*POV Justin*
Byłem zły... Nie, ja byłem wkurwiony. Jak oni mogli?! Kazałem im jej pilnować! Teraz, przez ich nieuwagę, jest w rękach Nestora. Może nie stresowałbym się aż tak bardzo, gdyby nie fakt, że Nestor, tak samo jak ja, kocha znęcać się nad ludźmi. Mój Boże... Jak coś jej się stanie, nie daruje sobię tego. Ona ma być cała i zdrowa. W momencie kiedy się rozłączyłem, złość rozeszła się w moich żyłach, i zaczął pojawiać się strach. Pierwszy raz w życiu poczułem strach o drugą osobę. Za bardzo mi na niej zależy abym był w stosunku do niej obojętny. Natychmiastowo ubrałem się w dresy, zapakowałem walizkę do bagażnika mojego samochodu, i nie patrząc na przepisy drogowe, pojechałem do domu. Droga, którą normalnie zajmuje około godziny, pokonała w 20 minut. Jak tylko znalazłem się pod domem, wybiegłem z auta. Z hukiem otworzyłem drzwi. Oczy chłopaków, siedzących w salonie, powędrowały w moją stronę
- Gdzie ona kurwa jest?! Miała tu być cały czas, a teraz co?! Nie ma jej! I to wasza wina! Mieliście jej pilnować! Wiecie jakim on jest psychopatom! Jeżeli spadnie jeden pierdolony włos z jej cudownej główki, to obiecuję... - Nie zdążyłem dokończyć ponieważ John mi przerwał
- Justin spokojnie. Musieliśmy załatwić sprawy gangu. Musiała zostać sama w domu. Teraz musimy ustalić plan działania. - Oczy zaszły mi łzami. Jak mogłem dopuścić do takiej sytuacji? Jak mogłem na to pozwolić. Dlaczego nie zostałem, kiedy mnie o to prosiła? Równie dobrze mógłbym teraz leżeć w pokoju, z nią, wtuloną do mojego boku. Moglibyśmy się śmiać z jakiejś głupoty, którą zapewne powiedziałbym ja...
A teraz musze walczyć o to aby moja Shawty wróciła żywa. Nestor zrobi wszystko aby dostać, to czego chce. Wiem o co mu chodzi. On pragnie zemsty. Chcę się na mnie zemścić za coś, czego nie zrobiłem. Tylko dlaczego ona? Nie mógł poczekać na mnie?
- Justin będzie dobrze. Odzyskasz ją. - John próbował mnie pocieszyć. Znaliśmy się od dziecka. Zawsze że mną był kiedy tego potrzebowałem. Teraz też tak jest.*POV Ariana*
Strasznie bolała mnie głowa. Nie mogłam się ruszać. Moje ręce i nogi były odrętwiałe. Było mi cholernie zimno. Do tego jeszcze ten nieprzyjemny zapach. Gdzie ja jestem?! To chyba idealna pora aby otworzyć oczy. Natychmiast tego pożałowałam, jak i również tego, że w ogóle się obudziłam. Byłam bez ubrań,jedynie w samej bieliźnie. Moje ręce i nogi były przykłute do jakiegoś metalowego okręgu, który znajdował się na środku pomieszczenia. Wisiałam jakieś 15 cm na ziemią. Pokój był oświetlony, ledwo ale był. Rozglądając się, mój wzrok zawiesił sie w lewym kącie. Tam leżały rozkładające się zwłoki. To tym śmierdzi w całym pokoju. Poczułam mokrą substancje zbierającą się w kącikach oczu. Ja chcę do Justina. Chcę znowu poczuć jego silne ramiona owinięte wokół mojej talii. Po krótkiej chwili, wielki, ciężkie, metalowe drzwi, otworzyły się, wypuszczając większą ilość światła. Przymrużyłam lekko oczy. Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna zaczął iść w moją stronę. Stanął centralnie, na przeciwko mnie.
- i jak! Widzę, że nasza dziwka się wyspała. - tak bardzo chce mi się płakać i krzyczeć o pomoc. Wiem, że nie mogę. Bo znajduje się ich terenie, i nikt mi nie pomoże, nikt poza Justinem. Mam nadzieję, że w ogóle próbuje mnie znaleźć, bo jak nie to powącham kwiatki od spodu...
- Marco! Zawołaj szefa. Nasza zdobycz otworzyła oczka. - Lekko się zaśmiał. To wszystko było dla mnie posrane! Po co im ja? Dlaczego ja tu jestem? Co oni chcą ze mną zrobić?!Ten wstrętny oblech nareszcie wyszedł. Znowu byłam sama, jednak nie na długo. Drzwi ponownie zostały otwarte. Tym razem, w progu, nie stał ten mężczyzna co wcześniej. Ten był szczuplejszy, mniej więcej tego samego wzrostu, i ten był przystojniejszy. Z wyglądu mogłabym stwierdzić, że jest pewnie w wieku Jusa. Jedyną rzeczą jaka teraz mnie dręczyła, to to czy Justin w ogóle mnie szuka... Czy w ogóle przejął się tym, że mnie nie ma... Za dużo myśli na raz, i każda zła. Nie umiałam myśleć pozytywnie. Nie teraz.
CZYTASZ
Greedy//J.B
Fanfiction- Dlaczego mi to robisz? Dlaczego po prostu mnie nie wypuścisz? Przysięgam, że nikomu nic nie powiem. - ostatnie zdanie wypowiedziałam ze łzami w oczach i gulą w gardle. Wiedziałam doskonale że mnie nie wypuści... nie miałam już siły z nim walczyć...