Rozdział 65

1.1K 61 2
                                    

W magicznie powiększonym gabinecie dyrektora- Albusa- znaleźli się wszyscy członkowie Zakonu Feniksa, którym udało się przeżyć wojnę. Może jednak nie wszyscy, brakowało tam Severusa Snape'a. Jednak Albus wiedział, że nie powinien czekać na niego, mimo iż powinien być na tym spotkaniu. Wiedział, że chłopak musi sobie sam poradzić z kolejną wielką stratą w swoim życiu. 

-Moi drodzy, cieszę się, że mogę was tutaj widzieć tak licznie, mimo ostatniej bitwy.- W głosie Albus mimo radości z wygranej zagościły nutki smutku z powodu wielu młodych ludzi, którzy stracili życie dla większego dobra- Wiem, że dla większości z was jest to ogromny szok, że wciąż żyję, ale teraz chciałbym prosić was o symboliczną minutę ciszy dla naszych przyjaciół, bliskich i rodziny poległych w tej wojnie.

Wszyscy bez wyjątku zamilkli jak jeden mąż. Każdy z osobna stracił na tej wojnie kogoś bliskiego, czy to przyjaciela, czy kogoś z rodziny. Nikomu nie trzeba było tłumaczy, że tak właśnie trzeba postąpić. Pogrążonych w żałobie i zadumie przestraszył huk otwieranych drzwi. Każdy kto był w pomieszczeniu wyciągnął natychmiast różdżkę i wycelował w intruza z wyjątkiem Albusa. Jednak zagrożenie okazało się nie być tak wielkie. W drzwiach gabinetu dyrektora stał nie kto inny jak sam Severus Snape w swoich nieśmiertelnych szatach. Dla niewprawnego oka wydawało się wszystko na swoim miejscu, ale nie dla dwóch osób, Kahlan i Albus zauważyli coś co dla innych nic nie znaczyło lub nawet tego nie zauważyli. Szaty Severusa były pomięte i jakby przez długi czas nie prane, jego oczy były przekrwione, miał wory pod oczami, jego cera była bardziej szara niż na co dzień, widać było że jest raczej "wczorajszy". Ale jakby spojrzeć w jego oczy pod względem duchowym widać było smutek i cały ból jaki skrywa przed światem, jednak na jego twarzy wciąż była zimna maska obojętności.

-Severusie! Jednak przyszedłeś!- powiedział uradowany Albus.

-Przecież jest spotkanie Zakonu, a o ile się nie mylę nadal jestem jego członkiem. Chyba, że coś się zmieniło i nie zdążyłeś mnie poinformować?

-Mój drogi oczywiście, że wciąż jesteś członkiem, ale po prostu nie sądziłem, że pojawisz się po...-Albus sam nie wiedział czy powinien to mówić, ale jednak się zdecydował-po takiej stracie...

-Dumbledore uważam, iż mimo wszystko to nie jest twój interes i nie mam zamiaru rozmawiać akurat z tobą na ten temat, a tym bardziej przy tej bandzie- tutaj omiótł wzrokiem cały Zakon ze swoim firmowym ironicznym uśmieszkiem.

-Dobrze mój drogi. W takim razie usiądź i będziemy kontynuować.- Severus już bez słowa zajął wolne miejsce, Merlin chyba nie dość go ukarał bo ostatnie wolne miejsce było między Draconem i Potterem. Jakby tego było mało ta dwójka w raz położyła mu na ramionach ręce i poklepała po przyjacielsku z wyrazem współczucia na twarzach. W Severusie się zagotowało, ale też troszkę był im wdzięczny w duchu. Co więcej sam wiedział, że oni też stracili kogoś ważne, Hermiona była ważna też dla nich. Poza ty Draco był dla niego kimś ważnym, a Potter... przez ostatni rok najzwyczajniej w świecie zyskał w jego oczach. 

-Aktualnie najważniejszą sprawą jest pochówek naszych bliskich, taki na jaki zasłużyli. Nie dopuszczę, aby na pogrzebie pojawiła się prasa czy Ministerstwo ze swoimi przemowami o tych, których nie znali, a przez jakiś czas nawet i szkalowali. Jeżeli się wszyscy się zgodzą to zmarli zostaną pochowani na polanie, która znajduję się za Zakazanym Lasem, ale wciąż należy do Hogwartu.- nie usłyszał głosów sprzeciwu- w takim razie to ustalone. Uważam, że możemy pochować naszych bliskich już jutro. Wiem, że nigdy nie będziemy gotowi na pożegnanie ich całkowicie, ale nie możemy też tego odwlekać.- tym razem pojawiło się kilka niemrawych głosów poparcia przerywanych szlochem kobiet. Jutro o 11:30 ruszymy spod Hogwartu na miejsce pochówku naszych zmarłych, a o 12 dokonamy ceremonii pożegnalnej tych, którzy oddali swe życie dla nas. Oczywiście zajmę się wszystkim. Wiem, że wciąż nie macie zielonego pojęcia dlaczego wciąż żyj, musicie jedynie wiedzieć, że uzgodniłem to z jednym z zaufanych i to bardzo członków Zakonu Feniksa. Obiecałem, że ta osoba sama o tym opowie lecz niestety zginęła podczas bitwy. Jednym z warunków współpracy było również to, iż ja nie będę mógł wam tego opowiedzieć i dotrzymam obietnicy. Musicie wiedzieć, że dzięki tej osobie jesteście teraz tutaj i żyjecie tak jak ja. Jeżeli nie macie pytań to koniec zebrania. Pozostałe informacje dotyczące wyłapania pozostałych na wolności Śmierciożerców, odbudowy Hogwartu i pozostałych spraw będę przekazywał osobiście lub listownie do każdego z was. Dziękuję, że pojawiliście się dzisiaj tutaj.

Severus przez cały ten bezsensowny monolog Dumbledore'a myślał o tym, że nie powinien był się znów zakochiwać. To przez niego Hermiona umarła. Tak, to przez to że się w niej zakochał. A kogo jutro on pochowa? Przecież Kahlan zabrała ciało Hermiony. Z kim on się teraz pożegna? Jak będzie mógł żyć bez niej? Jego życie skończyło się tej nocy więc jak mógł wciąż żyć? Zawsze uważał, że samobójstwo jest dla słabych, a on z całą pewnością nie był słaby, ale kiedy Hermiona zasłoniła go przed śmiertelnym zaklęciem i oddała życie dla niego pomyślał, że z wielką radością pożegnałby się ze swoim życiem i na nowo połączył się z  Hermioną. Jednak wiedział, że Hermiona chce żeby żył, żeby na nowo ułożył sobie życie... ale bez niej to życie już nie będzie miało sensu. Jej list, który w końcu przeczytał, jeżeli to w ogóle możliwe, dobił go jeszcze bardziej. Słuchając Albusa zastanawiał się czy wybrać się na ceremonię pogrzebową, ale bardzo szybko zdecydował, że nie chce po raz kolejny patrzeć na to wszystko. A z resztą to co pochowają? Przecież ciała Hermiony nie ma. Nie ma! Nie ma po co tam iść. Tak zdecydował i za raz po tym jak Albus skończył mówić wstał jako pierwszy ze swojego miejsca i wyszedł z gabinetu. 

Jednak Albus i Kahlan mimo ucieczki Severusa nadal chcieli z nim porozmawiać więc po opuszczeniu gabinetu przez ostatnią osobą ruszyli do prywatnych komnat Severusa. Bądź co bądź byli jednymi z niewielu, którzy wiedzieli o jego romansie? związku?... relacji z Hermioną. Każde z nich miało mu parę słów do powiedzenie, niektóre w formie pociechy, a inne wytłumaczenia, które mu się należało. Nie był zwykłym członkiem Zakonu Feniksa i zasługiwał na parę słów wyjaśnienia. Tylko to mogli teraz dla niego zrobić.

Sevmione - Wieczni?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz