Rozdział 57

1.2K 79 0
                                    

Severus od skończenia związku z Hermioną nie chciał pamiętać, że znów się zakochał. Chciał zapomnieć o tym uczuciu kiedy stracił Lily lecz los dał mu drugą, lepszą szansę, a mianowicie Hermionę Granger, ale jak widać nie potrafił jej utrzymać. Co wieczór upijał się, żeby choć na chwilę nie myśleć lecz i to nic nie dawało. Kiedy stwierdził, że to praca daje mu wytchnienie zatracił się w niej, ale i tam na nowo pojawiła się ona. Może ich zerwanie nic by nie zmieniło gdyby nie to, że zdradziła Zakon, zdradziła swoich przyjaciół i innych mugolaków bratając się z gadzią mordą. To zabolało go najbardziej, ale najgorsze było to, że Dumbledore nadal jej ufał, stary głupiec. Poprosił ją o warzenie eliksirów dla Zakonu. Mimo iż na początku Severus był sceptycznie nastawiony zauważył, że eliksiry są poprawne, nie ma tam żadnych trujących substancji, wszystko tak jak należy. Nie wytrzyał i zaczął kolejną kłotnie w ich znajomości, a za razem pierwszą w "nowym" życiu po rozstaniu. Musiał się dowiedzieć czemu to zrobiła, ale nie spodziewał się, że porówna siebie do niego. To było za dużo, przecież wiedział, że jest wspaniałą osobą i nie jest zdolna do takiego zła jak on. Wampir czy nie, była jego Hermioną, która była dobra, empatyczna, wesoła i pomocna. Hermiona, która brata się z Czarnym Panem, pogromcom takich jak ona było dla niego nie do pomyślenia, a jednak wszystko się zmieniło. Wolał zostawić ją samą niż patrzeć na jej nowe oblicze. Kochał ją lecz wiedział, że jeżeli tak dalej pójdzie będzie musiał ją znienawidzić.

Jego wszystkie refleksje nad życiem przerwał patronus od dyrektora:

-Severusie proszę przyjdź jak najszybciej do mojego gabinetu. To pilne!-powiedział feniks głosem Dumbledore'a.

Nauczyciel czym prędzej udał się w stronę gabinetu, aby jak najszybciej dowiedzieć się o co chodzi. Wpadł do pomieszczenia bez pukania i dostrzegł swojego pracodawcę stojącego przy oknie, który najzwyczajniej w świecie głaskał swojego Fawkesa.

-O Severusie, dobrze, że jesteś.

- Wzywałeś mnie i powiedziałeś, że to pilne więc jestem. O co chodzi?

-Przyszedł czas.

-Skąd wiesz?

-Hermiona, Draco i sam mam trochę szpiegów w tym zamku.

-Kiedy?

-Dzisiaj.

Severus westchnął tylko i zasiadł na jednym z foteli. Zaczął wpatrywać się w swoje dłonie i rozmyślać po raz kolejny nad ich planem i całym tym gównem zwanym życiem. Po chwili refleksji doszedł do wniosku, że jego życie i tak nie ma przyszłości. Stracił wszystko więc teraz równie dobrze może zabijać i sam umrzeć. Te wszystkie myśli przerwał Dumbledore jakby czytając mu w myślach.

-Wiesz, że masz dla kogo żyć i dlatego tak musi być.

-Kogo chcesz oszukać, mnie czy siebie?-zapytał z kpiną wyczuwalną w głosie.

-Nikogo, Hermiona cię kocha, a ty ją. To jest pierwszy powód, aby żyć. Kolejnym jest dług, który musisz spłacić Lily. Ostatni to przysięga, którą mi złożyłeś.

-Wiem o tym aż za dobrze.

-Mam dla ciebie ostatnie polecenie.

-Co znowu? Kogo mam jeszcze zabić?

-Masz za wszelką cenę przeżyć i żyć szczęśliwie.

-Szczęście nie jest pisane takim jak ja. Zbijałem, gwałciłem, torturowałem, zasługuje na wszystko co najgorsze, ale nie na szczęście. Muszę to odpokutować. 

-Pokutowałeś przez 20 lat. Wystarczy.-powiedział Dumbledore z mocą jaką trudno było usłyszeć od tego na co dzień pogodnego i łagodnego staruszka.


Sevmione - Wieczni?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz