Rozdział {28} cz.2

2.7K 185 17
                                    

*POV Ariana*

Od dwóch godzin siedziałam na łożku z listem od Justina w dłoniach. Za każdym razem gdy czytałam ostatnie zdanie, moje oczy zachodziły łzami. Może robić cokolwiek zechce, tylko niech mnie nie zostawia. Wcześniej tylko mówiłam, ze nie wytrzymam bez niego. W momencie kiedy nasza droga na jakiś czas przyjęła dwa odmienne kierunki, uświadomiłam sobie, jak prawdziwe były moje słowa. Spojrzałam na ledowy zegarek, stojący na komodzie. Białe światełka wskazywały godzinę 04:26. Mam za dużo myśli w głowie i potrzebuje z kimś porozmawiać. Ktoś musi mi doradzić, bo inaczej zwariuje. Nie czekając dłużej wstałam z łóżka i wybiegłam z pokoju. Przebiegłam po zimnych panelach w przedpokoju i stanęłam przed drewnianymi drzwiami. Chciałam zapukać, ale co jak Mike juz zasnął? Raczej nie wypada go budzić o prawie piątej nad ranem. Oj dobra pieprzyć to! Musi mi pomoc i to teraz! Wzięłam głęboki oddech i zapukałam. Chwile po tym usłyszałam jęk irytacji, a zaraz po nim chłopak stał przede mną. Wygląda uroczo kiedy jest wściekły i zaspany jednocześnie.
- Co jest mała? - małe ziewnięcie opuściło jego usta. Poprawił swoje roztrzepane na wszystkie strony, ciemnobrązowe kudły i otworzył szerzej oczy.
- Przepraszam, ze cie obudziłam, znowu, ale nie wiem co mam robić - Mike zrobił mi miejsce i wskazał ruchem ręki, abym weszła do jego pokoju. Usiadłam na fotelu naprzeciwko łóżka. Chłopak zapalił lampkę i usiadł na wprost mnie na łóżku.
- To opowiadaj, co zadręcza twoją piękną główkę - posłał mi zachęcający do rozmowy uśmiech, który swoją droga odwzajemniłam.
- Przeczytałam list od Justina i ja juz tak dłużej nie mogę. Tak bardzo chciałabym teraz, na nowo zatopić się w jego uścisku. Brakuje mi go Mike - tak, zdecydowanie należę do ludzi, którzy nie umieją się długo złościć. albo może umiem ale na pewno nie na kogoś, kogo kocham.
- Nareszcie! To na co ty czekasz dziewczyno?! Olej to, ze jest prawie... - przerwał swoją wypowiedz aby zerknąć na zegarek w telefonie. - prawie piąta nad ranem. Po prostu idź do niego. Wiesz doskonale, że on tylko na to czeka. - może Mike ma racje? Może powinnam po prostu tam pójść? Ale nawet jakbym poszła, a on otworzyłby mi drzwi, to nie mam pojęcia co bym mu powiedziała.
- Jak myślisz, nie rozmyślił się? - zapytałam nieśmiało. W odpowiedzi usłyszałam jego śmiech. Zmrużyłam pytająco oczy na jego zachowanie. Po kilku sekundach nie musiał mi się tłumaczyć. Sama doszłam do sedna jego wybuchu śmiechu. Uśmiechnęłam się pod nosem i podeszłam do chłopaka.
- Dziękuję - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem na ustach, przytulając się do przyjaciela.
- Nie ma sprawy mała. Zawsze do usług - zakpił pod nosem, tak samo jak i ja. No w to akurat nie wątpię Mike. Jest praktycznie piąta nad ranem a ty siedzisz ze mną i mi pomagasz w sprawach sercowych.

Wybiegłam szybko z pokoju chłopaka i wbiegłam do swojego. Naciągnęłam na siebie moją bluzę i założyłam na stopy trampki. Zeszłam po schodach na dół, gdzie przy drzwiach czekał na mnie juz niebieskooki. Ostatni raz go przytuliłam i podziękowałam. Przez chwile zastanawiałam się czy dobrze robie, ale kiedy usłyszałam za sobą dźwięk zamykanych drzwi, zadałam sobie sprawę, że nie ma juz odwrotu.

Szlam powoli w kierunku mojego domu, w którym, nie świadom niczego, spał mój Justin. Światła były wszędzie pogaszone. Co się dziwić geniuszko, jest piąta rano! Nim się obejrzałam, stałam przed wejściem do, tak na prawdę, swojego szczęścia. Postanowiłam nie pukać do drzwi i nie budzić Justina. Wybrałam bardziej komfortową wersje. Podeszłam do doniczki, która stała w rogu, na ganku przed drzwiami. Wzięłam do ręki kamyk, który się w niej znajdował, i wyjęłam z pod spodu klucz. Razem z Justinem, jak się tu wprowadziliśmy, to ustaliliśmy, ze schowamy tu klucz zapasowy. Tak na wszelki wypadek. Otworzyłam nim drzwi do domku i po cichu weszłam do środka. Delikatnie i bez hałasu zamknęłam je za sobą. Odłożyłam kluczyk na mały stoliczek w przedpokoju. Zdecydowanie to tutaj czuje sie jak u siebie w domu. Zdjęłam ze stóp buty i bluzę. Zostałam w samych legginsach i za dużej bluzce do spania. Przeszłam przez salon i weszłam szybko po schodach. Serce waliło mi tak szybko, że przez chwilę myślałam, że wyskoczy mi z piersi. Tak dokładnie to nie wiem czym, ale strasznie się stresowałam. Złapałam za klamkę od drzwi do naszej sypialni i pchnęłam ją w dół. Drzwi ustąpiły, a na weszłam do środka pomieszczenia. Mój wzrok od razu powędrował w stronę, smacznie śpiącego blondyna. Chwile tak stałam i na niego patrzyłam. Nie umiałam wykonać żadnego ruchu, ponieważ bałam się, że go obudzę. No ale w końcu muszę się ruszyć! A co tam raz się żyje. Podeszłam do łóżka od tej pustej strony i powoli wczołgałam się pod kołdrę. Kiedy juz pod nią leżałam zaczęłam zbliżać się do Justina. Byłam juz dosyć blisko, kiedy nagle poczułam, jak jego silne ręce łapią mnie za talie i przyciągają do siebie. Natychmiast wtuliłam się w jego ciało, chowający twarz w zagłębieniu jego szyi.

Tak bardzo mi go brakowało. Jego ciepła, jego dotyku, jego zapachu. Po prostu jego.

Miałam wrażenie, ze Justin zaraz mnie zgniecie, ale nie przeszkadzało mi to jakoś nie wiadomo jak bardzo. Byłam zbyt szczęśliwa, żeby teraz o tym myślec. Oplotłam go nogami w pasie, pogłębiając nasz uścisk.

Teraz Bieber tak łatwo cię z rąk nie wypuszczę.

Poczułam jego perfekcyjne i ciepłe wargi na swojej szyi.
- Dziękuję - wymamrotał przy moim uchu. Wyswobodziłam z uścisku jego szyję i spojrzałam w jego cudowne, karmelowe tęczówki. W moich oczach natychmiast zagościły małe łezki.
- Po prostu nigdy więcej mi tak nie rób - zaszlochałam z uśmiechem na ustach. Otarł kciukami moje łzy i czule się do mnie uśmiechnął. Patrzył chwile w moje oczy, po czym naparł swoimi wargami na moje. Ciepłe dreszcze przeszły przez moje ciało. Złapałam jego twarz w swoje dłonie i pogłębiłam pocałunek. To właśnie tego brakowało mi przez te pare dni. Nareszcie czułam się bezpieczna i kochana. Po dłuższej chwili oderwaliśmy się od siebie. Justin oparł swoje czoło o moje i głaskał kciukami moje policzki. Zupełnie tak jakby się bał, że zaraz zniknę, że zaraz odejdę. Ale nie mam zamiaru.
- kocham cię - spojrzał mi w oczy po czym czule pocałował mnie w czoło. Na nowo się w niego wtuliłam, zamykając go w swoim uścisku najmocniej jak tylko umiałam. Jedna z jego dłoni spoczęła na moim lewym pośladku a drugą głaskał moje plecy.
- Ja ciebie tez - po mojej odpowiedzi poczułam, jak całuje czubek mojej głowy. Poczułam również narastające zmęczenie w moim organizmie. Tej nocy mogę spać spokojnie, ponieważ jest ze mną mój cały, mały świat.

*POV Justin*

Jest ósma rano. Od momentu kiedy moja mała kruszynka przyszła do mnie, nie zmrużyłem oka. Wciąż nie mogę uwierzyć, ze trzymam ją w swoich objęciach. Doskonale słyszałem jak przekręca zamek w drzwiach i wchodzi do domu. Od razu wiedziałem, ze to ona. Tylko Shawty wiedziała gdzie jest zapasowy klucz. Juz od tamtej sekundy czułem jak moje serce niesamowicie przyspieszyło. Miałem ochotę krzyczeć ze szczęścia kiedy weszła do łóżka. Chciałem poczekać i zobaczyć co zrobi ale moje stęsknienie było znacznie silniejsze. Nie wytrzymałem i przyciągnąłeś ją do siebie. Nie protestowała. Jedynie wtuliła się we mnie najmocniej jak tylko potrafiłam. Czując jej uścisk na moim ciele poczułem ogromną ulgę. Natomiast moment, w którym moje wargi naparły na jej był nie do opisania.

Ona mi wybaczyła. Nie zostawiła mnie.

Ostatni raz spojrzałem na śpiącego na mojej klacie aniołka i postanowiłem sam się przepaść jeszcze te dwie godziny, zanim Ari się nie obudzi. Włożyłem ręce pod materiał jej bluzki, w której spała. Ułożyłem swoje dłonie na jej nagiej skórze pleców i udałem się na krótka drzemkę, modląc się aby Ari nadal tu była kiedy się obudzę.

***********************
Osobiście jestem zadowolona z tego rozdziału. Mam nadziej, ze jesteście zadowoleni. W końcu są znowu razem.

Zapraszam rowniez na nowy rozdział mojego drugiego opowiadania A New Breath
Byłoby mi miło gdybyście tam zajrzeli. 💘

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Greedy//J.BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz