*POV Justin*
Kiedy skończyłem oczyszczać i zabezpieczać rany Shawty było już dosyć późno. Widać było po mojej księżniczce ogromne zmęczenie. Powiedziałem jej żeby poszła się położyć, a ja zaraz do niej przyjdę pogadać. Zostałem w łazience sam. Zacząłem sprzątać pomieszczenie. Po piętnastu minutach wyszedłem z łazienki, kierując swe kroki do sypialni. Liczyłem, że jeszcze chwilę porozmawiamy, ale zamiast tego zastałem śpiącego Aniołka. Na ten widok od razu się uśmiechnąłem. Ona jest taka piękna. Od jej cudownych warg można się uzależnić, jak od niej całej.
Podszedłem do brunetki i nakryłem ją kołdrą. Złożyłem na jej policzku delikatny, lecz pełen miłości, pocałunek.
- Dobranoc aniołku, śpij dobrze. - Wyszeptałem tuż przy jej uchu. Niestety nie mogłem się powstrzymać, i kolejny pocałunek wylądował na jej cudownym policzku. Tym razem bliżej ust. W końcu i tak śpi, to można skorzystać.Stanąłem w drzwiach kierując ostatnie tego wieczoru spojrzenie na Arianę.
- Kocham cie mała. Obiecuję, że ty mnie kiedyś też pokochasz...- po tych słowach opuściłem jej sypialnie.Byłem mega głodny, więc zszedłem do kuchni. Tak jak myślałem, John, Mike i Tonny siedzieli przy wysepce. W momencie kiedy pojawiły się w drzwiach, ich oczy powędrowały w moją stronę. To nie w moim stylu, ale posłałem im szczery uśmiech.
- Czyli jednak postanowiłeś nas tak szybko nie opuszczać - zaśmiał się przyjaźnie Mike.
- No stary, tak szybko się mnie nie pozbędziesz. Nie licz na to. - Lekko się zaśmiałem.
- I jak tam z Shawty? Mocno w szoku? - o nie... Już to widzę. Zaraz fala pytań, pochodząca od Johna, zaleje nas wszystkich.
- Mocno zdziwiona, ale chyba również zadowolona. - zadowolona to mało powiedziane. W jej oczach tańczyła Iskierki szczęścia. Jeden z piękniejszych widoków. - Poza tym myślicie, że tak szybko bym ją zostawił? Za długo czekałem na to, aby tak na mnie patrzyła, żeby ją teraz zostawić. - Mój stanowczy i pewny siebie ton sprawił, że jeszcze bardziej utwierdzilem ich w tym, że to ja zagwarantuje jej bezpieczeństwo. Przy mnie jest najbezpieczniejsza.
- Oj Bieber Bieber - westchnął Tonny patrząc na mnie z dosyć śmiesznym wyrazem twarzy.
- No co? O co ci chodzi? - Zaśmiałem się lekko ukazując przy tym swoje zęby.
- Serio tego nie widzisz?! Ta laska robi z tobą co chcesz. Jesteś na każde jej skinienie palcem. Stary, nie jesteś taki sam jak te trzy miesiące temu. - Nie powiem ale jak tylko usłyszałem te słowa, krew się we mnie aż zagotowała. Jedna z dłoni, mocno zacisnąłem w pięść, starając się opanować. Spokojnie Justin, dasz radę. Nie uderzysz go.
Oj proszę cię Justin. Ten jeden raz zatop swoją pięść w jego twarzy. To będzie piękny widok. To znowu on. Dlaczego on mnie nie zostawi?!
- Wisi mi kim dla ciebie jestem poza gangiem. Mogę być dla ciebie nawet męską dziwką. Liczy się tylko jej zdanie, a nie twoje. - Gwałtownie wstałem tracąc jakikolwiek apetyt. Tak szybko jak chwilę temu pojawiły się tutaj, tak samo szybko stąd wychodzę. Muszę wyjść na zewnątrz, opanować się. Muszę ochłonąć trochę.Siedziałem tak już dobre dwie godziny. Właśnie wypalam ostatniego papierosa z paczki. To wiadome, że nie jestem tym samym Justinem co na początku. I to oczywiste, że w dużej mierze przyczyniło się do tego uczucie, którym pałam do Ariany. Ale dalej potrafię pokazać kto jest najlepszy.
-Hej - usłyszałem za swoimi plecami głos Mika.
-Hej - nie wiem czy miałem ochotę z nim rozmawiać. Nie tylko z nim ale w ogóle z kimkolwiek...**********************
Ten rozdział jest o wieeele krótszy od innych. Wybaczcie. Miłego czekania na kolejny rozdział 💕💕
CZYTASZ
Greedy//J.B
Fanfiction- Dlaczego mi to robisz? Dlaczego po prostu mnie nie wypuścisz? Przysięgam, że nikomu nic nie powiem. - ostatnie zdanie wypowiedziałam ze łzami w oczach i gulą w gardle. Wiedziałam doskonale że mnie nie wypuści... nie miałam już siły z nim walczyć...