*POV Justin*
Kiedy podjechałem pod dom, Ari nadal smacznie spała. Wyglądała tak pięknie, tak niewinnie. Sam siebie przyłapałem na tym, że przez kilka minut, z uśmiechem na ustach, obserwowałem mój ideał. Przetarłem twarz dłońmi i wyszedłem z samochodu. Okrążyłem go i stanąłem przy drzwiach dziewczyny. Otworzyłem je i usmiech mimowolnie wkradł się na moją twarz... znowu.
Co ta brunetka z tobą robi Justin!?
Ogarnij się, nie taki jesteś. Jesteś inny i wiesz o tym.
Skarciłem się w myślach i tak szybko jak uśmiech zawitał na mej twarzy równie szybko z niej zniknął.
Wziąłem Arianę na ręce, w stylu panny młodej, i wszedłem z nią do domu. W salonie zastałem swój gang. Spojrzenia wszystkich powędrowały w naszą stronę. Tonny już otwierał usta aby coś powiedzieć ale mu przerwałem.
- Nie twój, ani wasz, pieprzony interes - wycedziłem przez zaciśnięte zęby, i nie czekając na ich, jakąkolwiek, reakcje udałem się z dziewczyną do mojego pokoju.Delikatnie odłożyłem mojego Aniołka na łóżko. Usiadłem obok niej wpatrując się w jej przepiękne oblicze. Żadna kobieta nie mogła się z nią równać. To ona skradła moje serce. To właśnie do niej ono należy, a ja nie mogłem nic z tym zrobić. Po chwili myślenia nad tym wszystkim, zacząłem się bać.
Słynny Justin Bieber boi się odrzucenia od strony jakiejś dziwki!? To ona będzie cierpieć a nie my!
Moja druga strona zaczęła się odzywać. To właśnie przez nią traciłem nad sobą kontrolę. Nie chcąc ponownie jej stracić, wstałem i podszedłem do Ari. Ucałowałem ją z miłością w policzek i wyszedłem z pokoju. Chcąc zejść na dół do chłopaków, usłyszałem, że o czymś rozmawiają. Stanąłem przy ścianie tak, aby dobrze słyszeć a za razem tak aby mnie nie widzieli.
- Co ten koleś wyprawia? Proszę powiedzcie mi że to jakieś żarty! - Zaczął krzyczeć Mike. Gdzieś tam w głębi duszy wiedziałem, że tak zareaguje. Nie nawidzi, kiedy przyprowadzam do domu jakieś laski. Tyle, że wcześniej były to tylko jakieś bezużyteczne dziewczyny na jedną noc, tylko po to aby zaspokoić swoje męskie zachcianki. Wkurzało mnie to, i to nawet bardzo. Mike jest najstarszym członkiem gangu,więc chyba po prostu wychodzi jego opiekuńczość.
- Stary, obawiam się że to nie jest kolejna laska na jedną noc...- odezwał się John. Brawo kurwa. Po co się odzywaleś!?
- John... czy ty coś sugerujesz...? - Zapytał Mike. Znam Johna i wiem, że zaraz im się do wszystkiego przyzna, ale jeszcze poczekam. Chcę zobaczyć co im powie, żeby wiedzieć jak się potem, ewentualnie tłumaczyć.
-Coś czuję, że to może być, albo kolejna ofiara- powiedział to z lekkim uśmieszkiem- albo to ta dziewczyna...- czyli jednak się wygada. Debil
-Jaka dziewczyna? - tym razem to Tonny zadał pytanie
- Pamiętacie tego goscia co na był winien dosyć pokaźną sumę pieniędzy, ale nie oddał jej na czas i sam postanowił to zakończyć? - Zapytał John. Stałem tam oczekując dalszego przebiegu rozmowy.
- Ciężko byłoby zapomnieć. Bieber wpadł wtedy w szał. - Odpowiedział mu Mike a Tonny tylko się uśmiechnął - Ta, kiedy się dowiedziałem, od razu do niego zadzwoniłem. Kazał mi sprawdzić czy ten koleś miał żonę albo dzieci. Wyszło,że żona zmarła 6 lat temu a on został z 15 córką. - Odpowiedział lekko speszony John, tak jakby bal się o tym mówić.
- Czy ty chcesz nam zasugerować, że Justin porwał te 15 letną dziewczynkę!? - Wrzasnął Mike. Lekko uśmiechnąłem się do siebie pod nosem. Nie dosyć że porwałem moją miłość, to jeszcze wkurwiłem Mika. Dwie pieczenie na jednym ogniu.
- No teraz mądralo nie ma 15 lat tylko 21, i owszem to mam na myśli. - Odpowiedział John, tym razem bardziej pewniej. Postanowiłem dołączyć do tej jakże ważnej konwersacji i wyszedłem z ukrycia.
- Owszem porwałem ją, tak to właśnie ta dziewczyna, ale nie zamierzam jej torturować. - Odpowiedziałem jakby to było nic wielkiego.
- Słuchaj Bieber... - Zaczął mówić, a właściwie to krzyczeć Mike ale mu się nie udało
- Nie to ty mnie posłuchaj. To mój gang i moja sprawa co ona tutaj robi. Moją sprawą też jest to, co zamierzam z nią zrobić a tobie nic do tego. - Kończąc swoją wypowiedź uśmiechnąłem się szyderczo, i postanowiłem wrócić do pokoju, w którym spała moja kobieta.
Tak cudownie to brzmi, moja kobieta.
Bieber, ogarnij dupe i nie rozczulaj się tak nią. Przelecisz ją i zostawisz, do niczego innego ona nam się nie przyda. To znowu on, to znowu ten piekielny głos. Powiedziałem pod nosem ledwo słyszalne ' nie mów tak o niej ' i otworzyłem drzwi do pokoju.*POV Ariana*
Obudziłam się z wielkim bólem głowy. Dookoła mnie panowała straszna ciemność, jedynym źródłem naturalnego światła było duże okno...
Chwila moment, to nie moje okno, moje jest po drugiej stronie łóżka, to nie moje łóżko... o mój Boże
To nie mój pokój!
Zaczęłam panikować, nie wiedziałam co mam zrobić. W dodatku mam Klaustrofobie. Wstałam z łóżka i zaczęłam kręcić się po pokoju. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że to nie ma sensu. Ze łzami w oczach usiadłam w rogu pokoju.
Ze strachu zaczęłam wbijać swoje długie paznokcie w swoją skórę powodując krwawiące rany. W tym momencie nie za bardzo mnie to interesowało.Nie wiem już sama ile tak siedziałam, parę minut, a może godzin... straciłam poczucie czasu. Nagle drzwi do pokoju otworzyły się, ukazując dobrze zbudowaną sylwetkę mężczyzny.
*POV Justin*
Kiedy otworzyłem drzwi od razu spojrzałem na łóżko. Otworzyłem szerzej oczy widząc, że dziewczyny w nim najzwyczajniej w świecie na ma. Rozejrzałem się po pokoju, szukając brunetki. Mój wzrok zatrzymał się na skulonej w rogu, kiwającej się w przód i w tył dziewczynie. Z przerażeniem wymalowanym na twarzy, jak poparzony podbiegłem do dziewczyny. Przykucnąłem przy niej, złapałem rękami za jej malutkie ramiona i próbowałem ją uspokoić.
Skrzywiłem się jeszcze bardziej, kiedy poczułem spływającą ciesz po moich dłoniach. Podszedłem z dziewczyną na rękach do okna. Dzięki blasku księżyca mogłem dostrzec, że tą cieczą jest krew. Posadziłem moją Księżniczkę na łóżku, i wziąłem w ręce jej twarz
- Ariana spójrz na mnie - powiedziałem w miarę spokojnje. Niestety dziewczyna nawet nie drgnęła.
- Powiedzialem. Spójrz na mnie! - Tym razem podpisałem ton głosu. Dziewczyna słysząc moja złość pokiwała jedynie przecząco głową.
Ha! I co, ledwo co się obudzila i już się sprzeciwia. Jakim prawem ma czelność nam się postawić!?
Uderz ją! Niech wie z kim zadarła!
Nie mogłem tego znieść, ten głos robił się coraz głośniejszy, tak samo jak płacz Ari.
- Masz na mnie spojrzeć, rozumiesz to, czy tak ciężko Ci pojąć prosty
rozkaz!? - zacząłem być jak Mike, zacząłem krzyczeć że złością i nienawiścią w głosie.
- N-nie... - Wyjąkała dziewczyna. Na to jedno słowo moje źrenice się powiększyły a złość zaczęła coraz szybciej wypełniać moje żyły
- Coś ty powiedziała!? - Wykorzystałem jej chwilę nieuwagi uderzając ja w odkryty policzek. Dziewczyna pisnęła uderzając głową o poduchy. - Czy ty wiesz kim ja jestem!? Nie masz prawa mi się sprzeciwiać! Kiedy karze ci coś zrobić masz to zrobić bez zbędnego gadania! - W trakcie mojego krzyczenia, ta drobna istota, która znajdowała się przede mną, zdążyła się podnieść i z powrotem usiąść na łóżku. Przestałem nad sobą panować ponownie wymierzając cios w polik dziewczyny.
*POV Ariana*Posadził mnie na łóżku. Tak strasznie bałam się na niego spojrzeć, więc cały czas miałam twarz schowaną w dłoniach.
- Ariana spójrz na mnie - powiedział lekko spokojnym tonem. Nie zrobiłam tego, strach przejął nade mną kontrolę.
- Powiedzialem. Spójrz na mnie! - Tym razem podniósł głos. Nie chciałam aby to zaszło za daleko więc pokiwałam przecząco głową.
- Masz na mnie spojrzeć, rozumiesz to, czy tak ciężko Ci pojąć prosty rozkaz!? - W jego głosie można bylo usłyszeć jeszcze więcej nienawiści
- N-nie... - Wyjąkałam. Sama byłam w szoku że udało mi się cokolwiek powiedzieć. Niestety, szybko tego pożałowalam.
- Coś ty powiedziała!? - Chciałam powtórzyć ale wtedy jego ręka zdarzyła się z moim policzkiem. Uderzenie było tak mocne, że z bólu pisnęłam, a siła z jaką to zrobił nie była mała, bo uderzyłam głową o pochuchy. W tym momencie zaczęłam jeszcze bardziej plakac
- Czy ty wiesz kim ja jestem!? Nie masz prawa mi się sprzeciwiać! Kiedy karze ci coś zrobić masz to zrobić bez zbędnego gadania! - W trakcie jego przemowy zebrałam siły aby ponownie usiąść. Przygotowałam się na to, że w każdej chwili może mnie ponownie uderzyć. Od razu po tym jak skończył na mnie krzyczeć nowu poczułam jego rękę na moim policzku. Uderzenie było silniejsze, znowu pisnęłam lecz tym razem jedynie obróciłam głowę.
- Widzę, że lubisz łamać zasady. Niestety kochanie, ze mną nie ma tak łatwo - szyderczo się uśmiechnął po czym przerzucił mnie sobie przez ramię i wyszedł z pokoju...*******************
Witajcie!
Wstępnie życzę wam miłego dnia 💞
Mam nadzieję że spodobał wam się pierwszy rozdzial.
Ten jest zdecydowanie dwa razy dłuższy niż wcześniejszy.
Liczę, że wam się spodoba 💕
CZYTASZ
Greedy//J.B
Fanfiction- Dlaczego mi to robisz? Dlaczego po prostu mnie nie wypuścisz? Przysięgam, że nikomu nic nie powiem. - ostatnie zdanie wypowiedziałam ze łzami w oczach i gulą w gardle. Wiedziałam doskonale że mnie nie wypuści... nie miałam już siły z nim walczyć...