoczarna krukonka z 7 roku. Hermionie trafił się Snape. Zaklęcie skleiło ich razem.
-Profesorze ja...
-Proszę się nie fatygować panno Granger miejmy to za sobą. Obojgu nam to jest nie na rękę więc nie odzywajmy się do siebie przez ten jeden taniec.
-Proszę niech mnie pan wysłucha.-tylko westchnął i posłał jej zezwalające spojrzenie.
-Chciałam przeprosić za to wszystko.-uniósł swoją brew do góry patrząc jakby z niedowierzaniem, lecz nadal milczał.
-Ja zachowałam się głupio ta cała kłótnia, a później ten pocałunek. Na początku byłam podbuzowana zachowaniem moich przyjaciół. Wieczorem była pijana i działałam pod wpływem chwili. Przepraszam. Wybaczy mi to pan?-skończyła swój monolog.
-Ja również nie zachowałem się poprawnie. Muszę przyznać iż również byłem pod wpływem alkoholu w tamtym momencie. Wybaczę pani, jeżeli zrobi pani to samo dla mnie.-Hermionie ulżyło.
-Oczywiście.-posłała mu szeroki uśmiech. Reszta tańca minęła im na rozmowie o eliksirach.

-Albusie świetnie to wymyśliłeś. W końcu się pogodzili.
-Minerwo czy ty kiedykolwiek we mnie wątpiłaś?
-Jak zwykle skromny. Jak myślisz coś z tego będzie?
-Sam nie wiem oboje mają wybuchowe charaktery to może być nie zdrowe dla nich i reszty świata. Ale mimo to wydaje mi się, że razem byliby szczęśliwsi.
-Mam nadzieje, że coś z tego wyjdzie. Severus zasługuje na szczęście, a Hermiona niewątpliwie może mu je dać.
-Moi drodzy warunkiem rozłączenia się jest pocałunek więc dajemy swoim partnerką buzi.-powiedział na głos Dumbledore.
-Albusie zaskakujesz mnie.
-Staram się Minerwo.-i skradł jej całusa.

-Popierdoliło go.-powiedział Snape.
-Muszę się z panem zgodzić.
Żadne nie chciało popsuć tego co kilka minut temu naprawili. Oboje już swoje wypili. Musieli się bardzo pilnować by był to jedynie lekkie muśnięcie ust. Tak też się stało. Mimo krótkiego czasu trwania tej chwili oboje rozweselili się wewnętrznie. Byli zbyt dumni by okazać swoje uczuci. W końcu zaklęcie puściło.
-Granger przyjdź przed wyjazdem do mnie po...
-Ale ja nie jadę.
-Jak to?
-Normalnie. Po prostu nie mam ochoty znów siedzieć sama i stresować się, że za ścianą siedzą ludzie i mogę ich zabić.
-Rozumiem. Więc dostarczę ci jeszcze krew.
-Krew?
-Tak, po ostatniej pełni wiemy, że nie wystarczy substytut.
-Dziękuje.
-Za co?
-Za wszystko.-dała mu całusa w policzek i chciała szybko odejść, ale szpilki i alkohol to nienajlepszy pomysł. Nogi jej się poplątały i niechybnie runęłaby na podłogę, gdyby nie silne ręce, które złapały ją w talii.
-Granger ty niezdaro.-uśmiechnął się do niej. Tak Severus Snape UŚMIECHNĄŁ SIĘ.
Dyrektor wymyślił tą zabawę dopiero po 2 w nocy więc na Sali nie było za dużo osób.
-Dziękuje. To ja już pójdę. Dobranoc.-jej oczy były zielone. Snape był w szoku. Wywołał u niej jakieś pozytywne emocje. Nadal nie wiedział co może znaczyć kolor różowy. Ale zielony z cała pewnością oznaczał radość.
-Dobranoc panno Granger.-niechętnie puścił ją i patrzył jak wychodzi z Sali lekko kołysząc biodrami.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ciekawe co skończy się wcześniej wolne czy wena. Na razie staram się dodawać codziennie. Później będą raz w tygodniu. Fajnie bybyło gdyby każdy zostawiał po sobie jakiś ślad. Pozdrawiam☺

Sevmione - Wieczni?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz