Rozdział 48

2.1K 127 22
                                    

Już od tygodnia nie było wieści od Hermiony. Ginny postanowiła udać się do gabinetu opiekunki domu w celu uzyskania jakichkolwiek informacji. Za raz po śniadaniu udała się w stronę klasy transmutacji. Nie musiała się bać o spóźnienie na lekcję, gdyż tego dnia zaczynała właśnie transmutacją. Kiedy miała zapukać usłyszała podniesiany głos właścicielki gabinetu. Nie wiedziała na kogo kobieta krzyczy, ale jej gość musiał bardzo przeskrobać, że zasłużył na taką reprymende. Skoro i tak nie mogła nic usłyszeć postanowiła uratować owego biedaka przed dalszymi wywodami profesor McGonagall i zapukała do drzwi. Po usłyszeniu już opanowanego "proszę", weszła do środka.


-Dzień dobry pani profesor.- po wypowiedzeniu zdania zobaczyła owego biedaka. Był to profesor Dumbledore.-O i pan profesor.


-Spokojnie ja i tak już miałem wyjść.- posłał jej swój dobrotliwy uśmiech staruszka i wyszedł.


-Co panią sprowadza panno Weasley, o ile się nie mylę za chwilę mamy razem lekcje?-zapytała pozornie spokojnie, ale na jej twarzy nadal malowały się dwa czerwone rumieńce, widoczne pozostałości po wcześniejszej kłótni.


-Przychdzę w sprawie Hermiony...


-Czy coś się stało?


-Coś sie stało?!-Ginny straciła nerwy- Pani profesor nie wiem czy pani zauważyła, ale nie ma jej od tygodnia, a co więcej jej najlepsi przyjaciele nie mają od niej wieści!!


-Panno Weasley zapewniam, że z panną Granger wszystko w porządku i nie ma się czym przejmować.


-Skoro tak pani mówi to znaczy, że wie pani co się z nią dzieje!-wskazała na nią oskażycielsko palcem, a na jej twarzy malował się triumfalny uśmiech.


-Wiem, ale nie jest to w żadnym stopniu informacja przeznaczona dla pani, panno Weasley.-mina Ginny momentalnie zrzedła.-Wiem, że martwi się pani o przyjaciółkę, ale mogę zapewnić, że wszystko będzie w porządku.


-Będzie? Czy to znaczy, że teraz nie jest?


-Zwykłe przejęzyczenie. Oczywiście, że jest.


-Dobrze mam jeszcze jedno pytanie.-profesorka skinęła jedynie głową- Co się dzieje z profesorem Snape'em?


-Nigdy nie spodziewałam się, że gryfon zapyta mnie o profesora Snape'a z troską w głosie.


-Wbrew pozorom nie jest taki zły.


-Jest nieobecny.


-A kiedy wróci?


-Niewiadomo. Za chwilę zaczynaja się lekcje, a ja muszę się jeszcze przygotować więc...-niedokołczyła.


-Rozumiem i dziękuje za poświęcony czas.-przywołała na twarz wymuszony uśmiech i wyszła z gabinetu nadal nie wiedząc za dużo.


****


Nie wiem ile tak leżałam. Cały czas pustka, ciemność. Taki czas można by poświęcić na wspominanie, rozmyślanie nad swoim życiem, rodziną przyjaciółmi o ile rzecz jasna pamięta się chociaż jak ma się na imię, czego ja nie pamiętam. Cały czas leżę jak kłoda i nie mam siły nawet zmusić sie do otworzenia tych cholernych oczu, które swoją drogą zdają się ważyć tonę. Całe szczęście, że przynajmniej odczuwam bodźce zewnętrzne bo inaczej już dawno bym zwariowała. Słyszę jak ktoś co jakiś czas krząta się wokół mnie. Czuję jak ktoś dotyka mojej dłoni, trzyma ją, delikatnie głaszcze, czasami głaszcze moje włosy czy policzek. Czuję się wtedy kochana, ale nie wiem czy to moja rodzina, przyjaciele czy może chłopak. Mam chłopaka? Sama nie wiem. Beznadziejnie jest tak leżeć i nic nie pamiętać. O jakieś poruszenie to chyba znów ten głos, który słyszałam za pierwszym razem.


-Jak nasza pacjętka Poppy?


-Zapytaj lepiej tamtego wielcemożnego księciunia. Jak tylko chce coś zrobić przy pannie Granger to za raz się wyrywa i chce to robić sam.-aha czyli nazywam się Granger i jestem panną, dobrze wiedzieć.


-Nie dąsaj się na niego, on po prostu się martwi.


-Ale mógby się martwić pół metra dalej od mojej pacjętki, kiedy chcę się nią zająć.-staruszek się zaśmiał, najwidoczniej stan poważnego wkurzenia niejakiej Poppy na gościa, który przy mnie siedzi niesamowicie bawi nowego gościa.


-Dobrze, już dobrze porozmawiam z naszym Romeo może trochę się opanuje i pozwoli ci działać.


-Byłabym wdzięczna.- słychać było oddalające się kroki co mogło znaczyć, że znów jesteśmy we troje.


-Jak z nią?


-Bez zmian.


-Bardzo rozwiązła wypowiedź, ale byłbym niesamowicie wdzięczny gdybyś mógł powidzieć coś więcej.


-Ale nie mogę! Ona cały czas leży i nie daje żadnych oznak życia!-mężczyzna wybuchł i musiał wstać bo ręka, której do tej pory dotykał leżała teraz samotna i mogłam wyczuć chłód.


-Uspokój sie mój chłopcze. Wszystko będzie w porządku Kahlan poszukuje informacji i robi wszystko co w jej mocy, aby Hermiona się obudziła.-ciepło znów wróciło do mojej dłoni.


-Ona nie może umrzeć.


-I nie umrze.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cóż komentarz pozostawiam wam. Pozdrawiam

Sevmione - Wieczni?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz