Rozdział {27} cz.2

2.6K 182 9
                                    

*POV Ariana*

- Nie! - głośny krzyk opuścił moje usta. Podniosłam sie do pozycji siedzącej. Byłam cała spocona. To juz drugi raz kiedy mam koszmar. Uspokoiłam swój oddech i obróciłam głowę w lewa stronę. Miejsce obok mnie było puste. Całkiem puste. Nadal go nie ma. Chwile potem do pokoju wpadł zdyszany Mike, wpuszczając niewielka ilośc światła do pomieszczenia.
- co sie stało?! Słyszałem krzyki! - przez chwile patrzyłam na niebieskookiego z powaga. Jednak nie umiem tak długo i zaraz po chwili wybuchłam śmiechem.
Spojrzałam na zdezorientowanego chłopaka i kolejna fala śmiechu opuściła moje usta. Jego reakcja była cudowna, a to, ze trzymał w dłoni swój puchar z dzieciństwa, jako broń, nie dodawała sytuacji jakiejkolwiek powagi.
- co cie tak bawi, hem? - nigdy nie zapomnę widoku wbiegającego Mika do pokoju z przerażeniem na twarzy i plastikowym pucharkiem w dłoniach. O nie.
- no zastanówmy się, co mnie tak bawi. Może ten wielkolud stojący w moich drzwiach z małym plastikowym pucharkiem w rączce? - zakpiłam pod nosem, co zdecydowanie nie spodobało się przyjacielowi. - Boże Mike, żałuj ze nie widziałeś swojej miny. Od razu poprawiłeś mi humor. - chłopak zmrużył lekko oczy i wystawił mi język.
- Ha ha ha, bardzo zabawne. A zdziwiłabyś się ile ten kawałek plastiku potrafi zdziałać.
- ta kiedyś się może przekonam... - Mike odłożył swoją "broń" na komodę i usiadł koło mnie na łożku. Po drodze do mnie, potknął się o coś, ponieważ żadne z nas nie wpadło na pomysł, aby zapalić lampkę, ale tak tez było dobrze.
- to jak mała. Co cie cały czas gnębi? - na to pytanie wypuściłem cieżko powietrze z ust i opadłam bezwładnie na łóżko. To dopiero kilka dni a ja juz mam dosyć.
- tęsknie za nim Mike. Chciałabym do niego wrócić, ale po prostu się nim brzydzę. Obrzydza mnie fakt, ze dotykał w ten sposób inna kobietę... - na ostatnim zdaniu głos mi się załamał. Mike od razu przyciągnął mnie do siebie i otulił mnie swoim silnym ramieniem. Poczułam jak kilka łez opisać moje oczy i moczy podkoszulek chłopaka.
- wiesz doskonale, ze kocha cie nad życie. Nigdy by ci tego nie zrobił. W tamtym momencie obudziła się w nim żądza młodości i tyle. On nie wiedział sam co robi.
- ja to wiem. Po prostu boli mnie to, ze pod wpływem narkotyków i alkoholu posunął się do zdrady. - z każdym kolejnym wypowiedzianym słowem, mój ton stawał się głośniejszy. Bo właśnie w tym momencie zdałam sobie z czegoś sprawę. - zdradził mnie i nawet nie stara sie nic z tym zrobić! Woli swoje stare życie! - z tych wszystkich nerwów, wyswobodziłam sie z uścisku przyjaciela i zaczęłam nerwowo chodzić po pokoju. Już nabierałam powietrza aby ponownie zacząć krzyczeć ale przerwał mi głos Mika.
- nie prawda, nie możesz tak mowić nie znając prawdy. - jakim prawem ma czelność mowić mi takie rzeczy, podczas gdy jego przyjaciel, zapewne pieprzy tę sukę?!
- serio Mike?! Na prawdę zamierzasz go teraz bronić?! - pokręciłam z niedowierzaniem głową i położyłam dłoń na czole z tej całej bezsilności.
- owszem zamierzam go bronić, ponieważ doskonale wiem, ze tego żałuje! Druga sprawa to ta, ze odcięłaś się od całego świata i nikogo, nawet go do siebie nie dopuszczasz. Ty się nawet nie starasz mu tego wybaczyć! - przez chwile nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Stałam w osłupieniu i jedynie na niego patrzyłam. Zebrałam w sobie sile na kolejne wypowiedzi i skierowałam swoje słowa w stronę Mika.
- skąd niby możesz wiedzieć co czuje i co zamierzam zrobić?! Nic nie wiesz, wiec nie masz prawa, żeby tak mowić! Z reszta skąd przepraszam bardzo wiesz, ze on żałuje?! - w momencie jego odpowiedzi, pożałowałam zadanego pytania.
- ponieważ był tu kiedy ty byłaś zamknięta w swoich czterech ścianach! Może stad to wiem! - Na mojej twarzy od razu zawitało wielkie zdziwienie. Jak to był tutaj? Miałam okazje z nim porozmawiać i tego nie zrobiłam?! Mimowolnie do moich oczu naleciała świeża fala gorących łez.
- tak dokładnie. Nie przesłyszałaś się. Justin tu był ale był juz późno i spałaś. Mimo to i tak przyszedł do ciebie do pokoju i coś ci zostawił. - a jednak może walczy? Może nie pozwoli mi tak łatwo odejść? Jakaś mała iskierka nadziei pojawiła sie z moim sercu.
- gdzie to jest? - zapytałam praktycznie od razu po tym jak mi powiedział, ze Justin coś zostawił.
- leży przy lampce. I radzę ci to najpierw przeczytać a potem go osądzać. - obszedł łóżko na druga stronę i stanął przy szafce nocnej, na której stała lampka. W momencie zapalenia małego źrodła światła, obok niego ukazana się biała koperta z moim imieniem. To była ta rzecz która Justin mi zostawił. Doskonale rozpoznałam jego charakter pisma. Zostawił mi list. Mike opuścił mój, tymczasowy pokój, zostawiajac mnie sama z myślami i listem. Usiadłam na łożku i wzięłam w dłonie kopertę. Chwile sie wahałam czy ją otworzyć, ale od czegoś trzeba zacząć. Rozłożyłam kartkę, która znalazłam w środku i szybko przestudiowałam ja wzrokiem od góry do dołu. To cudowne pismo. W dodatku kartka pachniała nim. Lekko zaciągnęłam sie tym cudownym zapachem. Na nowo spojrzałam na ciąg liter na papierze. To zaczynamy.

Moja Shawty

Wiem doskonale, ze popełniłem jeden z najgorszych błędów jakie tylko mogłem. Moje wytłumaczenia dostajesz w takiej formie, a nie innej, ponieważ ciagle unikasz kontaktu ze mną. W sumie, nie mam pewności, ze to przeczytasz, ale jakaś mała iskierka nadziei, ze to zrobisz, wciąż we mnie krąży.

Kocham cie najmocniej na świecie i doskonale o tym wiesz. Nawet teraz...
Na tej imprezie dałem Killerowi wolność, która on wykorzystał. Doszedł do tego alkohol i narkotyki... Po prostu straciłem panowanie nad samym sobą. Jednak po tym wszystkim wierze, ze ty wiesz, ze nigdy z własnej woli i o zdrowym rozumie, nigdy bym cie nie zdradził. Jesteś jedyną kobieta którą pragnę mieć przy sobie, w swoim łożku i w swoim całym życiu.

Teraz nie bede mógł cie odwiedzić przez dłuższy czas ponieważ muszę załatwić kilka spraw. Nie sprawia one jednak, ze o tobie zapomnę. Nigdy. Bo pomimo tych spraw, wciąż bede o ciebie walczył. Nie pozwolę ci ode mnie odejść. Nie, kiedy odnalazłem swój mały kawałek nieba. Nie poddam sie bez jakiejkolwiek walki.

Odzyskam twoją miłość i zaufanie choćbym miał zginąć.

Twój Justin

Greedy//J.BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz