Rozdział {26} cz.2

2.8K 161 19
                                    

*POV Justin*

Nie wiem jak, ale udało mi sie nakłonić Bruca, aby sobie poszedł. Po jego wyjściu, szybko ogarnąłem lekki bałagan w salonie. Miałem jeszcze pół godziny do spotkania z Mikem. Tyle czasu mi wystarczy aby spełnić jeden z najistotniejszych dla mnie punktów, na mojej liście. Zamknąłem się w pokoju z kartka i długopisem. Przez chwile zastanawiałem się jak mam ubrać w słowa wszystko co czuje, aż w końcu zacząłem. Słowa wręcz ze mną wypływały jak wodospad. Pamiętałem jednak o tym aby list nie był za długi. Skoro Shawty nie chce przyjść do mnie to w takim razie ja przyjdę do niej.

Zostało pięć minut. Szybko założyłem na siebie berzową bluzę z moim nazwiskiem na przodzie, wziąłem szybko list z komody i schowałem go do tylnej kieszeni spodni. Zbiegłem na dół i wszedłem do kuchni. Napisem się szklanki wody i wyszedłem z domu. Stresowałem się niesamowicie. Mam nadzieje, ze swoim planem przekonam Mika do współpracy. Liczę również, ze Ari chociaż przeczyta ten list.

Zapukałem trzy razy w duże drewniane drzwi. Juz po chwili w progu stał moj, chyba nadal, przyjaciel.
- hej Mike - powiedziałem lekko zgaszonym głosem jak i przygaszonych uśmiechem. Zdziwiło mnie to, ze odwzajemnił ten niewielki gest.
- wchodź - gestem ręki zaprosił mnie do środka. Tak jak powiedział tak tez zrobiłem. Wszedłem do środka i skierowałem się od razu do salonu.
- no dawaj matole, jaki masz plan
- dzięki Mike - powiedziałem oschle w jego stronę. Wyzwiska z jego strony wcale nie dodają mi otuchy.
- dobra dobra, nie użalają się nad sobą tylko mów jaki masz plan zanim się rozmyślę. - uśmiechnąłem się chytrze pod nosem. Oj Bruce nie masz szans.
- a wiec wpierw, za pamięci chce zapytać, czy po naszej rozmowie bede mógł na chwile wejść na gore do Shawty? - spojrzenie Mika mówiło samo za siebie. Nie był zwolennikiem tego pomysłu ale miałem to głęboko w dupie. Zobaczę ja jeszcze dzisiaj czy tego chce czy nie. - proszę Mike. To będzie tylko chwila. Ja po prostu chce ja zobaczyć. Tęsknie za nią...
- wiem, ze tęsknisz. Rozmawiałem z nią jakieś dwie godziny temu.
- i co ? Mówiła coś? Cokolwiek? - kiedy powiedział mi, ze z nią rozmawiał musiałem się wypytać o wszystko. Muszę wiedzieć czy nadal przy mnie będzie...
- powoli coraz lepiej. Mimo wszystko wiesz, ze nadal bezgranicznie cie kocha, prawda? - słysząc te słowa omal serce nie wyskoczyło mi z piersi. Mam nadzieje, ze Mike teraz nowi mi prawdę.
- chciałbym, zeby nadal mnie kochała. Nie wytrzymam bez niej Mike.
- stary ja to wiem. Mowię serio. Powiedziała mi, ze za bardzo cie kocha aby od ciebie odejść, ale po tym co jej zrobiłeś na chwile obecną nie umie do ciebie wrócić. - nie powiem ale, z jednej strony zabolało mnie to. Wiem doskonale, ze sobie na to zasłużyłem. Z drugiej jednak strony moje serce skakało z radości. Ona przyznała, ze za mnie kocha i nie może ode mnie odejść. To znaczy, ze jeszcze mam szanse wszystko naprawić.
- nie odpuszczę tak łatwo. Miałem, i w sumie nadal mam, plan aby się jej oświadczyć. Tylko najpierw spełnimy moj plan.
- a no właśnie przejdźmy do rzeczy. Mów o co co chodzi.
- a wiec ostatnio się zastanawiałem nad tym wszystkim i doszło do mnie kilka faktów. Zacznijmy od tego, ze to mało prawdopodobne aby "przypadkiem" spotkać i Bruca i Penelop w tym samym mieście. W dodatku w tym samym klubie. Jestem więcej niż pewien, ze mają konkretny cel swojego pobytu tutaj. - obserwowałem reakcje Mike na bierząco. Doskonale widziałem po jego mimice twarzy, ze zgadza się z tym co mowię. - jako drugi punkt moich przemysleń, możemy wziąć pod uwagę to, ze zarówno Bruce, jak i Penelop, są za głupi aby wymyślić jakiś plan i go zrealizować. Oznacza to, ze musza mieć kogoś kto steruje ta cała akcja.
- ale jaki plan masz na myśli? - Mike w końcu sie odezwał. Jak do teraz siedział cicho jedynie analizując to co do niego mowię.
- cóż mam z nimi dosyć bardzo na pieńku. Nie znam niestety ich "szefa" wiec nie mogę stwierdzić, dlaczego chce mnie zniszczyć. Ich plan to plan zemsty na mnie.
- aaaa dobra, powoli zaczynam wszystko rozumieć.
- przy okazji pamiętasz te cudowne i tajemnicze wiadomości? - o tak Mike, uważaj na to co ci teraz powiem.
- no raczej cieżko byłoby je zapomnieć, zwłaszcza ze zrobiły wsród nas niemałe zamieszanie.
- to oni za tym stoją. - Mike aż otworzył szerzej oczy ze zdumienia
- skąd to wiesz? Znaczy się nie dziwi mnie to aż tak bardzo, po tym co mi powiedziałeś, ale skąd ta pewność? - zaśmiał się lekko pod nosem. Tak Mike ja tez potrafię zrobić coś dobrze.
- kiedy Bruce u mnie był, jeszcze godzinę temu, po skończonej z tobą rozmowie zszedłem na dół. Bruca nigdzie nie było ale zostawił telefon. Podejrzałam pare godzin wcześniej jak wpisuje kod, po czym wstukałem identyczny. Kiedy jego telefon został odblokowany wszedłem w wiadomości i były tam te jakże cudowne i tajemnicze sms'y. - juz chciał mi przerwać mowić ale szybko zacząłem kontynuować przed nim. - poczekaj jeszcze nie skończyłem. Nie było tak wszystkich wiadomości. Nie było na przykład tych które dostaje Ari bądź ty. Czyli na 100% jest ich trojka. Dzięki temu każdy z nas ma swojego osobnego "stalkera". Mnie przypadł Bruce. Myśle ze Ari dostaje wiadomości od Penelop a ty od ich szefa. Nie mam jednak stu procentowej pewności i nie wiem kim jest ich szef. Tak wiec właśnie do tego jesteś mi potrzebny. Musisz mi pomoc skończyć tę cała szopkę. - w końcu powiedziałem pierwsza cześć tego co tak na prawdę chce powiedzieć. Teraz jeszcze tylko muszę mu powiedzieć co ma zrobić i kiedy.
- powiem ci Justin, ze jestem w szoku, ze ty sam samiutki do tego wszystkiego doszedłeś. W takim razie pomogę ci. Z reszta nie zostawiłbym kumpla. Nawet jeśli zdradził swoją dziewczynę i jestem na niego wręcz za to wkurwiony.
- tak wiem ale nie zapominaj, ze w tym wszystkim ja odzyskam. Choćbym miał kurwa zginać, zrobię wszystko żeby do mnie wróciła. - od razu spoważniałem pod wpływem tego tematu. Wiem, ze to ja tutaj zawiniłem ale niesamowicie boli mnie, kiedy muszę mowić, ze ją odzyskam. Ona miała nigdy nie odchodzić a ja zawsze miałem przy niej być.
- a teraz proszę skończmy ten temat. Chce ci wytłumaczyć na czym będzie polegać twoja pomoc.
- zamieniam się, ponownie, w słuch - no wiec zaczynamy.
- Bruce postawił mnie przed wyborem. Albo wybieram go i zapominamy o wszystkim co było w przeszłości, albo wybieram Shawty i nie będzie ciekawie. Gdyby nie to, ze odkryłem to o czym ci wcześniej opowiadałem, pobiegłbym z językiem na brodzie do Shawty. Chce jednak najpierw ich wykończyć. I jak juz bede miał ich w garści, cała pieprzoną trójkę, puszczę Killera na wolność. On się nimi zajmie idealnie. Ty natomiast skombinujesz mi kogoś kto pojawi się jako mój znajomy od narkotyków, żeby wpasować się w towarzystwo. Posiedzi z nimi i postara się czegoś jeszcze dowiedzieć. Na przykład kiedy będzie z nami Penelop ja ją czymś zajmę a on przejrzy jej telefon. Upewni się, ze moje podejrzenia co do wiadomości są słuszne. Przy okazji może przejrzeć kontakty czy nie ma tam nikogo podejrzanego. Ty byś wszystko kontrolował, a na koniec pomógłbym mi się ich pozbyć. - na ostatnim zdaniu oboje uśmiechnęliśmy się. To będzie sama przyjemności zniszczyć ich, za to ze oni zniszczyli to co miałem.
- z wielka chęcią Bieber ci pomogę. - wstaliśmy i daliśmy sobie męski uścisk. Poklepałem go przy tym po plecach i cicho podziękowałem, ze nadal jest moim przyjacielem.
- em stary to jak mogę jeszcze zobaczyć Ari. Wiem, ze jest późno i pewnie śpi, ale chce ja tylko zobaczyć.
- tak, pewnie drugie drzwi na prawo na gorze. - wiedziałem, ze się zgodzi. W sumie to nawet gdyby się nie zgodził i tak bym tam pobiegł.

Otworzyłem cicho drzwi do pokoju, który wskazał mi przyjaciel. Było ciemno, wiec podszedłem do szafki przy łożku i zapaliłem mała lampkę. Ona tu leży. Nadal tu jest. Pogłaskałabym delikatnie jej policzek i nachyliłem się nad nią, całując czule jej czoło.
- kocham cie, pamiętaj to. Nie bój się odzyskam cie kochanie. - ponownie pocałowałem ją w czoło. Tak bardzo za nią tęsknie...
Dosłownie jeszcze kilka minut po prostu na nią patrzyłem. Chciałem sie nią nacieszyć. W końcu wstałem z podłogi, na której siedziałem, wyjąłem list z kieszeni i położyłem go przy lampce.
- kocham cie Shawty - pocałowałem ja tym razem przy samych ustach i wyszedłem z pokoju, gasząc wcześniej lampkę.
- dzięki jeszcze raz za wszystko Mike. Dziękuje, ze się nią zająłeś.
- żaden problem. Wiesz, ze dla ciebie i dla niej wszystko. Jesteście przyjaciółmi.
- stary nie wiem co bez ciebie kiedyś zrobię. A teraz ja uszy spadać, a ty zajmij się swoją częścią planu.
- jutro dam ci odpowiedz kogo znalazłem.
- do jutra Mike - uśmiechnąłem sie do niego, co odwzajemnił i wyszedłem z domu przyjaciela.

************************
Tym razem macie o wiele dłuższy rozdział. Jak myślicie, czy Shawty otworzy list od Justina czy nie?

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Teraz rozdziały bedą jakoś co drugi dzień może co trzeci gdyż, jak wiadomo zaraz szkoła i jeszcze przyjeżdża rodzina. Oznacza to mniej czasu na pisanie. Ale bede sie starać dawać wam jak najlepsze rozdziały.

💕 Przy okazji zapraszam na mojego Twittera @trustmeshawty 💕

Do następnego słoneczka 💕💖

Greedy//J.BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz