Rozdział 50

2K 133 17
                                    

W jednym momencie wszystko jej się przypomniało. Stres, ceremonia, wszystko kawałek po kawałku i wreszcie Severus! Przeszło jej przez myśl: "Co ja zrobiłam?" Dostrzegła po swojej prawej stronie uśmiechniętą ud ucha do ucha Kahlan i lekko zmartwioną panią Pomfrey.

-Kahlan co ja zrobiłam?-powiedziała lekko łamiącym się głosem.

-Wreszcie się obudziłaś!!!-brunetka rzuciła się jej na szyję.

-Ja.. ja.. ja go..-Hermiona zaczęła się jąkać.

-Csiii kochanie przestań płakać. No już spokojnie.

-Jak ja mam się uspokoić skoro zabiłam kogoś na kim mi zależało?!- na te słowa Kahlan zaczęła się głośno śmiać.

-Co cię do diabła śmieszy?!?!?!?! Zabiłam Severusa przez tą głupią ceremonię!!!

-Pani Pomfrey proszę zawiadomić kogo trzeba o przebudzeniu Hermiony.

-Natychmiast, a ty zajmij się nią. Nie może się tak denerwować.-z wypowiedzeniem ostatniego słowa zniknęła im z pola widzenia.

****************

-Dyrektorze...-wypowiedź mężczyzny przerwał patronus, który przemówił głosem pani Pomfrey.

-Panna Granger obudziła się!- to wystarczyło, aby troje nowo przybyłych gości oraz dyrektor jak jeden mąż ruszyli w stronę skrzydła szpitalnego.

****************

-Powiedz mi Hermiono co pamiętasz jako ostatnie?

-Jak... rozszarpałamSeverusowigardło.-wyrzuciła na jednym wydechu.

-Spokojnie, nie denerwuj się. To była część ceremonii dzięki czemu udowodniłaś swojemu ludowi, że jesteś godna miana królowej Wampirów.

-Co mi z tego skoro straciłam Severusa?

-Skoro tak twierdzisz to spójrz tam.- wskazała na wejście do skrzydła szpitalnego. W drzwiach stał w pełnej chwale swojej nieśmiertelnej czerni Severus Snape, w dodatku cały i zdrowy.

-Przecież to niemożliwe...-wyszeptała.

-Hermiona.-w jednej chwili, nie zważając na swoich dwóch uczniów, których kilka minut temu chciał obedrzeć ze skóry za sama obecność w pobliżu Hermiony, znalazł się przy dziewczynie przytulając ją do siebie.-Martwiłem się nawet nie wiesz jak bardzo.

-Myślałam, że cię zabiłam.-płakała w jego pierś.

-Jestem tu i nic mi w tym nie przeszkodzi.

-Khy khy-odkaszlnął znacząco dyrektor.-Przepraszam, że wam przeszkadzam moi drodzy, ale ci dwaj panowie chyba należą na wyjaśnienia.- to mówiąc wskazał na Harry'ego i Rona, których miny wskazywały na poziom inteligencji porównywalny do gumochłona.

-Potter, Weasley wy nic tu-nie zdążył dokończyć bo przerwała mu Hermiona.

-Chłopcy proszę zrozumcie. Chociaż spróbujcie.

-Jak mogłaś? Ze Snape'm?!-krzyczał Ron.

-Ron przestań! Hermiono na razie odpoczywaj, a porozmawiamy o tym później, kiedy wrócisz do sił.-przemówił wyjątkowo spokojnie wybraniec.

-Harry czyś ty zwariował!!- wydzierał się rudy.

-Nie Ron!! Uspokój się i daj odpocząć Hermionie. Odwiedzimy cię jutro kiedy będzie mniej ludzi.- spojrzał znacząco na Snape'a.

-No cóż skoro tak to ja również zostawię was samych. Kahlan, napiłabyś się może herbaty?

-Z wielką przyjemnością.-puścił Hermionie oko i ruszyła za profesorem Dumbledore'm.

Kiedy wszyscy opuścili pomieszczenie para bez zastanowienia wpadła sobie po raz kolejny w ramiona. Po chwili złączyli się w namiętnym pocałunku, żarliwym, oboje byli głodni siebie nawzajem. Po dłuższej chwili odczepili się od siebie. Przez kilka minut patrzyli sobie w oczy. Zobaczyli ten jeden specyficzny kolor różowy. Ona nie wiedziała co to znaczy, ale wiedziała na pewno, że jest w nim zakochana po uszy i już przepadła.

-Jak to się stało, że żyjesz?- zapytała nadal nie wierząc w swoje szczęście.

-Ta kwestia nie należy do mnie, ale do Kahlan. Wydaję mi się jednak, że niedługo wszystko ci wyjaśni.

-A co będzie z nami?

-Jak to?

-Chłopcy widzieli twoją reakcję na moje przebudzenie.

-Jeśli pisną komuś cokolwiek obiecuję, że ich zabije.

-Nie proszę, daj im szanse. Oni wcale nie są tacy źli. Na pewno zrozumieją.

-Szczerze wątpię. Sama widziałaś jak zaczął się wydzierać Weasley.

-Tak, ale Harry przyjął to raczej na chłodno i na pewno uspokoi Rona.

-Niechętnie, ale muszę przyznać, że Potter zaskoczył mnie pozytywnie.

-Wszystko się ułoży. Tylko teraz oficjalnie jestem królową.

-Mam cię zacząć tytułować?

-Tak, inaczej nie będę się do ciebie odzywać.-zażartowała.

-W takim razie, jakieś rozkazy Pani?

-Przynieś mi ubranie mój wierny sługo.-postanowiła to pociągnąć dalej.

-Czyś ty oszalała? Nigdzie nie pójdziesz!! Dopiero co odzyskałaś przytomność!!!

-Oho i tyle by było twojego szacunku do królowej. Dobra skończmy na prawdę potrzebuję porozmawiać z Dumbledore'm i Kahlan, a korzystając z okazji, że oboje znajdują się w jednym miejscu muszę udać się do gabinetu dyrektora.

-Nie ma mowy. Teraz musisz odpoczywać i żeby mieć pewność nie zostawię cię nawet na minutę.

-Dobra niech ci będzie, ale pod jednym warunkiem.- Snape podniósł charakterystycznie jedną brew.

-Jakim?

-Położysz się przy mnie. Potrzebuję poczuć, że to wcale nie sen.

-Ty kretynko, to nie jest sen. W śnie miałabyś przy sobie jakiegoś księcia na białym pegazie, a masz tylko starego nietoperza dupka z lochów.

-Na przyszłość pamiętaj, że ty to powiedziałeś, ale mimo wszystko wolę ciebie niż jakiegokolwiek księcia. Dla mnie jesteś królem.- kiedy to powiedziała złożyła na jego ustach krótki pocałunek oddający prawdziwość tych słów.

Jej książę objął ją ramieniem i skrył głowę w jej włosach by zatracić się w tym zapachu. Oboje czerpali ze swojej obecności najwięcej tyle ile tylko mogli.

********************

Hejka. Mam nowy rozdział nie wiem czy będzie się wam podobał. Akcja była zamierzona od samego początku. Będę się starała dodawać rozdziały w miarę systematycznie. Dziękuję za wszystkie komentarze, które niesamowicie mnie wspierają. Pozdrawiam :)


Sevmione - Wieczni?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz