⚫Cały rozdział jest z perspektywy Justina⚫
Po tym co stało się w kuchni nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Tych wszystkich emocji było zdecydowanie za dużo. Musiałem porządnie w coś uderzyć. Nie patrząc na nic pobiegłem do pokoju. Kiedy tylko zamknąłem za sobą drzwi zacząłem wszystko niszczyć. Najgorsze jest to, że w całym pomieszczeniu pachniało nią, co mnie jeszcze bardziej pobudzało. Zacząłem wyrzucać wszystko z szafy. Zacząłem, wyrzucać wszystko z szuflad a potem rzuciłem samą szufladą, która roztrzaskała się gdzieś w drugim końcu pokoju. Kolejnym celem było biurko. Wszystkie papiery i rzeczy które na nim były, szybko wylądowały na podłodze. Pokój wyglądał jakby przeszło przez niego tornado, a ja ani trochę się nie uspokoiłem. Zebrałem w swojej prawej pięści całą swoją siłę i uderzył prosto w ścianę. Ból niesamowicie szybko ogarnął cała rękę, jednak nie zwróciłem na to większej uwagi, gdyż ponownie wykonałem ten ruch. A potem znowu, znowu i znowu tyle, że z mniejszą siłą.
Na ścianie było widać ślady krwi. Nie czułem już dosłownie swojej prawej dłoni. Mam nadzieję, że nic sobie nie złamałem. Na ścianie była widoczna dziura ale jakoś szczególnie się tym nie przejąłem. W momencie kiedy moja pięść, miała ostatni raz zetknąć się z dziurą, do pokoju wszedł Mike.Mój wzrok powędrował w jego stronę. Już kurwa lepiej być nie może.
- czego znowu chcesz?! Już chyba wystarczająco dużo zrobiłeś, nie uważasz?! - On tylko tam stał i patrzył się na mnie. W jego oczach mogłem dostrzec, smutek?
- Nie wiedziałem, że to obudzi twojego kolegę...
- To nie jest mój żaden pierdolony kolega! Zabiera mi wszystko co kocham! - Nie wytrzymałem długo. Musiałem mu przerwać. W tym momencie nie umiem trzymać języka za zębami.
- Gdybym wiedział, że tak na to zareagujesz nawet bym do ciebie nie szedł. - W tym momencie zrobił krótką przerwę. Odpowiedziałbym mu coś, ale wolę nic nie mówić, bo znając mnie powiem o kilka słów za dużo. - Wiesz, że zanim ja znowu pobiłeś, ona nie miała zamiaru cie zostawiać? Teraz też nie chciała tyle, że ty nie dałeś jej wyboru. - brawo Justin. Pogratulowałem sobie w myślach. To skoro teraz, też niby nie chciała tego robić, to znaczy, że mam szansę to naprawić? Ja nawet nie wiem czy ona jest bezpieczna. - nie wiem jak to zrobisz Justin, ale zrób wszystko żeby ją odzyskać, bo to co przez ciebie przeszła i na dodatek, pomimo tego wszystkiego, i tak z tobą została. Nadal przy tobie była. Nigdzie nie znajdziesz drugiej takiej. Walcz o nią, bo ona walczy o ciebie. Tego prawdziwego ciebie. - Czy tym razem Mike miał rację? Czy ona na prawdę o mnie walczy? Spojrzałem na niego smutnym wzrokiem.
- Potrzebuje jej stary... - chciałem to powiedzieć normalnym tonem, niestety nie udało się gdyż na końcówce załamał mi się lekko głos. - Tak bardzo jej potrzebuje a jej kurwa nie ma. Po prostu odeszła. Nie ma jej - moje emocje musiały wyjść na zewnątrz. Nie chciałem jednak pokazać przy Miku mojej słabej strony, więc smutek zamieniłem na złość. Szybko uderzyłem pięścią w ścianę, sprawiając sobie niemały ból. Mike widząc to podszedł do mnie szybkim krokiem i zachamował kolejny cios.
- Wyrzywaniem się na ścianie nie odzyskasz jej Justin. Daj jej kilka dni, niech wszystko na spokojnie sobie przemysli. Jeżeli jesteś dla niej serio tak ważny jak myślę, to za jakiś czas powinna dać znak życia. - Przełknąłem nerwowo ślinę nie wiedząc co powiedzieć. Pokiwałem na to jedynie twierdząco głową.
- A teraz idź lepiej przejmuj dłoń. Widzę, że nic sobie nie złamałeś. Tyle dobrego. - Jego ton przybrał barwę nadopiekunczego ojca, którego w dzieciństwa bardzo mi brakowało.Kiedy Mike opuścił moja sypialnie, ja skierowane swoje kroki do łazienki. Od razu włożyłem dłoń pod strumień lodowatej wody. Pierwsze co poczułem to wielka ulga. O dziwo dopiero teraz czułem jak ręką zaczyna mi drętwieć. Przez dobre dwadzieścia minut moczyłem tak swoją okleczoną dłoń, aż w końcu krwawienie ustało i odzyskała czucie. Teraz tylko czułem jak ręką zaczyna mi zamarzac od nadmiaru zimnej wody. Wytarlem dłoń ręcznikiem. Następnie wyjąłem apteczka, w której znalazłem bandaż elastyczny i maść łagodzącą ból. Posmarowałem okolice ran maścią i od razu po tym, dłoń owinąłem bandażem. Dopiero teraz, po wykonaniu wszystkich czynności spojrzałem w swoje odbicie i prawie się przeraziłem. Miałem wielkie wory pod oczami. Natomiast same oczy były przekrwione i można było wyczytać z nich ogromne zmęczenie.
CZYTASZ
Greedy//J.B
Fanfiction- Dlaczego mi to robisz? Dlaczego po prostu mnie nie wypuścisz? Przysięgam, że nikomu nic nie powiem. - ostatnie zdanie wypowiedziałam ze łzami w oczach i gulą w gardle. Wiedziałam doskonale że mnie nie wypuści... nie miałam już siły z nim walczyć...