Przez kolejne trzy tygodnie czas mijał wszystkim bardzo szybko. Hermiona spędzała całe dnie w lochach. Musiała pomóc Snape'owi w szukaniu niezbędnych im informacji. Od ich kłótni a następnie pocałunku ich stosunki stały się napięte bardziej niż kiedykolwiek. Nie odzywali się do siebie prawie w ogóle. Jeżeli już musieli były to jedynie półsłówka.
Ślizgoni i gryfoni zaprzyjaźnili się bardziej niż ktokolwiek mógłby pomyśleć. Siedzieli razem, jedli, chodzili na lekcje, spędzali czas wolny. Wszyscy dogadywali jakby byli starymi przyjaciółmi.
Teraz jedli śniadanie, które przerwał im Dumbledore.
-Drodzy uczniowie z okazji świąt organizujemy bal Bożonarodzeniowy. Odbędzie się on dzień przed wyjazdem na święta czyli za dwa dni. Z tej właśnie okazji jutro macie dzień wolny, aby udać się do wioski z nauczycielami na zakupy.-kiedy skończył zagościła burza oklasków. Wszyscy byli zadowoleni z tego powodu, no może z wyjątkiem Snape'a. Nigdy nie lubił świąt, a tym bardziej takich właśnie imprez. Dyrektor mówił coś jeszcze, ale nowa szkolna paczka go nie słuchała.
-Czyli co zakupy.-rzuciła podekscytowana Pansy.
-Na to wychodzi. Idziemy we trzy?- spytała Ginny.
-A my to co?-oburzył się ciemnoskóry.
-Wy to idziecie sami. My musimy kupić sukienki, buty, dodatki nowe kosmetyki.
-Dobra zrozumiałem. Idziemy wszyscy razem czy kogoś zapraszamy?
-Może chodźmy wszyscy razem przynajmniej nie będzie tak sztucznie czy coś.-zawyrokował wybraniec.
-To ustalone. Chodźcie za chwile zaczynają się lekcje.
-Hermiona co byśmy bez ciebie zrobili ty nasz zegareczku.- powiedział żartobliwie Blaise. Wszyscy się zaśmiali. Oprócz Hermiony.
-No naprawdę. To było takie zabawne, że aż zapomniałam się śmiać.
-O stary, ale ci pojechała.-pocieszył na swój sposób Draco.-Ale spoko też masz swoje przebłyski.
W dobrym nastroju ruszyli na lekcje. Każde było w własnym świecie na lekcjach i nie słuchali żadnego z nauczycieli. Niestety nieuwaga na lekcji profesora Snape'a może dużo kosztować.
-Panno Granger jakie jest działanie zaklęcia Jowisz?
-Hermiona, Snape coś do ciebie mówi.-szepnął jej do ucha Neville.
-Przepraszam profesorze czy mógłby pan powtórzyć pytanie?
-Czyżby Panna-Wiem-To-Wszystko-Najlepiej postanowiła nie słuchać tego co mówię tylko rozmyślać o Merlin wie czym?
-Przepraszam zamyśliłam się na temat eliksiru Felix Felicis.
-O ile się nie mylę aktualnie jest lekcja OPCM. Więc odpowie pani na moje pytanie?
-Z chęcią bym to zrobiła gdyby był pan na tyle łaskawy by powtórzyć pytanie.-Hermiona lekko podniosła głos, przez co cała klasa zamarła. Nikt nigdy nie pyskował Snape'owi.
-Proszę bardzo jakie jest działanie zaklęcia Jowisz?
-Zaklęcie to powoduje wstrząs podobny do uderzenia piorunem. Większość organizmów żywych umiera kilka sekund po dostaniu tym zaklęciem.
-5 punktów od Gryffindoru za książkową formułkę.
Reszta lekcji minęła wszystkim w dobrej atmosferze. Na eliksirach Harry znów pokazał swój talent czym Slughorn był zachwycony. Po lekcjach wyszli na błonia całą paczką. Spadł już pierwszy śnieg więc na dworze była magiczna atmosfera. Nie wiadomo kiedy wytworzyła się ogromna bitwa na śnieżki. Po pół godziny przerwali będąc już całkowicie przemoczonymi. Osuszyli się zaklęciem i ruszyli do zamkowej kuchni na gorącą czekoladę. Po drodze spotkali najmilszego człowiek, a nie, chwila spotkali Snape'a.
-Draco za mną.
-Spotkamy się później.-powiedział i poszedł za profesorem. Hermiona miała złe przeczucie. Była ciekawa co Snape chce powiedzieć jej przyjacielowi i po raz kolejny, oczywiście przez przypadek, zaczęła czytać myśli Opiekuna Slytherinu. To były tylko urywki. Mroczny Znak. Voldemort. Draco. To jej wystarczyło musiała coś zrobić, ale co? Podejdzie do Snape'a i powie „przepraszam, ale właśnie czytałam w pańskich myślach i żądam wyjaśnień"? To nie dorzeczne. Musi to przeczekać.
☆
-Draco, Czarny Pan wzywa. Musisz iść ze mną.
-Więc chodźmy.
-Będę próbował go jakoś powstrzymać. Wspieraj mnie w tym. Pamiętasz jak uczyłem cię liglimencji?
-Tak.
-To teraz postaw mur i nie opuszczaj go dopóki nie wrócimy do zamku. Zrozumiałeś?
-Nie jestem kompletnym idiotą.
-No właśnie zacząłem się nad tym zastanawiać odkąd powiedziałeś mi, że jesteś gotowy iść do Czarnego Pana.
-Dzięki. Nie ma to jak wsparcie chrzestnego.-Severus zaśmiał się cicho, po czym przybrał swój obojętny wyraz twarzy.
☆
-Sssseverusssie jak miło cię widzieć. O i przyprowadziłeś młodego Malfoy'a. Pysssznie.
-Panie.-Snape skłonił się przed gadzią mordą.
-Draco podejdź.-chłopak niepewnie zrobił to.
-Wystaw rękę. Przyjmiesz Mroczny Znak i umocnisz nasze szeregi.
-Panie nie jestem pewny czy to dobry pomysł.-Voldek spojrzał na niego swoimi czerwonymi oczami z jawną wyższością i nutką wściekłości.
-Co masssz na myśli?
-Dumbledore powiedział mi, że po nowym roku ma zamiar sprawdzać wszystkich uczniów. Boi cię ciebie mój Panie.
-Czyli jednak ten starzec ma trochę rozumu. Więc co proponujesz?
-Poczekać z inicjacją do zakończenia szkoły przez Dracona.
-Być może.... jednak Draco już teraz dostaniesz zadanie.-chłopak lekko się przestraszył.
-Panie jestem po to, żeby ci służyć.
-Cieszę się z tego, że jesteś mi tak oddany jak reszta twojej rodziny. Będziesz musiał pozbyć się Dumbledorea.
-Panie czy to nie za dużo jak na tak młodego poplecznika. On nie podoła.
-Uważasz, że syn twojego przyjaciela nie jest na tyle dobry?
-Nie to miałem na..
-Cruccio.-wysyczał Voldek.
Ból rozrywał mięśnie Snape'a. Nie krzyczał. Już dawno zdał sobie sprawę z tego, że krzyk jedynie pogarsza sytuacje. Męka trwała kilka minut albo godzin. W końcu katusze się skończyły.
-Skoro tak to co Dracon mógłby dla mnie zrobić?
-Może zbierać dla ciebie popleczników wśród uczniów.
-Słyszałeś Snape'a, Draco. Możecie już odejść.
-Dzięki Sev.
-Wiesz, że jesteś dla mnie jak syn. Nie pozwolę, żeby ten pojebaniec cię naznaczył tym.-podwinął rękaw, na jego bladej skórze silnie kontrastował czarny wąż wychodzący z czaski. Mroczny Znak.
☆
-Draco o co chodziło?-spytała od razu Hermiona gdy tylko zobaczyła blondyna.
-Też cię miło widzieć.
-Draco!-posłała mu groźne spojrzenie.-Wiem że chodzi o Voldemorta, ale nic po za tym więc może mi łaskawie powiesz?
-Ccciiii może nie tu.
-Pokój Życzeń?
-Chodźmy.-kiedy dotarli do pokoju Draco opowiedział jej całe spotkanie z Riddle'm.
-Masz szczęście że uratował cię Snape inaczej już miałbyś wypalony tatuaż na przed ramieniu.
-No gdyby nie Sev już dawno miałbym przejebane. Był dla mnie lepszym ojcem niż mój prawdziwy tatuś.
-Nigdy się nie spodziewałam, że Snape posiada uczucia.-pogadali jeszcze chwilę i wrócili do swoich dormitoriów.
☆
Na następny dzień wszyscy uczniowie wybrali się na zakupy. Hermiona, Ginny i Pansy nic nie mogły dla siebie znaleźć.
-Dziewczyny przecież musimy coś kupić.-marudziła Pansy.
-Ja chyba mam pomysły-powiedziała Hermiona z iście ślizgońskim uśmiechem. Złapała obie dziewczyny za ręce i teleportowała je do stolicy mody. Już po chwili były w Mediolanie.
-Wow Hermi boski pomysł, ale nie mamy pieniędzy. Spoko ja zapraszam, ja płacę.
-Czyli zakupy!!!
Dziewczyny niewątpliwie znalazły coś dla siebie. Wróciły do Hogwartu obładowane torbami. Kupiły buty, sukienki, potrzebne dodatki i nowe kosmetyki.
-Mionka jedziesz do nas na święta.-spytała Ginny.
-Nie mogę.
-Dlaczego?
-Bo będzie pełnia i będę musiała przesiedzieć przynajmniej dwa dni w zamknięciu. Jakbym pojechała z wami to i tak nie spędzałabym z wami czasu więc byłoby to bez sensu.
-Zostajesz w zamku?
-Tak.
-Żaden z uczniów nie zostaje, będziesz kompletnie sama.
-Dam sobie radę.
-To może chociaż przyjdziesz do nas na Sylwestra?
-Z chęcią.
-Pan ty też przyjdziesz?
-Nie wiem czy to jest dobry pomysł.
-Daj spokój.
-Chyba nie jestem mile widziana w twojej rodzinie i..
-Co ty bredzisz masz przyjść i koniec. Chłopakom też muszę powiedzieć.
Udały się do swoich pokojów by odpocząć przed balem Bożonarodzeniowym.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jestem, sorki za błedy, dzięki za gwiazdki. Pozdrawiam☺
CZYTASZ
Sevmione - Wieczni?
FanfictionHermiona- wzorowa uczennica zamieni sie w krwiopijnego wampira. Severus- nauczyciel Hogwartu, Mistrz Eliksirów, szpieg w obozie wroga, jednak zwykły śmiertelnik. Jak potoczy się ich historia? Będą razem? Czy przetrwają próby stawiane im przez życie...