Rozdział {9} cz.2

3.1K 214 25
                                    

*POV Justin*

Podałem jej rękę i kiedy już stała na przeciwko mnie oboje navralizmy więcej powietrza
- Jak mogłeś mi nie powiedzieć?!
- Jak mogłaś mi nie powiedzieć?!
Nasze krzyki w tym samym czasie wypełniły pomieszczenie.
- Jak mogłaś mi nie powiedzieć, że ktoś do ciebie pisze i cie zastrasza?! - W jej oczach widziałem, na zmianę, gniew i ców w stylu przeprosin
- Bo bałam się jak na to zarwagujesz. A ty dlaczego mi o tym nie powiedziałeś?! - Zaczęła mi machać telefonem przed nosem. Zabrałem jej go i oddałem jej telefon należący do niej samej.
- Bo nie musiałaś o tym wiedzieć. To ja mam cie chronić a nie ty mnie - jej wyraz twarzy nieco złagodniał. Niestety jej palące spojrzenie wciąż było wplecione w moją twarz - Ah no tak i do tego dołużymy to, że mnie kurwa oklamalas! Dwa razy!
- Przepraszam! Ja po prostu nie chciałam cie martwić, rozumiesz!
- Ale to, ze mi o tym nie powiedziałaś i musiałem dowiedzieć się sam, wcale nie sprawia, ze czuje się lepiej.
- Ja wiem... Przepraszam - słysząc te słowa pokiwalem z rozbawienia głową.
- Nie ufasz mi - jej oczy powiększyły się a wyraz jej twarzy uformował się w grymas połączony ze zdziwieniem.
- Co, wcale nie! Ufam tobie jak nikomu innemu. Doskonale o tym wiesz - niby wiem, że tak było a jednak...
- To skoro tak bardzo mi ufasz to dlaczego mi o tym nie powiedziałaś?
- Hej hej hej, chwila panie seksowny. Ty również mi o tym nie powiedziałeś - zmarszczyla brwi i posłała mi troszeczkę złe spojrzenie.
- Tak ale ja sam dam sobie radę i wiem co robić. A nie chce żeby tobie stała się większą krzywda niż już doświadczyłaś.
- Okey stóp. Oboje zawinilismy. Żadne żadnemu nic nie powiedziało i jesteśmy kwita. - Niby miała rację ale i tak boli mnie trochę sam fakt, ze to przede mną zataiła...
Objalem jej ciało swoimi ramionami i oparlem brodę o jej głowę.
- Tylko proszę, ufaj mi i mów mi o takich rzeczach. Nawet nie masz pojęcia jak bardzo się o ciebie martwię - pokonała głową i mocniej wtulila się w mój tors.

Lezelismy w salonie na kanapie. Mike siedział rozwalomy na fotelu. Eli siedziała na drugim fotelu, a Mark i Dan siedzieli z nami na kanapie. To nie to samo towarzystwo co było trzy lata temu ale i tak jest dobrze. Bardzo często zastanawiam się, co by było gdyby jednak z niej zrezygnował. Pewnie nie trzymalbym w objęciach mojego całego świata.
Idealnie pamiętam jaką obietnice złożyłem jej podczas lekkich tortur

-Dlaczego mi to robisz? Dlaczego po prostu mnie nie wypuścisz? Przysięgam, że nikomu nic nie powiem. - Och słońce, twój łamliwy głosik jest cudowny. Nie byłem taki głupi jakby jej się zdawało. Wypuszczenie jej byłoby najgłupsza rzeczą na ziemi. Wypuszczenie jej wiązałoby się tym, że w przyszłości nie byłaby moja. A na to nie mogę pozwolić. Między nami zapadła cisza, która musiałem przerwać.
- Ponieważ jesteś moja i nie pozwolę, aby ktokolwiek położył na tobie ręce poza mną. Będę twoim pierwszym i ostatnim Shawty.

Kocham ją niesamowicie mocno. Nie wiem co bym bez niej zrobił. Cieszę się, że te słowa opuściły moje usta. Byłem jej pierwszym i wiem, w głębi serca mam nadzieje, ze będę również jej ostatnim.

W połowie filmu zetknąłem na twarz Ari. Miała zamknięte oczy, a jej oddech był bardzo spokojny. Z całego towarzystwa został tylko Mike, ale on widząc stan mojej królowej postanowił również nas opuścić. Odprowadzaniem go do drzwi i pożegnalny się z nim. Wróciłem do salonu. Włączyłem telewizor i pozwoliłem naczynia do zmywarki. Następnie wziąłem Ariane na ręce w stylu panny młodej i zawiodłem do naszej sypialni. Przebralem ja w moją bluzkę i zdjąłem jej spodnie. Ulozylem jej głowę na poduszce i przykryciem kołdrą, tak by nie było jej zimno. Pocałowałem ją w czoło i położyłem się obok niej. Objalem ją ramieniem, przyciągając ją do swojego torsu.

Po tym wszystkim co razem przeszliśmy, oboje wiemy, że nic nas nie rozłączy. Wydaje mi sie, że jestem zdecydowany. Chcę oświadczyć się Arianie. Chcę aby cudowny pierścionek zdobił jej serdeczny palec. Chcę aby nosiła miano Pani Bieber. A co najważniejsze, chce by była matką moich przyszlysz, przyszłych dzieci.

***********************
Tym oto akcentem kończę maraton 👑 mam nadzieję, że decyzja Justina wam się podoba.
KOMENTARZ = MOTYWACJA

Greedy//J.BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz