Niestety przeczucia Snape'a okazały się słuszne. Granger nie było u rodziców. Ciężko był wytłumaczyć tym mugolom, że on się wszystkim zajmie, ale w końcu głos rozsądku przemówił przez ojca Granger i pozwolił mi działać tym samym uspakajając swoją żonę. To była cholernie trudna sytuacja. Gryfonka mogła być wszędzie. Przecież ten list równie dobrze mogli przysłać śmierciożercy, a ona jak głupia poleciała do swoich rodziców lądują w paszczy lwa. Ci gryfoni to nie mają w ogóle mózgu. Najlepszy przykład Longbottom.
Snape udał się prosto do gabinetu dyrektora. Musiał mu to przekazać, przecież trzeba zacząć działać. Wpadł do jego gabinetu bez pytania i od razu stanął w miejscu jak wmurowany w podłogę. Przed dyrektorem siedziała, popijając sobie herbatkę ta wkurzająca Granger. Dyrektor zauważając swojego gościa zaproponował mu filiżankę herbaty.
-To może ja już pójdę dyrektorze. Nie będę przeszkadzać.-gryfonka chciała się bezpiecznie wycofać, co nie było jej dane.
-Ja przyszedłem jedynie zawiadomić, że już jestem ,, ale skoro pani także wróciła to możemy wrócić do szlabanu.-postanowił a razie całą sytuację pozostawić w tajemnicy.
-Jakiego szlabanu?-spytała zdezorientowana dziewczyna.
-Widzę, że krótka pamięć.-zaszydził z niej- Kiedy wyjeżdżała pani do rodziców miała pani tygodniowy szlaban, ale resztę omówimy w moim gabinecie. Proszę za mną. Dobranoc Albusie.
Hermiona pożegnała się z dyrektorem i ruszyła za swoim profesorem. Przez moment miała wrażenie, że on coś wie albo się domyśla, ale to przecież niemożliwe. Chyba że? Jej przemyślania przerwał zimny ton mistrza eliksirów.
-Siadaj.-warknął wskazując na krzesło na przeciwko jego biurka.
Wykonała polecenie z lekką obawą. Kiedy Snape jest w furii można się po nim wszystkiego spodziewać. Czekała. Nic. Sekundy ciągnęły się a on jedynie się w nią wpatrywał. Czyżby próbował przeniknąć do jej umysłu? Niemożliwe poczułaby coś. Znowu przerwał jej potok myśli.
-Gdzie byłaś?
-U rodziców.-to pytanie trochę ją zdziwiło a nawet przestraszyło, ale zachowała zimną krem.
-Nie kłam!!!- już nad sobą nie panował co nie często mu się zdarzało.
-Nie kłamię. -odpowiedziała spokojnie, przecież nie mógł znać prawdy.
-Byłem u twoich rodziców. Kiedy wpadłem do gabinetu dyrektora chciałem go o tym zawiadomić. Myślałem, że śmierciożercy cię porwali ty głupia dziewczyno!!!-czy do tej dziewczyny nic nie dociera?
-Jakby pana w ogóle to obchodziło!
-Być może obchodzi!-opanuj się Snape bo jeszcze powiesz coś czego będziezz żałował.
Czyżby o niej myślał, martwił się?
-Na prawdę?
-W końcu jestem twoim nauczycielem. To mój obowiązek, dbać o uczniów i w razie zagrożenia ich ratować.-wybrnął, ale ona zachowała się jakby to jego odpowiedź ją zasmuciła.
A jednak. Czyli może o nim zapomnieć choć to jedno zdanie wywołało w niej tyle pozytywnych emocji.
-Przepraszam profesorze za to.
-I tylko tyle masz mi do powiedzenia?
-A co mam jeszcze powiedzieć?
-Gdzie byłaś?
-Nie mogę powiedzieć.
-Co to ma znaczyć?
-Niech pan sobie odpuści. Nawet gdyby miał się o tym dowiedzieć dyrektor to nic nie powiem. Może kiedyś...
-Jutro o 17 na szlabanie.-wysyczał i ruszył w stronę składziku co chyba miało znaczyć, że ma wyjść.
Wyszła mówiąc ciche „dobranoc". Odpowiedziała jej cisza. Wracając do wieży Gryffindoru rozmyślała o Bruce'ie, treningach, Snape'ie, szlabanie, przyjaciołach... SZLABAN. Zaklęła szpetnie uświadamiając sobie, że szlaban ma mieć o tej samej godzinie co trening. No super! Prychnęła w myślach i rzuciła się na swoje łóżko by oddać się w objęcia Morfeusza.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka. Jak tam? Kto ma ferie? Mi się właśnie skyńczyły i powrócimy do publikowania w soboty. Na pewno się cieszycie(zero sarkazmu). Proszę o gwiazdki i komentarze. Pozdrawiam☺
CZYTASZ
Sevmione - Wieczni?
FanfictionHermiona- wzorowa uczennica zamieni sie w krwiopijnego wampira. Severus- nauczyciel Hogwartu, Mistrz Eliksirów, szpieg w obozie wroga, jednak zwykły śmiertelnik. Jak potoczy się ich historia? Będą razem? Czy przetrwają próby stawiane im przez życie...