*POV Ariana*
Jak tylko weszliśmy do środka, w moich nozdrzach zatańczyła mieszanka alkoholu i potu. Niezbyt odpowiadał mi ten zapach. Całą ekipa udaliśmy sie na kanapy. W momencie kiedy każdy miał już swoje miejsce, Eli i Mark poszli zamówić nam jakieś drinki. Mam nadzieje, ze ten klub to był dobry pomysł.
Za każdym razem jak ktoś przechodził obok naszego stolika, nie obeszło sie bez sprośnego komentarza w moja stronę. Taa... Już wiem co Justin miał na myśli mówiąc pełno zboczeńców. Obrzydzalo mnie to. Justinowi natomiast omal nie pękała żyłka pierdzaca na szyi. Mój mężczyzna koniecznie musi sie rozluźnić.
Siedzielismy już chyba trzecia godzinę i praktycznie każdy z nas był niezłe wstawiony. Tylko Justin i Mike dzielnie sie trzymali. Mark i Eli non stop chodzili po kolejne kieliszki. Na początku paliło mnie w gardle ale po chyba dziesiątym kieliszku było normalnie. O dziwo każdy kieliszek dostawałam od Marka. Nawet raz Eli chciała mi go postawić ale wtedy Mark zaczął go odstawiać i mowić, ze ten jest dla mnie. Nie powiem ale nieco dziwne. Siedziałam tak sobie z ręką Justina na moim udzie i śmiałam sie razem z Eli. Jus rozmawiał tylko z Mikiem . Nie dziwie mu sie. Jakbym sama była tak trzeźwa jak oni to tez bym z nim gadała. Wszystko było super do momentu w którym zaczęła mnie niesamowicie bolec głowa. Pomyslałam, ze to chwilowe i zaraz mi przejdzie. Miałam racje po chwili ból głowy ustąpił. Niestety na jego miejsce weszło okropnie dziwne uczucie w żołądku. Siedziałam tak z tym bólem jakoś dwadzieścia minut, aż po kolejnym kieliszku na prawdę nie czułam sie w stanie zrobić czegokolwiek. Ból brzucha nie dawał za wygrana. Wręcz przeciwnie, zrobił sie silniejszy. Powiedziałam Justinowi, ze idę do łazienki. Skoro chce mi sie wymiotować to po prostu to zrobię.
W ciagu calego wieczory wymiotowałam jakieś cztery razy. Coś musi być nie tak. Nigdy nie wymiotowałam po alkoholu. Nawet po takiej ilości. Po czwartej przechadzce do tego śmierdzącego kibla, nareszcie poczułam sie lepiej. Justin i Mike poszli zapalić wiec za chwile powinni być. Podeszłam do naszego stolika, dopilam resztkę śmierdzącej substancji z mojego kieliszka i poszłam na parkiet. Stwierdziłam, ze zacznę tańczyć sama a Justin jak przyjdzie to mnie znajdzie i do mnie dołączy. Moje ruchy były śmiałe. Poruszałam biodrami w rytm piosenki. Czułam sie dosłownie jak dziecko. Po jakiś dwóch piosenkach poczułam czyjeś ręce. Chciałam sie odwrocić lecz Justin mi na to nie pozwolił. Jego palce zacisnęły sie mocniej na moich biodrach, co mnie lekko zabolało. Przycisnęłam biodra najbliżej jak sie dało do jego krocza. Schował głowę w zagłębienie mojej szyi delikatnie mnie całując. Zamknęłam oczy i odchyliłem głowę do tylu. Moje biodra nadal miały swój erotyczny rytm. Podobało mi sie to.
- Już niedługo nie będziesz jedyna, której imię spocznie najęci ustach - już wcześniej gdzieś to słyszałam. To treść jednego z tych pieprzonych wiadomości. Szybko otworzyłam oczy i chciałam od niego odejść. Nie pozwolił mi na to łapiąc mnie jeden ręka mocno w talii.
- nie mam pojęcia kim ty kurwa jesteś ale zostaw mnie - usiłowałam zabrzmieć pewnie i stanowczo. Chciałam uwolnić sie z jego uścisku wiec próbowałam zabrać jego ręce z mojego ciała.*POV Justin*
- stary gdzie Ariana? - nie było jej przy stoliku. Mike wydawał sie być równie zdziwiony jak ja.
- mówiła coś ze idzie potańczyć - udaje sie wybełkotać Danowi, zanim Mike zdążył cokolwiek powiedzieć.
- dzięki - kiwnąłem dłonią do Mika żeby poszedł ze mną. Szliśmy w stronę parkietu gdy moje tęczówki nie napotkały mojej zguby. Uśmiechnąłem sie, ale ta reakcja szybko zniknęła gdy zobaczyłem ze z kimś tańczy. W dostali nie tak jakby mi sie to podobało. Miedzy jego kutasem, który na szczęście jeszcze nie wyskoczył ze spodni, a jej pupa, która była schowana pod cienkim materiałem obcisłej sukienki, nie było nawet szparki. Jego dłoń przesuwała sie powoli w gore do jej idealnych piersi. Co kurwa ma być?! Z tego co pamietam to ona jest moja, i tylko ja mam prawo jen tak dotykać! Tego kurwa za wiele. Ten widok przebił mnie na wylot i uwolnił Killera. Szybkim krokiem podszedłem do nich i szarpnąłem Ariana za nadgarstek, tym samym odrywając ja od niech. W jej oczach widziałem zbierającą sie wilgoć, ale w tym momencie miałem na to wywalone. Ona nie jest jakaś tania dziwka żeby dawać sie obmacywać każdemu w klubie. No chyba ze o czymś nie wiem. Jej towarzysz wydawał sie być nieco zdziwiony. Moja pieść zderzyła sie jego nosem. Ten dupek leżał na ziemi, łapiąc sie za krwawiący nos. Usiadłem na nim i złapałem go za kołnierzyk od jego pedalskiej koszuli.
- jakim kurwa prawem położyłeś ręce na mojej dziewczynie?! - biedak nie zdążył mi odpowiedzieć gdyż zadałem mu kolejny cios i kolejny i kolejny i tak ciagle dopóki nie zaczął sie bronić. Wpadłem w szał. Teraz mógłbym zabić każdego. Słyszałem w tle krzyki Shawty, żebym już przestał bo go zabije. Z tego trasnu wyrwał mnie Mike,który z niemałą siła mnie od niego odciągnął. Dopiero teraz zobaczyłem zbiorowisko ludzi dookoła nas i zapłakaną twarz Ariany. Przez chwile stałem przed nią i patrzyłem sie na nią. Jak ona mogła sie tak zachować... Prychnalem pod nosem i pokręciłem z niedowierzania głową.
- nie ma cię na co kurwa gapić - warknąłem przed opuszczeniem klubu do naszej widowni. Szybko wrócili do swoich zajęć. Zacząłem iść w stronę wyjścia, słysząc za sobą nawoływanie Ari. Wychodząc na zewnątrz dosyc ciepłe nocne powietrze uderzyło w moja twarz. Nic dziwnego w końcu mamy lato.
- Justin kurwa stój - zatrzymałem sie ale nie odwróciłem. Nie chce teraz patrzeć na nią. Brzydzę sie nią. Cały czas mam przed oczami ten ich "taniec".
- porozmawiaj ze mną. Ja nie mam z tym nic wspólnego ja... - nie zdążyła dokończyć gdyż jednak postanowiłem sie odezwać
- no ty co?! Ciekawe co by było gdyby nie poszedł cię poszukać. Pewnie teraz lezalabys pod nim z jego kutasem w sobie! - nie kontrolowałem tego co mowię i jakim tonem. Chyba moje słowa do niej dotarły bo na jej twarz wkradło sie zaskoczenie. Chyba ni spodziewała sie po mnie takich słów. O no proszę raj nie spodziewałem się po niejakiej akcji.
- nie udawaj niewiniątka
- nie chciałam tego, on mnie zmusił! - chce jakoś zareagować ale Killer przejął za duża władze nade mną. Jak to ja zmusił?!
- wracamy do domu - rzuciłem oschle i zadzwoniłem po taksówkę.
- Justin ja na prawdę bym tego tobie nigdy nie zrobiła - chciała powiedzieć to normalnie ale jej głos na końcu zdania zaczął sie łamać. Z jej twarzy spływały pojedyncze łezki. Odwróciłem od niej wzrok nie chcąc znowu powiedzieć czego takiego jak wcześniej. Moze teraz rządzi w moim ciele Killer ale muszę tez go trochę kontrolować.
- skończ. Po prostu sie do mnie nie odzywaj - na szczęście taksówka właśnie przyjechała wiec szybko do niej wsiadłem nie dając jej możliwości na odezwanie sie.- dlaczego nie chcesz mnie po prostu wysłuchać - cicho zaszlochala stojąc w przejściu do kuchni. Ścisnąłem szklankę z woda słysząc jej załamujący sie głos.
- bo wystarczyło mi to co zobaczyłem - rzuciłem oschle w jej kierunku.
- nie znam go. Myślałam, ze to ty a kiedy chciałam sie odwrocić ...
- daruj sobie - wyminalem ja i usiadłem na kanapie w salonie, zostawiajac ja sama. Musiałem sie uspokoić a ona na pewno mi tego nie ułatwiała. Przez chwile zastanawiałem sie gdzie spać. Na pewno nie z nią, wiec albo ona zajmie kanapę albo ja. Moze jestem bardziej niż wkurwiony ale nie pozwolę jej spać na kanapie. Poszedłem do sypialni po poduszkę i koc, kiedy Ariana brała prysznic.W całym domu było już ciemno tylko u w salonie świeciła sie lampa, stojąca w rogu pokoju. Nie mogłem spać przez jej cichy szloch. Chcąc sie upewnić, ze mam co do tego racje podszedłem pod drzwi do naszej sypialni. Teraz jej płacz wydawaj sie być jeszcze głośniejszy. Z transu wyrwały mnie wibracje mojego telefonu. Kolejna wiadomość. Odblokowałem smartfona i odczytałem powiadomienie.
Od Nieznany
Jeszcze z nią nie skończyłem.****************
Tym razem rozdział w dzień a nie w nocy 🙈 mam nadziei, ze wam sie podoba.
💕 CZYTASZ = KOMENTUJESZ 💕
CZYTASZ
Greedy//J.B
Fanfiction- Dlaczego mi to robisz? Dlaczego po prostu mnie nie wypuścisz? Przysięgam, że nikomu nic nie powiem. - ostatnie zdanie wypowiedziałam ze łzami w oczach i gulą w gardle. Wiedziałam doskonale że mnie nie wypuści... nie miałam już siły z nim walczyć...