*POV Ariana*
Leniwie otworzyłam oczy. Tak bardzo nie chciałam dzisiejszego dnia. Odwróciłam głowę w stronę blondyna i delikatnie, tak aby go nie obudzić, przejechałam dłonią po jego włosach. Miałam wrażenie, że kiedy spał to budował wokół siebie bezpieczny azyl. Zero zmartwień, zero stresu, zero problemów tylko on. To wszystko znikało gdy tylko otworzył oczy. Rzeczywistość była silniejsza.
Nieco niechętnie wstałam z wygodnego łóżka i poszłam do łazienki, załatwić poranną toaletę. Po załatwieniu swoich potrzeb fizjologicznych, podeszłym do zlewu aby umyć ręce. Nie mogłam się oprzeć i spojrzałam w lustro. Wyglądałam jak więcej niż tylko siedem nieszczęść. Czerwone i podkrążone oczy, lekko opuchnięta warga, od ciągłego przygryzania jej, a jakby tego było mało miałam sine knykcie. Pieprzony Tonny. Szybko rozczesałam poplątane włosy i związałam je w niechlujnego koczka.
- Byleby jakoś wyglądać - szepnęłam sama do siebie. Chciało mi się płakać ale wiedziałam, że muszę być silna. Opłukałam twarz zimną wodą, wytarłam ja w miękki ręcznik i wyszłam z łazienki. Justin wciąż spał a ja potrzebowałam kawy, i to mocnej. Zeszłam do kuchni, w której przeważnie zawsze o tej godzinie siedział John. Teraz będę siedziała sama. To przykre, bo jeszcze kilka dni temu piłam z nim rano kawę. Wstawiłam wodę na gaz i przyszykowałam sobie kubek, do którego wspałam jedna dużą łyżkę kawy. To powinno mi pomóc się obudzić, i jakoś funkcjonować. Po kilku minutach czekania zalałam kawę. Przez chwilę zastanawiałam się czy dolać mleka, ale wybrałam drugą opcję. Usiadłam przy wysepce i wzięłam kubek w dłonie. Do głowy zaczęły mi przylatywać wspomnienia z Johnem.- John? - pytanie padło w kierunku czarnowłosego, młodego mężczyzny, siedzącego przy biurku. Słysząc mój głos przerwał swoje dotychczasowe zajęcie i obrócił się do mnie przodem.
- Tak mała? - Na jego twarzy zawitał uśmiech. On chyba twierdzi, że się pogoziliśmy. Nie tym razem koleżko.
- Czy możesz mnie zawieźć do domu? - Lekko zapłakałam. Nie będę przed nim ukrywać emocji. Uśmiech na jego twarzy zastąpiło zdziwienie. On jednak zamiast przekonywać mnie abym tego nie robiła, wstał i wziął kluczyki od czarnego Range Rovera.Byłam mu wtedy wdzięczna, że o nic nie pytał i nic nie mówił. On po prostu wziął te kluczyki i mnie odwiózł. Od razu przypomniało mi się jedno z moich ulubionych wspomnień z nim.
- Hej mała, wszystko będzie dobrze. - Kiedy usłyszałam jego słowa skierowane do mnie, obróciłam głowę w jego stronę. Jego oczy były wlepione we mnie. Dopiero teraz zorientowałam się, że stoimy na jakimś poboczu.
- Chciałabym John... Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciała. Tyle, że wszystko idzie nie tak! - wykrzyczałam na cały samochód wyrzucając ręce z frustracji.
- Mów co chcesz ale ja i tak widzę i wiem swoje. Nawet jakbyś nie wiadomo jak bardzo chciała, nie oszukasz mnie. - Wpatrywałam się w jego twarz w wielkim szoku. Nie wiedziałam nawet o co może mu chodzić.
- O czym ty mówisz? - zapytałam lekko nieśmiało i za razem z przerażeniem w oczach.?
- O twoich cholernym uczuciu, które przed nim chowasz Shawty. Dlaczego mu tego nie powiesz? Wiesz ile on na to czekał?! Trzy jebane miesiące, a kiedy już cię ma chce jak najlepiej. tyle, że zawsze znajdują się jakieś przeszkody... One zawsze były i będą, nie tylko w waszej relacji. - zdecydowanie można powiedzieć, że byłam w szoku. Jakim cudem on mnie rozgryzł?
- Ja tek bardzo nie chciałam się w nim zakochać... Ale nie udało się. Tak bardzo chciałabym by był szczęśliwy, kto wie może żebyśmy my byli... Tyle, że on zawsze wszystko psuje! A jak nie on to Killer. - chciałbym, żeby ta rozmowa dobiegła końca, bo jeszcze bardziej się pogrążam.
- To dlaczego mu tego nie powiesz?! - tym razem to John podniósł głos na co się zlękłam. Nie dlatego, że się go bałam, tylko dlatego, że zrobił to tak nagle.
- Bo nie chce mu dać kurwa tej jebanej satysfakcji! Nie chce mu pokazywać, że miał na samym początku rację! - On jedynie patrzył na mnie i się ni odzywał. Widocznie znowu nie wiedział co ma powiedzieć. To dobrze, bo będę mogła skończyć ten temat.
CZYTASZ
Greedy//J.B
Fanfiction- Dlaczego mi to robisz? Dlaczego po prostu mnie nie wypuścisz? Przysięgam, że nikomu nic nie powiem. - ostatnie zdanie wypowiedziałam ze łzami w oczach i gulą w gardle. Wiedziałam doskonale że mnie nie wypuści... nie miałam już siły z nim walczyć...