Rozdział ~26

6K 285 32
                                    

*POV Ariana*

* dwa tygodnie później*

Justin nie spuszczał ze mnie wzroku. Cały czas obserwował mój nawet najmniejszy krok, jego palące spojrzenie było wszędzie tam, gdzie ja.

Czułam się jak niepełnosprawna osoba w jego towarzystwie.

Wstałam jak zawsze rano z łóżka z zamiarem uszykowanie sobie i Justinowi śniadania, jednym z jego ulubionych były naleśniki.

Wyjęłam wszystkie potrzebne składniki takie jak mąka, cukier, mleko, jajka, patelnia, łyżka, mikser.

Powoli wsypywałam poszczególne składniki do miski by następnie je połączyć w gładką masę.

Gdy przyszedł czas na smażenie zza moich pleców wyłonił się Justin.

- Co robisz kochanie? - powiedział to swoim słodkim, lekko zachrypniętym głosem. Doskonale wiedział, że uwielbiałam kiedy go używał. Jak i doskonale wiedział, że kocham gdy mnie tak nazywa. Moje serce skakało wtedy jak szalone.
- Smażę naleśniki - odpowiedziałam mu z uśmiechem na ustach. Stwierdziłam, że ucieszy się z faktu, że robię mu, a w zasadzie nam, śniadanie.
- Daj zrobię to - słysząc to sformułowanie, krew się we mnie już lekko zagotowała. Widziałam jak wysuwa ręce w stronę sprzętów kuchennych, które trzymałam.
- Umiem zrobić to sama - odpowiedziałam dosyć oschle, odpychając jego dłonie, i odchodząc jeden krok w prawą stronę.
- Nie wątpię lecz nie chce by coś ci się stało. - wyrwał z moim rąk miskę z ciastem i przesunął mnie jeszcze bardziej na bok.
- Mam tego wszystkiego dość Justin! Traktujesz mnie jak dziecko, gdziekolwiek pójdę ty idziesz za mną! Nawet gdy idę do łazienki stoisz za drzwiami by sprawdzić czy nic mi nie jest! To jest chore! Każdy na moim miejscu by uciekł stąd jak najszybciej... - Byłam cholernie wkurwiona. Nie panowałam nad tym co robię. Nie kontrolowałam potoku słów wydobywającego się z moich ust, ale teraz nie miało to znaczenia.
- Więc dlaczego ty tego nie zrobisz?! - Był zły.... Nie to za mało powiedziane on wręcz kipiał ze złości. Widziałam to w jego oczach. Jeden zły ruch i wpuszczę Killera do jego raju.
- Bo cię kurwa kocham - słysząc to co sama powiedziałam, doznałam szoku. Nie chciałam mu tego mówić. Stałam przed nim w totalnym osłupieniu. Nie umiałam nic powiedzieć. Moje serce biło tak szybko, że bała się, że zaraz wyskoczy mi z piersi. On podszedł do mnie i wpił się w moje usta. Całował powoli i z miłością.

Po chwili oderwaliśmy się od siebie, a ja chciałam zacząć się tłumaczyć. Starałam się coś powiedzieć, ale zamiast zdań, mówiłam tylko kawałki wyrazów i to tak szybko jakby ktoś mnie gonił. Wtedy on lekko się uśmiechnął i ponownie zetknął swoje wargi z moimi.
- Kocham cię mała - tym razem to ja złożyłam na jego ustach czuły całus. Spojrzałam mu zadowolona w oczy i wtuliłam się w jego ciało. Tylko tam czułam się bezpieczna. Teraz mogę śmiało powiedzieć, że on jest mój. A ja jestem cała jego.

Złapał moją twarz w swoje duże dłonie i spojrzał mi w oczy. Uśmiechnął się lekko i ponownie zaczął mnie całować. Robił to dokładnie, powoli a co najważniejsze, robił to z niesamowitą miłością. Moje dłonie wylądowały na jego karku, przyciągając go jeszcze bliżej, tym samym pogłębiając pocałunek. Poczułam jak jego ręce zjeżdżają powoli w dół po mojej talii. Złapał moje pośladki w dłonie i ścisnął je na tyle mocno, że wydałam z siebie cichy jęk. Justin skorzystał z okazji i już po chwili nasze języki toczyły zaciętą walkę o dominację. Złapał mnie za uda i podniósł do góry. Zrozumiałam o co chodzi, więc oplotłam go nogami w pasie. Zatopiłam swoje dłonie w jego cudownych, gęstych blond włosach. Przez chwilę bawiłam się jego włosami, po czym lekko za nie szarpnęłam. Poczułam jak Juss uśmiecha się przez pocałunek.
- Czyżby mój kotek pokazał pazurki? - Wymruczał mi w usta, a następnie ponownie złączył je ze swoimi ciepłymi wargami, nie dając mi możliwości na jakąkolwiek odpowiedź.

Greedy//J.BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz