Rozdział 36

2.3K 141 8
                                    

Hermiona wciąż zastanawiała się nad całą swoją przygodą, która zaczęła się wraz z chwilą stania się przez nią wampirem. Nie całe trzy miesiące temu ktoś zmienił jej życie o 360 stopni, a teraz jeszcze ten tatuaż, książka, te wszystkie treningi, domysły Snape'a, przyjaciele i w ogóle to wszystko. Powoli miała tego wszystkiego dosyć choć nie miała innego wyjścia jak podołać wszystkim wyzwaniom stawianym jej przez życie. Jako prawdziwa gryfonka nie przestraszy się wyzwań tylko stawi im czoła.

Kiedy młoda pani prefekt wróciła do zamku od razu zabrała się za nową lekturę. Jak się okazało książka nawiązywała do jej gatunku. Znajdowały się tam fakty już wcześniej poznane, ale okazały się one jedynie początkiem góry lodowej. To co tam było tłumaczyło prawie większość tego czym do przyjmowała czy zamartwiała.
Mimo iż książka tłumaczyła sporo rzeczy to jej nowy tatuaż pozostawiał wiele do życzenia. Nadal nic o nim nie wiedziała, po za tym że jest on symbolem jedności czy przyjaźni, ale co dalej?
Kolejna sprawa tajemnicza kobieta, jak dziewczyna wywnioskowała po głosie postaci, która pozostawiła po sobie dosyć widoczny prezent. Kim jest tak kobieta? Czego chcę od Hermiony? Jakie zmiany wprowadzi w jej życiu?(bo to że jakieś będą było pewne) Tyle pytań a tak mało odpowiedzi.

Na lekcji transmutacji gryfonka napisała wiadomość w której zawarła informację dla swoich przyjaciół o spotkaniu w Pokoju Życzeń o godzinie 17. Wiadomość rozmnożyła do liczby sześciu i wysłała za pomocą zaklęcia. Nie chciała żeby ktoś przejął sowę i pojawił się na spotkaniu niepożądany. Po otrzymaniu od wszystkich wiadomości zwrotnych z aprobatą mogła wreszcie skupić się na lekcji. W ciągu całego dnia zdobyła mnóstwo punktów na konto Gryffindoru. O wyznaczonej godzinie czekała na przyjaciół przed wejściem do Pokoju Życzeń. Po jakiś pięciu minutach pojawili się wszyscy. Weszli do nowocześnie urządzonego pokoju w którym znajdowało się wszystko czego mogliby pogrzebowa przy rozmowie, którą dziewczyna chciała przeprowadzić.
-Dobra Mionka o czym chciałaś pogadać?-spytał Ron.
-Zasadniczo o wszystkim.-wszyscy spojrzeli na nią podejrzliwie.
-A i czymś konkretnie?
-Tak. Może na początek odpowiem na wasze pytania bo na pewno macie ich sporo.- popatrzyła po sobie i pierwsza odezwała się Pansy.
-Gdzie byłaś?- po tym ruszyły w ruch inne pytania na które Hermiona odpowiadała szczerze i spokojnie. Po odpowiedziach przyszła kolej na pytania.
-Teraz ja zadam kilka pytań. Może na początek, Ty Harry.-chłopak lekko się speszył- Czemu zachowujesz się tak dziwnie?
-Ja... no ten...
-Błagam Harry wyduś to z siebie.
-Dumbledore.
-A może pełnym zdaniem?- dziewczyna wyglądała na lekko zirytowaną.
-Razem z dyrektorem szukamy horkruksów. Idzie nam coraz lepiej.
-Chwila myślicie, że Voldemort ma horkruksy?
-Tak ma i to kilka.
-Skąd o tym wiecie?- dziewczyna zadawała kolejne pytania, za to reszta towarzystwa wyglądała na nie w temacie.
-Hermiono a skąd Ty w ogóle wiesz co to horkruks?
-Czytałam kiedyś o tym, że w wybranym przedmiocie możemy ukryć cząstkę naszej duszy, ale nie wiedziałam, że można podzielić duszę na kilka części.
-Najwidoczniej.
-To Cię gryzie... hmmm mogę Ci jakoś pomóc?
-Wątpię. Z tym muszę sobie poradzić sam...
-Harry...
-Hermiono wiesz, że nie możesz mi teraz pomoc tak jak nie będziesz mogła pomóc mi w ostatecznym starciu z Voldemortem.
-Niech Ci będzie.- powiedziała choć jej wzrok mówił jeszcze sobie porozmawiamy.-Draco.
Chłopak na dźwięk swojego imienia spiął się.
-Wiem, że Ciebie też coś męczy tylko powiedz mi co a postaram się Ci pomóc.
Wiedział, że może im wszystkim zaufać, ale nadal miał małe wątpliwości. Po chwili myślenia na najwyższych obrotach zdecydował opowiedzieć wszystko przyjaciołom. Krok po kroku. Po skończonej opowieści zapadła cisza. Blaise sięgnął po butelkę ognistej whisky i pociągnął zdrowy łyk. W ślad za nim poszli Harry i Ron, a dziewczyny przytuliły blondyna.

Kiedy Hermiona wróciła do swojego dormitorium po całym dniu myślenia i rozmów, pozostała jej tylko jedna sprawa.... a mianowicie Snape. Co do całej reszty w jej głowie kroił się plan działań. Jednak ten jeden profesor wydawał się zagadką, którą chciała rozwiązać. Jeszcze to jej głupie zauroczenie.
W te noc nie miała treningu i mogła spokojnie do wyspać. Śniła o ciemnowłosym mężczyźnie. Szła korytarzem i upadła. Ktoś podał jej dłoń która ona przyjęła. Tym kimś był właśnie profesor Snape. Jego dotyk sprawił, że przeszły ja dreszcze przyjemności i poczuła lekkie motylki w brzuchu. Dotyk trwał chwilę ale wydawało się jakby żadne nie chciało kończyć tej chwili. Ona spojrzała w jego czarnego, głębokie jak tunele oczy i zatonęła w nich. Obudziła się z bijącym mocno sercem i cała zlana potem. Pomyślała tylko: Nie mogłam się w nim zakochać!!!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Późno ale jestem być może krótkie i nudne, ale mam mały zanik weny. Po mimo tego nie zamierzam zamieszać, musicie się ze mną jeszcze po męczyć. Sorki za błędy. Pozdrawiam

Sevmione - Wieczni?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz