⚫Tak jak obiecałam, cały rozdział jest z perspektywy Ariany⚫
Nie wiem dlaczego, ale gdzieś tam w środku, po cichu liczyłam, że jednak za mną pobiegnie. Na szczęście wtedy, ta bardziej rozsądna strona mnie, wzięła nade mną kontrolę. Dzięki niej, nie zrezygnowałam ze swojej decyzji, nie uległam Justinowi i nie zostałam w tym domu.
Teraz jestem, wraz z Johnem, w drodze do mojego domu. Z początku towarzyszyła nam cisza. Nie była ona niezręczna. Wydaje mi się, iż jej powodem było to, że żadne z nas nie wiedziało co powiedzieć. Na pewno ja nie wiedziałam. Oparłam głowę o szybę i z "zaciekawieniem" wpatrywałam się w ciemną odchłań, która była przed nami. Zamknęłam oczy, próbując sobie wszystko rozsądnie poukładać. Wiedziałam, że to nie on się nade mną znowu znęcał. Widziałam to w jego, zazwyczaj karmelowych tęczówkach, ale nie tym razem. Teraz były one koloru ciemnego brązu. Ten widok wywołał u mnie dreszcze. Ze wcześniejszych opowiadań Justina, wiem, że toczył w środku siebie ogromną walkę, aby nie zrobić mi więcej krzywdy i wrócić do normalności. Nie chciałam odchodzić, albo inaczej, nie chciałam go zostawiać. Nie chciałam być z dala od niego. Każda minuta bez niego przy mnie zabijała mnie od środka. Ja po prostu musiałam to wszystko przyswoić, jeżeli chciałam za jakiś czas tam wrócić...
Chwila moment?! co ja właśnie powiedziałam?!
Tak właśnie sama przed sobą przyznałam, że od niego wrócę, bo nie umiem bez niego funkcjonować. To popieprzone jak ktoś taki jak on, po tym wszystkim co zrobił, mógł mnie w sobie tak rozkochać?! Jestem zła na samą siebie. Obiecałam sobie, że tego nie zrobię.
Oj, coś nam nie wyszło...
Tak, mogę otwarcie przyznać, że zakochałam się Justinie "KIllerze" Bieberze. Czy tego pożałuję? Nie wiem. Dlatego tu jestem by się przekonać. Tak samo jak chce się znać prawdę o jego uczuciach do mnie.
- Hej mała, wszystko będzie dobrze. - Kiedy usłyszałam jego słowa skierowane do mnie, obróciłam głowę w jego stronę. Jego oczy były wlepione we mnie. Dopiero teraz zorientowałam się, że stoimy na jakimś poboczu.
- Chciałabym John... Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciała. Tyle, że wszystko idzie nie tak! - wykrzyczałam na cały samochód wyrzucając ręce z frustracji.
- Mów co chcesz ale ja i tak widzę i wiem swoje. Nawet jakbyś nie wiadomo jak bardzo chciała, nie oszukasz mnie. - Wpatrywałam się w jego twarz w wielkim szoku. Nie wiedziałam nawet o co może mu chodzić.
- O czym ty mówisz? - zapytałam lekko nieśmiało i za razem z przerażeniem w oczach.?
- O twoich cholernym uczuciu, które przed nim chowasz Shawty. Dlaczego mu tego nie powiesz? Wiesz ile on na to czekał?! Trzy jebane miesiące, a kiedy już cię ma chce jak najlepiej. tyle, że zawsze znajdują się jakieś przeszkody... One zawsze były i będą, nie tylko w waszej relacji. - zdecydowanie można powiedzieć, że byłam w szoku. Jakim cudem on mnie rozgryzł?
- Ja tek bardzo nie chciałam się w nim zakochać... Ale nie udało się. Tak bardzo chciałabym by był szczęśliwy, kto wie może żebyśmy my byli... Tyle, że on zawsze wszystko psuje! A jak nie on to Killer. - chciałbym, żeby ta rozmowa dobiegła końca, bo jeszcze bardziej się pogrążam.
- To dlaczego mu tego nie powiesz?! - tym razem to John podniósł głos na co się zlękłam. Nie dlatego, że się go bałam, tylko dlatego, że zrobił to tak nagle.
- Bo nie chce mu dać kurwa tej jebanej satysfakcji! Nie chce mu pokazywać, że miał na samym początku rację! - On jedynie patrzył na mnie i się ni odzywał. Widocznie znowu nie wiedział co ma powiedzieć. To dobrze, bo będę mogła skończyć ten temat.
- A teraz proszę cię, wróć na drogę i zawieź mnie w końcu do domu. - Jedyna na co było go stać to ciche westchnięcie. miałam lekkie wrażenie, że nie chciał mnie tam zawozić. Jego postawa sprawiała, że jeszcze bardziej się we mnie zagotowało. - Proszę... - wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
- Nie tam jest twoje miejsce mała. - Co ci do tego przepraszam bardzo?! Z tego co wiem to jest moje życie i z tego co wiem, to ty również maczałeś palce w rujnowaniu go.
- Pozwól, że sama zadecyduje o tym gdzie i z kim ono jest. - mój głos był na tyle stanowczy, że John nic już nie mówił. Jedynie odpalił z powrotem silnik i ponownie ruszyliśmy w kierunku domu.
CZYTASZ
Greedy//J.B
Fanfiction- Dlaczego mi to robisz? Dlaczego po prostu mnie nie wypuścisz? Przysięgam, że nikomu nic nie powiem. - ostatnie zdanie wypowiedziałam ze łzami w oczach i gulą w gardle. Wiedziałam doskonale że mnie nie wypuści... nie miałam już siły z nim walczyć...