Rozdział 14

2.9K 166 11
                                    

Cała impreza zaczęła się dość sztywno. Hermiona po 20 minutach miała ich dosyć. Wyszła do swojego pokoju w lochach trzaskając drzwiami.
-O co jej chodzi?-spytał Ron.
-O nas.-odpowiedziała mu siostra.
-Dobra mnie też trochę wkurza ta atmosfera. Może zacznijmy od początku. Jestem Pansy.-wyciągnęła rękę w stronę Harry'ego, którą przyjął.
-Jestem Harry.-wszyscy poszli za ich przykładem. Na początku byli lekko spięci, ale już po kilku minut rozkręcili się.
-Jak myślicie kiedy przejdzie Hermionie?-spytała ślizgonka.
-U niej zawsze jest różnie. Powinna za chwilę wrócić tak mi się wydaję.-odpowiedziała jej Ginny.

Hermiona wpadając do lochów trzasnęła drzwiami. Niestety usłyszał to Snape, który już za chwilę pukał do jej pokoi.
-Proszę.
-Panno Granger byłbym bardzo wdzięczny, gdybyś nie trzaskała drzwiami. Przeszkadza mi to w pracy.
-Coś jeszcze? Nie, to może pan już wyjść. Do widzenia.-warknęła do niego.
-Zważaj do kogo mówisz!
-Bo co?
-Co?-kompletnie go zamurowało. Jeszcze żaden uczeń mu nie pyskował.
-Oj zabrakło pomysłów profesorkowi.-w tym momencie stali już jedynie kilka centymetrów od siebie.
-Grrrrangerr!!!
-Grrr jak drapieżnie. A coś po za tym. Bo tak się składa, że wiem jak się nazywam.
-50 punktów od Gryffindoru.
-O czyli bawimy się w odbieranie punktów. Nic mi pan tym nie zrobi. Tyle to ja mogę dostać przez jeden dzień.
-100 od Gryffindoru!!!
-Wow idziemy w górę ciekawe do ilu podskoczy?-udała zamyśloną.
-200 punktów od Gryffindoru!!!
-Widzę, że kiedy nie ma pan jak odpysknąć to zasłania się odbieraniem punktów. Ciekawe, to znaczy że wygrałam.-uśmiechnęła się triumfalnie.
-To, że nie zniżam się do twojego poziomu nie znaczy, że nie mam żadnej riposty w zanadrzu.
-Czyli jednak się pobawimy?
-Nie mam w zwyczaju bawić się ze szczeniakami, ale dla pani zrobię wyjątek.
-Radość mnie rozpiera.
-Ja wręcz skaczę ze szczęścia.
-To panu też zdarza się być szczęśliwym?
-Tak, ale tylko w tedy gdy sprawiam ból i cierpienie. Mam w tedy niewyobrażalną satysfakcję.-jego usta ułożyły się w coś na kształt uśmiechu.
-No tak w końcu śmierciożercy potrafią tylko sprawiać ból!-uderzyła w czuły punkt.
-Nie mów o czymś o czym nie masz pojęcia-wysyczał tuż przy jej twarzy. Dzieliły ich milimetry. Ich usta były tak blisko iii... i w tedy ktoś zapukał w drzwi prowadzące do dormitorium prefekt. Snape wyszedł bez słowa. Hermiona otrząsnęła się z szoku i otworzyła drzwi.
-Wrócisz do nas?-w drzwiach stał Draco.
-Szczerze mam was dosyć czy wy nie możecie się dogadać?
-Tak się składa, że się dogadaliśmy. Więc?-zamurowało ją, ale wróciła do nich. Na własne oczy przekonała się, że wszystko jest w porządku. Wszyscy siedzieli przed kominkiem pijąc i śmiejąc się.
-Wystarczyło, że nie było mnie chwilę i już się dogadujecie. Czyli jednak jak chcecie to potraficie.
-Na to wychodzi.
Przez kolejne godziny pili, a chłopacy się wydurniali tym samym umilając czas dziewczyną. Nagle Ginny wpadła na genialny pomysł.
-Hej, hej mam pomysł pobawmy się w prawda czy wyzwanie.
-Świetny pomysł wiewiórko.-tak nazywał ją Blaise.
-Czyli co wszyscy za?
-Tak- odpowiedzieli jej chórem.
-Będzie się działo.
-Raczej nie inaczej.
-To kto zaczyna?
-Najstarszy.
-Czyli ja.-odezwała się Hermiona-Dobra Draco podaj mi jakąś pustą butelkę.
-Harry. Prawda czy wyzwanie?
-Prawda.
-Jest w tym pokoju jakaś dziewczyna, która ci się podoba?
-Jest.-spuścił głowę by ukryć lekki rumieniec. Zakręcił butelko.
-Ron. Co wybierasz?
-Prawdę.
-Kręcisz coś z Lavender?
-Tak.
-Uuu rudy ma dziewczynę.-wtrącił się Draco. Następna była Pansy.
-Ja chcę wyzwanie.
-Sama tego chciałaś. Pocałuj jakiegoś chłopaka w tym pokoju.
Brunetka zarumieniła się nieznacznie. Ruszyła w stronę Pottera co trochę go speszyło. Szepnęła mu na ucho.
-Mogę?-odpowiedziało jej skinięcie głową. Pocałowała go lekko w usta. Obojgu się spodobało więc pogłębili pocałunek. Dopiero oderwali się od siebie słysząc chrząknięcie Rona.
-My tu nadal jesteśmy.
-Nie dało się nie zauważyć bo nam przerwałeś.-wszyscy zaśmiali się, a butelka zatrzymała się na Hermionie.
-Kochana co wybierasz?
-Trochę się ciebie boje Pan, ale wybieram prawdę.
-O co by tu spytać naszą prefekt naczelną?-zastanawiała się na głos ślizgonka.-Wiem
Powiedz nam swój największy sekret.
-To nie powinno być pytanie?
-Dobra to inaczej jaki jest twój największy sekret? Lepiej?
-Okej.-wzięła kilka głębszych wdechów.- Więc..
-Miona może nie powinnaś?-wtrącił się Draco.
-Draco i tak chciałam im powiedzieć, a skoro nadarza się okazja to czemu nie? Tylko błagam nie traktujcie mnie przez to inaczej.-odpowiedziała jej cisza- Jestem wampirem.
-Co!?-wyrwało się z kilku gardeł, oprócz blondyna.
-Ty wiedziałeś!!-Blaise wskazał palcem oskarżycielsko w stronę Smoka.
-Tak.
-I nic nie powiedziałeś?
-Obiecałem Mionie.
-Okey czyli jesteś wampirem. Takim nietoperkiem?
-Tak Blaise.
-A ja myślałem, że to Snape jest nietoperzem z lochów.
-Nie on nie jest wampirem.
-A ty skąd wiesz?
-Bo wiem.
-Jakiś romansik?-czarnoskóry poruszył sugestywnie brwiami.
-NIE!! Blaise!!-oburzyła się gryfonka chociaż może... nie jej myśli szły w złym kierunku.
-Możesz latać?
-Tak.
-Wow ale czad. A możesz zmieniać innych w wampiry?
-Tego nie wiem, ale możemy sprawdzić.- to mówiąc wysunęła swoje śnieżnobiałe kły.
-Nie, nie trzeba.-zakrył swoją szyję rękami.-Od kiedy jesteś wampirem?
-Od Halloween.
-Czyli jak w tedy cię nie było to zostałaś pogryziona?-wtrąciła się Ginny.-A ja na ciebie naskoczyłam. Przepraszam.
-Nic nie szkodzi. Czyli co nie boicie się?
-Hermiono nadal jesteś naszą przyjaciółką i nic tego nie zmieni.
-Dzięki Harry jesteś słodki.- wszyscy się uściskali pod wpływem emocji czy alkoholu. To nie ważne byli razem i byli przyjaciółmi.
Dalej była kolejka: Ginny, Blaise, Draco, Harry, Hermiona, Pansy, Harry, Ginny, Ron i znów Hermiona. W między czasie wypili hektolitry alkoholu. Po ostatnim Hermiona jako gospodarz zakupiła znacznie więcej napojów procentowych.
-Hermiona pytanie czy wyzwanie?
-Wyzwanie, a co? Tchórzyć nie będę.
-Dobra to idź do Snape'a i.
-Nie tylko nie Snape.
-Oj właśnie, że Snape. Idź do niego i powiedz, że jest najprzystojniejszym mężczyzną jakiego znasz i pocałuj go.
-Czy ciebie popierdoliło nie powiem mu tego. Nie zrobię tego! On mnie za to zabije!!
-Czyli co tchórzysz?-spytał Blaise.
-Ja nigdy nie tchórze. Ktoś będzie mnie nadzorował?
-Tak pójdzie z tobą Pansy i Ginny pod peleryną niewidką Harry'ego ok?
-Dobra to idziemy.

Jak mnie ta gryfonka wkurwia. Przez nią musiałem się napić. Nie ma z nią spokoju. Siedziałem przed kominkiem próbując się trochę rozluźnić, ale niestety ktoś mi to uniemożliwił pukaniem do drzwi. Podszedłem lekko chwiejnym krokiem i otworzyłem je. Moim oczom ukazał się powód mojego zdenerwowania. Księżniczka Gryffindoru. Hermiona Granger.
-Po co tu przyszłaś chciałaś mnie jeszcze trochę zwyzywać i upokorzyć?
-Nie.
-To co w takim razie?
-Chciałam panu coś powiedzieć.
-A więc słucham.
-Chciałam panu powiedzieć, że jest pan najprzystojniejszym mężczyzną jakiego znam.
-Kpisz sobie ze mnie?-zdenerwował się. Teraz Hermiona powinna go pocałować, ale był od niej wyższy przynajmniej o głowę.
-Nie. Jest jeszcze coś.
-Kolejne kłamstwo?
Nic nie odpowiedziała tylko stanęła na palcach i pocałowała go zachłannie. Na początku był bierny lecz już po chwili oddał pocałunek. Smakował Whisky i czekoladą. To był najlepszy pocałunek w życiu Hermiony. Niestety Snape opamiętał się i przerwał pocałunek.
-Wyjdź.-przeatraszyła się go i wybiegła nie czekając na dziewczyny, które stały pod peleryną niewidką jeszcze przez chwilę.
Zanim Snape zamknął drzwi powiedział jeszcze sam do siebie.
-Czemu ona to zrobiła? Jeszcze chwila i nie opamiętałbym się. Nie mogę jej skrzywdzić, jest zbyt wyjątkowa.-zatrzasnął za sobą drzwi.
-O kurwa. Pan słyszałaś to?
-Tak Ginny. Nie będziemy się nudzić z tą dwójką.
-Masz rację, ciekawe jak rozwinie się sytuacja.

-Dziewczyny co tam się stało? Odkąd wróciła cały czas pije na zmianę z paleniem.-krzyczał Draco.
-Wykonała zadanie.
-Aż tak źle?
-Powiedzmy.
-Dobra może posłuchamy muzyki co?-zaproponował Diabeł.
-Blaise zapuść jakiegoś rocka!-krzyknęła Hermiona z drugiego końca salonu.
-Robi się gryfoneczko.
W tle zaczęła lecieć piosenka AC DC Back in black. Hermiona wstała i zaczęła tańczyć do niej w końcu dołączyła się cała reszta. Słuchali różnych piosenek AC DC, Queen, później przerzucili się na inne gatunki. Bawili się do samego rana. Hermiona w końcu mogła zapomnieć o pocałunku. Niestety rano znów pojawiło się wspomnienie jej wyzwania.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Każdy komentarz i gwiazdka wywołuje na mojej twarzy uśmiech. Dziękuje wszystkim.
Pozdrawiam☺

Sevmione - Wieczni?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz