*POV Ariana*
- cześć... - to on. To Justin. Chciałam coś powiedzieć, cokolwiek. Nie umiałam. Poczułam jedynie świeże łzy zbierające się w kąciku moich oczów oraz ucisk w klatce piersiowej. On tu stoi i patrzy się na mnie swoimi kartelowymi tęczówkami. Przed oczami pojawiły mi sie czarne plamki. Czując jak pierwsza łza spluwa po policzku, szybko ja wycieram i zamykam drzwi. Wiem, ze muszę z nim porozmawiać. Zrobię to chyba teraz tylko pozbieram sie do kupy.
*POV Justin*
Trzaśnięcie mi drzwiami przed nosem to i tak lepsza opcja niż ta której się spodziewałem. Myślałem, ze zacznie na mnie krzyczeć i rzucać wszystkim co wejdzie jej w dłoń. Ten moment kiedy otworzyła drzwi był najgorszy. Czy ją zniszczyłem? W tym momencie na pewno zniszczyłem ją psychicznie. Nawet nie wiecie jak to boli. Widok osoby, która kochacie całym sercem, a która zraniliście, świadomie lub nie, boli niesamowicie mocno. Kiedy stała tam i patrzyła na mnie zeszklonymi oczami, jedyne czego pragnąłem to przytulić ją najmocniej jak tylko potrafię, i błagać o wybaczenie. Może nie byłbym na siebie tak wkuriony, gdyby na tym suchym seksie się skończyło. Owszem pierwszej nocy było tylko to. Dzisiaj znowu piłem, wciągałem i paliłem. Znowu straciłem nad sobą kontrole. Pieprzyłem się z Penelop. Czuje się jak typowa męska dziwka.
Stałem juz od godziny pod drzwiami do domu Mika. Tak kurewsko mocno bałem sie zapukać.
No dawaj cioto, w końcu musisz stawić temu czoło. Wałcz o nią kutasie.
Nie mogę jej stracić. Nie teraz kiedy skradła całą moja dusze i serce. Nie teraz, kiedy niedługo miała nosić miano Pani Bieber. Zebrałem resztki godności i zapukałem. Juz po chwili mogłem usłyszeć tupot małych stopek mojej Shawty. Drzwi,ponownie dzisiejszego wieczoru, zostały mi otworzone.
- ja... Proszę, proszę daj mi to wszystko wyjaśnić. Wiesz, ze sie nie poddam... Ja...
- wejdź - czy to oznacza, ze nie skreśliła mnie w 100%? Proszę powiedzcie mi, ze tak. Widziałem w jej oczach małe, tańczące łezki. Nie wierze, ze to ja doprowadziłem do tej sytuacji. Kurwa. Nie wierze, ze taka sytuacja w ogóle ma miejsce!
- Shawty... Ja, ja... Wiem ze to słabe wytłumaczenie ale to nie byłem ja. Doskonale wiesz, ze nigdy, przenigdy bym ci tego nie zrobił. Ja, ten prawdziwy ja, a nie killer.
- do brzegu Justin - nie patrzyła na mnie. Nie patrzyła kiedy do niej mówiłem i nie spojrzała kiedy do mnie mówiła. W głębi serca dziekuje jej za to, ponieważ wiem ze chyba sam bym zaczął płakać gdyby spojrzał w jej smutne oczy.
- dobra wiec od początku. Kiedy poszłaś do toalety wypiłem w tym czasie jakieś kolejne dwa drinki. Jakoś tak. Potem ktoś mnie zawołał. Zobaczyłem Bruca. Zaczęliśmy gadać i wtedy zapytałem czy dalej handluje. On wyją to gowno z kieszeni i pomachał mi tym przed nosem. Ja po prostu chciałem znowu poczuć sie jak ten jebany nastolatek. Nie sadziłem, ze do tego dojdzie.
- ale kurwa doszło! - przerwała mi. Tym razem spojrzała na mnie. W jej oczach były dwie emocje. Smutek i złość.
- wciągnąłem dwie kreski. Na tym miało się skończyć ale polało się więcej alkoholu. Więcej, więcej i więcej aż doszło do skrętów. Byłem wstawiony gorzej niż w trzy dupy, wiec nie odmówiłem. Chciałem przestać ale nie mogłem. Wtedy weszła Penelop...
- możesz skończyć. Wiem doskonale co było dalej. Widziałam was! - jej głos nie był ani trochę spokojny. Teraz zaczęła na mnie krzyczeć. by dodać powagi swoim słowom, wstała i zaczęła chodzić w kółko po salonie. - nie wierze, ze po trzech latach, TRZECH LATACH, trzech jebanych latach, zdradziłeś mnie. Po tym jak o mnie tyle razy walczyłeś, po tym jak wybaczyłam ci wszystko, powtarzam kurwa WSZYSTKO, ty tak po prostu pieprzyłeś inną! - siedziałem cicho i tylko na nią patrzyłem. Jej policzki non stop zalewała świeża fala ciepłych łez.Jesteś zerem Bieber. Pieprzonym zerem!
Wiem, ze nim jestem...
- zniszczyłeś wszystko co miałam, w jeden wieczór. Bo chciałeś się poczuć jak jakiś jebany gówniarz?! - stanęła na wprost mnie, zmuszając abym na nią spojrzał. Nigdy nie zapomnę tego widoku. Zniszczyłem moja ostatnia deskę ratunku.
- skarbie...
- żadne kurwa skarbie!
- wiesz doskonale, ze cie kocham całym sobą. Wiesz tez doskonale, ze nigdy bym cie nie zdradził...
- zrób coś dla mnie ten ostatni raz i po prostu wyjdź. Wyjdź i daj mi czas. Brzydzę się tobą.
- Ariana, skarbie proszę nie zostawiaj mnie - uklęknąłem przed nią łapiąc jej dłoń w swoje. Ona nie może mnie zostawić. Bez niej jestem nikim. Juz po chwili wyrwała swoją dłoń z mojego uścisku. Ja ją tracę...
- jeszcze tego nie powiedziałam. Po prostu w tym momencie brzydzę sie tobą i muszę wszystko sobie poukładać.
- wiesz, ze ja tak łatwo nie odpuszczę... Prawda? - zapytałem z nadzieja w głosie jak i w oczach.
- niestety wiem. A teraz proszę cie idź juz. - stanąłem na równe nogi tuż przed nią. Wiem, ze muszę dać jej te przestrzeń. Pocałowałem ja jedynie w czoło i tak jak prosiła tak zrobiłem. Wyszedłem, zostając sam na sam ze swoimi myślami.**************************
Mam wrażenie, ze Ari tak łatwo nie pozwoli Justinowi zapomnieć o jego błędzie. Natomiast jestem pewna, ze nasz Bieber łatwo nie odpuści.CZYTASZ = KOMENTUJESZ
CZYTASZ
Greedy//J.B
Fanfiction- Dlaczego mi to robisz? Dlaczego po prostu mnie nie wypuścisz? Przysięgam, że nikomu nic nie powiem. - ostatnie zdanie wypowiedziałam ze łzami w oczach i gulą w gardle. Wiedziałam doskonale że mnie nie wypuści... nie miałam już siły z nim walczyć...