Rozdział {2} cz.2

4.1K 275 41
                                    

*POV Ariana*

Obudziłam się z wielką niechęcią, czując obok mnie jedynie puste, zimne miejsce. Otworzyłam jedno oko aby się upewnić, że jestem sama. Tak jak myślałam. Całkiem sama. Przewróciłam się na plecy i gardłowo jęknęłam. Otworzyłam oczy. Niesamowicie bardzo nie chciało mi się wstawać, jednak wiedziałam, że zaraz będę musiała to zrobić. Ostatnie chwile mojego leniuchowania przerwał mi głośny dźwięk, dochodzący z dołu. Nie zastanawiając się dłużej, szybko wstałam z łóżka i chwyciłam za lokówkę, leżącą na toaletce. Zbiegłam po schodach na dół. Dosłownie czułam, że mam serce w gardle. Stanęłam przed wejście do kuchni, w stu procentach gotowa do ataku. Całe emocje jednak opadły kiedy zobaczyłam Mika, który wyciągał patelnie z szafki.
- Kurwa Mike! Chcesz żebym zawału dostała, czy jak?! - Z poirytowaniem wyrzuciłam ręce do góry, wydając przy tym mój słynny gardłowy jęk.
- Spokojnie mała, to tylko ja - chłopak posłał mi przepraszający uśmiech. Za to na mojej zawitał poirytowany grymas.
- Myślałam, ze ktoś się włamał
- I na pewno powaliłabyś go lokówką - Mike wybuchł śmiechem. Spojrzałam na sprzęt trzymany przeze mnie w dłoni i sama zaczęłam się śmiać.
- Oj dobra, tak sie śmiejesz, ale jakbym Ci ją w dupe włożyła to byś się przymknął - na te słowa, chłopak automatycznie przestał się śmiać, i lekko rozszerzył oczy.
- Uuu nasza Shawty pokazuje pazurki - przewróciłam teatralnie oczami i usiadłam na stołku w kuchni.
- Dobra dobra, lepiej zrób mi śniadanie jak już tu jesteś
- O dziwo właśnie taki miałem zamiar

Po skończonym śniadaniu pobiegłam na górę się nieco ogarnąć. Dochodziła jedenasta, co oznaczało, że Justin powinien niedługo wrócić. Odkąd się tutaj przeprowadzili, codziennie o ósmej wychodzi biegać, a potem robi jakieś ćwiczenia siłowe. Nie lubię budzić się sama, ale uwielbiam patrzeć na jego mięśnie. Coś za coś.

*Pod Justin*

Właśnie skończyłem robić pompki. Niecałe trzy lata temu jak zaczynałem ćwiczyć, sprawiało mi to trudność i przynosiło zakwasy. Teraz to dla mnie nic nowego i nie sprawia mi to większego wysiłku. Owszem mógłbym przestać, ale wtedy moja kobieta nie miałaby takiego Boga seksu, skromnie mówiąc.

Wziąłem torbe na ramię, wytarłem twarz ręcznikiem i schowane go to torby. Wyjąłem butelkę, jeszcze zimnej, wody i wziąłem dużego łyka. Moim rozkoszowaniem się, uczuciem lekkiego chłodu po organizmie przerwał dźwięk, przychodzącej wiadomości. Sięgnąłem ręką do kieszeni dresow i wyciągnąłem z niej telefon. Odblokowałem go i wszedłem w wiadomości. Wśród nieodczytanych, najnowsza nie należała do nikogo z mojego spisu kontaktów. Zmarszczyłem lekko brwi i kliknąłem na podwietlone, na ciemniejszy kolor, miejsce.

Od Nieznany:
Nie jest sama

Przez chwilę, przeszły mnie ciarki, kiedy sobie pomyślałem o mojej Arianie. Nie chcąc wracać do tego co było, zdecydowanie najgorsze, zepchnąłem tę myśl na sam koniec mózgu. W San Diego żyje pełno ludzi. Na pewno znajdzie się ktoś, którego numer różni się od mojego jedna cyfrą. Ktoś po prostu mógł się pomylić...

Gdy tylko zamknąłem za sobą drzwi poczułem jak coś, a konkretniej ktoś, wskakuje mi na plecy.
- Poddaj się albo to nie skończy się dobrze - stęskniłem się za jej cudownym głosem.
- O nie... A co zrobisz jak się nie poddam?
- Będziesz musiał wtedy dostać karę - obróciłem głowę do tyłu aby móc na nią spojrzeć. Podniósłem jedną brew, która krzyczała na kilometr " ty tak serio " i zakpiłem pod nosem kiedy pokiwala mi twierdząco głową.
- O nie to chyba będę musiał się poddać
- Haaaaa! Słabiak - zakpiła pod nosem i zaskoczyła ze mnie. Szybko odwróciłem się w jej stronę że zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
- Jak ty mnie nazwałaś - podszedłem bliżej. Teraz stałam centralnie przed nią i patrzyłem na nią z góry. Spojrzała w moje oczy, po czym złapała moje policzki w swoje dłonie.
- Nazwałam cie słabiakiem, skarbie
- O nie, teraz to ty zasłużyłaś na tą twoją " karę " - ominąłem ja rękami tuż pod jej cudowną i okrągłą pupą i przeiwiesiłem ją sobie przez ramię.
- Fuj Justin nie! Jesteś spocony!
- I co, nagle się mnie brzydzisz? - Moja ręką wylądowała na jej posladku. Kiedy lekko pisnęła, ścisnąłem go. Zdecydowanie jej piersi i pośladki to moje ulubione zabawki. Zacząłem kierować się w kierunku naszej sypialni. Jej cudowny śmiech wypełniał całe pomieszczenie.
- Justin postaw mnie - pokiwalem jedynie przecząco głową i wydałem z siebie gardłowy śmiech. - Gdzie ty w ogóle idziesz?
- Raczej wiesz czego chce, więc kierunek jest Ci znany
- O nie, nie zasłużyłeś na takie dobroci - Nie byłbym tego taki pewien kochanie

Wszedłem do sypialni i podszedłem do łóżka. Szybko, ale ostrożnie, położyłem na nim Arianę. Pochyliłem się na nią i cmoknąłem ją w jej nosek.
- Co ty zrobiłaś, że cię tak bardzo pokochałem?
- Nie wiem, bo zamiast cie kochać powinnam ci przywalić w łeb przy pierwszej lepszej okazji i uciekać - lekko się zaśmiała, co wywołało u mnie podobną reakcje.
- Owszem mogłaś ale tego nie zrobiłaś i dzięki temu masz prywatnego Boga Seksu
- I w dodatku jest baaardzo skromny - przedlużając słowo bardzo wywróciła oczami z cwaniackim uśmiechem. Żeby zasłużyć jej śmiech złączyłem nasze wargi. Tak idealnie do siebie pasowały. Moje ręce odrysowywały jej sylwetkę. Powoli od ramion przez piersi, na których musiałem się zatrzymać i je ścisnąć, do talii, az w końcu do gumki od jej legginsow. Nawet nie pytałem o zgodę, po prostu je z niej ściągnąłem, a ona nie zaprzeczała. Moja królowa nie pozostała mi dłużna i pozbywa się mojej bluzki. Miała idealny widok na moją klate. Wróciłem z pocałunkami do jej ust. Moja dłoń zjeżdżała w dół, od jej brzucha aż do bielizny. Powoli włożyłem pod koronkowy materiał swoją dłoń.
- Zawsze gotowa i tylko dla mnie - w jej oczach pojawiły się iskierki szczęścia a poliki zalały się rumieńcami. Zdjąłem z niej bluzkę, a mój uśmiech powiększył się dwukrotnie gdy zobaczyłem że nie miała na sobie biustonosza.
- Ułatwiasz mi zabawę Shawty - mówiąc to patrzyłem w jej oczy. Mogłem w niej zobaczyć wielkie pożądanie. Ona tylko zachichotała i pocałowała mnie. Już po chwili zacząłem schodzić z pocałunkami jeszcze niżej aż w końcu dotarłem do mojej przeszkody. Spojrzałem na nią, a ona szybko pokiwała głową. Uklęknąłem na podłodze i złapałem ją za kostki, przyciągając ja bliżej siebie. Ten idealny śmiech opuścił jej usta. Już za chwilę na jego miejsce wejdą jeszcze piękniejsze jęki. Pozbylem się dołu jej bielizny i w zamian otrzymałem pełen widok na jej kobiecość. Pocałowałem wewnętrzną stronę jej uda a następnie miejsce, dosłownie milimetr od jej łechtaczki.
Położyłem sobie jej nogi na moich ramionach i nie czekając dłużej przeszedłem do, zdecydowanie jeden z najlepszych rzeczy. Smakowałem jej tak często, a mam wrażenie, że za każdym razem kryje się mój pierwszy. Mój język drażnił jej czuły punkt. Jedna ręką złapałem jej pierś i aby dać jej więcej doznań zacząłem ja ugniatać. Ona jest cała moja. Jej paznokcie wbiły się w moją skórę na ramionach, ale kochałem to. Wolną dłoń położyłem na jej księżniczce. Kiedy ją poczuła cicho jęknęła. Była już na tyle rozgrzana, ze włożyłem w nią dwa palce. Słyszałem tylko jak zaczerpnęła więcej powietrza, a już po chwili usłyszałem jej głos
- Mój Boże Justin
- Dojdz dla mnie kochanie - nie musiałem długo czekać aż moja kobieta dozna spełnienia. Już po chwili usłyszałem jej głośny jęk a zaraz po tym moje imię. O tak kochanie, możesz glosniej, niech wiedzą do kogo należę.

********************
Co wy na to aby zrobić dzisiaj mały maraton? Jeżeli pod tym rozdziałem, dzisiaj, zobaczę 70 gwiazdek lub 40 komentarzy, to jeszcze DZISIAJ dodaje dwa kolejne rozdziały. Wiem, że dacie radę!

Powodzenia! 💕👑

Greedy//J.BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz