Rozdział 44

2.6K 153 10
                                    

Dni mijały, po Walentynkach powstały oficjalnie nowe pary między innymi: Harry z Pansy, Ron z Lavander, Blaise z Ginny, a Draco nadal utrzymywał status Hogwardzkiego Casanovy podbijającego kobiece serca. Więc oficjalnie z całej paczki jedynie ślizgoński książę zajebistości i księżniczka Gryffindoru zostali sami. Niektórzy myśleli, że skoro są w tak dobrych stosunkach to coś z tego wyjdzie jednak mało kto wiedział, że mają trochę inne cele na oku.

-Rada ustaliła, że jesteś już gotowa i zdałaś.-powiedziała Kahlan.
-Co?!-zdziwiła się Hermiona, na co brunetka tylko się zaśmiała- Ale nawet nie wiedzą co potrafię.
-Mówi ci coś lustro weneckie?
-Czyli oni mnie obserwowali przez cały ten czas?
-Jasne że nie. Tylko na dzisiejszym treningu. Na ten pomysł wpadli jakieś siedemset lat temu.
-Czemu?
-Bo ja zdawałam trzy razy ze strachy przed oblaniem nie byłam w stanie odpowiednio się skupić na egzaminie. Później zamienili zwyczajne lustro na weneckie i zdałam w ten sam sposób co ty.
-To chyba dobrze bo też bym oblała.-zaśmiały się razem.
-To teraz rozmowa z radą.
Wyszły z Sali treningowej i udały się na salę tronową. Tam znajdowały się trzy osoby ubrane całe na czarno. Nie wyglądali na więcej niż czterdzieści lat, ale pozory często bywa ja mylące a zwłaszcza tutaj. Niewątpliwie była to właśnie rada w której znajdowali się dwaj mężczyźni i kobieta. Ich rysy twarzy nie były całkowicie widoczne przez kaptury zarzucono na ich głowy. Na ich szatach odznaczał się wisiorek z takim samym znakiem jaki zostawiła na ręce Hermiony, Kahlan przy pierwszym ich spotkaniu.
-Twoje zdolności są na wysokim poziomie.- powiedział mężczyzna głębokim tenorem.
-Podjęliśmy już decyzję.-tym razem zabrała głos kobieta.
-Jesteś gotowa na przejęcie rządów w Parampiri.-dokończył przemowę drugi mężczyzna po czym cała trójka wyszła z pomieszczenia.
-I to tyle?
-Byli nadzwyczaj wygadani.-skwitowała Kahlan.
-Mówisz?
-Taaak. A teraz skoro już zakończyłaś trening to opowiadaj.
-O czym?
-Oj ty już dobrze wiesz o czy a raczej o kim.
-Dobra co chcesz wiedzieć?
-Wszystko. Najlepiej zacznij od powrotu do szkoły po ostatnim treningu.
-No więc...-opowiedziała jej wszystko co się zdarzyło, jak później się zachowywali i w końcu doszła do koloru jej oczu-ale nadal nie wiem co znaczy ten kolor.
-Hermiona przespałaś się z nim!?
-Tylko to zapamiętałaś z tej opowieści?
-No dobra. A wracając do koloru oczu to już wiem, że on cię kocha.
-Co!?
-Dokładnie to co słyszysz. Znasz Vincenta. On widzi jak moje oczy się zmieniają, ale tylko on to widzi bo jesteśmy w sobie szaleńczo zakochani.
-To romantyczne, ale nie sądzę aby on mnie kochał.
-To że nie okazuje tego w normalny sposób nic nie znaczy.
-To nie możliwe.
-Sama powiedziałaś, że widział jak twoje oczy zmieniają kolor, ale to nie wszystko.
-Co jeszcze? Chyba nie może być nic gorszego.
-To działa w dwie strony, aby on to widział ty też musisz go kochać.
-Nie!!! To jest zwykłe zauroczenie.
-Obie wiemy że nie. To nic strasznego. Ale nie wiem co oznacza kolor różowy. Nigdy o nim nie słyszałam.
-Kolejna zagadka super.-sarknęła- Mam prośbę mogłabyś mi załatwić książki gatunkowo podobne do tej pierwszej?
-Postaram się. Teraz trzeba omówić przebieg koronacji.
-Muszę?
-Tak i koniec.
Rozmawiały jeszcze przez dobre dwie godziny. Hermiona wróciła do Hogwartu dopiero nad ranem. Zdarzyła się doprowadzić do stanu używalności, spakować się i wyjść na śniadanie. Później lekcje i koniec z treningami. Czyli mogła wprowadzić w życie swój plan.


-Dyrektorze muszę z panem porozmawiać.
-Panno Granger czy coś się stało?
-Jeszcze nie.-zasiała ziarnko niepewności co widać było na jego twarzy. Czuła jak próbuje penetrować jej umysł z marnym skutkiem.
-Zamieniam się w słuch.
-Chodzi o Draco i Harry'ego.
-Czy coś im się stało?
-Jeszcze nie, ale wiem z czym się muszą zmóc.
-Rozumiem, że powiedzieli Ci o swoich zadaniach.
-Owszem i wiem jak zadziałać przynajmniej w jednym przypadku choć co do drugiego już mam plan.
-Znając twój biegły umysł będzie to znaczące dla obu spraw więc mów.
Rozmawiali dłuższy czas. Hermiona przedstawiła mu pewne koncepcję, które postanowili wprowadzić w życie oczywiście pozostawiając to w kompletnej tajemnicy. Ich rozmowę przerwało wejście ponurego nauczyciela.
-Dyrektorze musimy porozmawiać...-w połowie zdania stanął w miejscu.-Granger co Ty tu robisz?
-Ja właśnie wychodzę. Dyrektorze szczegóły jeszcze uzgodnimy?
-Oczywiście panno Granger. W najbliższym czasie wyśle do Pani Faweksa z listem.
-Do widzenia dyrektorze. Profesorze.-skłoniła się obu mężczyznom i wyszła.
-Cytrynowego dropsa Severusie?
-Przestań z tymi twoimi cukierkami. Co robiła u Ciebie Granger?
-Chyba chciałeś rozmawiać o czymś innym.
-I tak się dowiem, ale racja musimy w końcu zacząć robić coś w sprawie Draco.
-Jacy oni są podobni.-powiedział sam do siebie.
-Kto?
-Ach nie ważne Severusie i owszem masz rację. Ale powiedzmy, że mam już plan i nie długo wprowadzę go w życie w najbliższym czasie.
-Czy ten plan uwzględnia moją osobę?
-Wszystko w swoim czasie mój chłopcze.

-Co robiłaś u Dumbledore'a?
-Nie sądzę że ta sprawa jest przeznaczona dla ciebie.
-Nie przeginaj.-warknął ostrzegawcze.
-No daj sobie spokój. O czym chciałeś porozmawiać?
-Musisz pomóc mi z Draco.
-Coś mu się stało?-przejęła się od razu.
-Nie ale może.
-Błagam mów od razu o co chodzi bo mnie za raz szlag jasny trafi!
-Nie podnoś na mnie głosu.
-To mów jasno i rzeczowo.-lekko rozdygotana wyjeła z wewnętrznej kieszeni paczkę papierosów i wyciągnęła jednego.
-Ty palisz?
-Od czasu do czasu.-powiedziała i odpaliła papierosa mugolską zapalniczką.
-O ile się nie mylę to jesteś czarownicą.
-Co to ma wspólnego.
-Mówi Ci coś magia?
-Tak ale wolę to robić w tradycyjny sposób. A teraz przejdź do rzeczy.
-Zapewne powiedział Ci jakie dostał zadanie od Czarnego Pana.-skinęła mu głową-Skoro tak to możesz mi pomóc, pomoc jemu. Musisz mu przemówić do rozsądku, aby nie zrobił tego. Czeka to Azkaban.
-Wiem, że się przyjmujesz ja też, ale ja z nim już rozmawiałam na ten temat i możesz mi to zostawić. Ja się tym zajmę.
-Skoro tak to teraz może mi powiesz gdzie tak cały czas znikałaś?
-Wiesz gdybym Ci powiedziała to musiałabym Cię zabić.-podeszła do niego, zaciągnęła się dymem i pocałowała Severusa. Podczas pocałunku przesłała mu dym papierosowy.
-I do tego mentolowe?
-Mhm.-usiadła na nim okrakiem.
-Ty niegrzeczna gryfonko. Zasługujesz na karę.
-Oj tak profesorze.
Kara była dosyć przyjemna dla obojga.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej przybywam. Wena nie zbyt dopisuję, ale musiałam coś dla Was dodać. Zachęcam do komentowania i głosowania. Sorki za błędy. Pozdrawiam☺

Sevmione - Wieczni?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz