*POV Ariana*
Nie mogłam już dłużej wytrzymać tego gorąca. Nieco zła otworzyłam oczy i już wiedziałam dlaczego było mi tak cholernie gorąco. Ponieważ mój książę na białym koniu, zwany Justinem, na mnie leży! Powoli wyślizgnęłam się spod jego ciężaru. Od razu poczułam się lżejsza i nareszcie było mi chłodniej. Spojrzałam na chłopaka z uśmiechem.
Tego to chyba nic nie obudzi.Zeszłym do kuchni żeby się czegoś napić. Wyjęłam z szafki szklankę, sok pomarańczowy z lodówki i wypełniłam naczynie słodkim napojem. Chcąc usiąść przy wysepce, na blacie widziałam pełno papierów. Były tam jakieś godziny, daty, miejsca. Nic z tego nie rozumiałam. Na końcu przyjżałam się jakiejś mapie. W czerwonym kole była zaznaczona jaka fabryka. Teraz wszystko stało się jasne. Chcą zabić tego dupka, który się nade mną znęcał.
Pewnie, że chciałabym jego śmierci po tym co mi zrobił. Jednak z drugiej strony nie chciałam tego. Wiem, że chłopaki są genialne w te klocki, ale to na pewno nie jest fajne uczucie, siedzieć w domu i czekać aż twój chłopak z przyjaciółmi wróci z akcji. O ile w ogóle wróci. Na samą te myśl dostałam dreszczy.
Spojrzałam na zegarek, na którym widziała godzina 07:02, co oznacza, że siedziałam przy tym ich głupim planie działania dwie godziny. Jestem ciekawa czy Justin powiedziałby mi prawdę. Nie chcąc dłużej się nad tym zastanawiać odłożył wszystko na bok i schowałam twarz i wydałem z siebie jęk irytacji. Dopiłam sok i postanowiłam, wyjść na ogród i się przewietrzyć. Muszę dotlenić mózg.
Weszłam po cichu do pokoju, aby nie obudzić Justina, i wzięłam swoje czarne legginsy i bluzę Justina. Lubię chodzić w jego rzeczach bo pachną nim, a to mój ulubiony zapach. Na stopy nałożyłam czarne krótkie conversy i wyszłam na zewnątrz. Usiadłam na schodach na ganku i przez chwilę milczałam. Napawałam się odglosami natury.
Chciałabym zapytać Justina dlaczego nie powiedział mi nic, że planuje zabić mojego prześladowcę. Czy w ogóle planował zapytać, bądź poinformować mnie o tym. Nawet zniosłabym to, gdyby postawił mnie przed faktem dokonanym.
Ugh, zamknij się! Nie miał kiedy ci o tym powiedzieć! Może jeszcze to zrobi hmm?! Rusz czasami głową, sama....
Ta laska, która nazywa się moim sumieniem, ma rację. Może jeszcze mi o tym powie? Kto wie...
Po dłuższej chwili siedzenia w całkowitej ciszy postanowiłam to zmienić. Spojrzałam się w niebo i lekko uśmiechnęłam.
- Hej tato... - Nie miałam najmniejszego pojęcia, jak z nim rozmawiać. To nie było takie proste
- Nie wiem zbytnio od czego zacząć, więc powiem to co chyba cie najbardziej interesuje - wzięłam głęboki oddech. Stresowałam si prawie tak samo, jakbym miała mu to powiedzieć w twarz. - Jak pewnie już wiesz poznałam pewnego chłopaka. Na początku bałam się go i to strasznie. Ale powoli zaczęłam dokopywać się do jego prawdziwej duszy. W trakcie tego procesu działo się że mną coś dziwnego. Mam tu na myśli dziwne uczucie w sercu. Tak, nie mylisz się to zakochanie. Zakochałam się w nim i to po uszy. Dzięki niemu jestem szczęśliwa tato. - Uśmiechnęłam się jakby do taty, w końcu to z nim, tak jakby, rozmawiałam. - To prawda, że muszę dużo przejść przez tą miłość, ale to nie jego wina. Poza tym za bardzo go kocham, żeby tak z dnia na dzień go zostawić. Próbowałam. Nie umiem tak żyć. Czuję wtedy dziwną pustkę....
- Ja też - usłyszałam za plecami jego głos. Głos mężczyzny, o którym opowiadałam tacie. Szybko odwróciłam się w jego stronę.
- Ja długo tu stoisz? - Zapytałam, nie powiem, ale lekko speszona.
- Wystarczająco długo aby powiedzieć, że ja również za bardzo cie kocham, aby kiedykolwiek cie zostawić, i dzięki tobie, nauczyłem się na nowo co to szczęście - to jest to, co każda kobieta chce usłyszeć w swoim życiu. Wstałam ze schodów i podeszłym do niego. Mocno wtuliłam się w jego ramiona. W te same, które codziennie dają mi poczucie bezpieczeństwa.
- Tęsknię za nim Justin - mój głos zaczął się załamywać. To nie prawda, że w pewnym momencie rodzice nie są nam potrzebni.
- Wiem mała. Przepraszam, to trochę moja wina... - O nie niech tego nie mówi, albo cofnie te słowa.
- Nie prawda. To była jego decyzja. Sam to sobie zrobił - taka była smutna prawda. - Często zastanawiam się nad tym, czy popełniając samobójstwo myślał o mnie - Justin głaskał mnie po plecach, dając mi poczucie, że on jest ze mną, tak samo jak ja byłam z nim. Jego usta musnęły czubek mojej głowy.
- Nie wiem Shawty. Możliwe, że tak. - On sam nie wiedział co mi powiedzieć. Według mnie, nie pomyślał o mnie w ani jednym procencie. - Mała proszę, postaraj się już o tym nie myśleć - wsunął dwa palce pod mój podbródek, unosząc go do góry, tak abym mogła na niego spojrzeć. Posłał w moją stronę lekki uśmiech, który odwzajemniłam.Powiedzieć mu, że wiem o planie czy nie...?
- Shawty wiem, że widziałaś plany - czy ty mi do cholery czytasz w myślach?! Otworzyłam szerzej oczy na jego słowa.
- To dobrze, że wiesz.
- Och, powiadasz, że dobrze? - Na jego idealnej twarzy zagościł cwaniacki uśmieszek.
- Tak, bo mogę Ci teraz powiedzieć to... - Stanęłam na palcach tak, aby dosięgnąć do jego uch - spróbuj mi kurwa nie wrócić żywy, to cie wskrzesze i nogi z dupy powyrywam - w zamian usłyszałam jego słodki chichot. Złapał moja twarz w swoje dłonie i spojrzał mi w oczy.
- zawsze razem Shawty. Będziesz na mnie skazana do końca życia - mówiąc to, na jego twarzy zagościła radość. Na mojej również. Cieszyłam się, że jestem z kimś, kto kocha mnie tak mocno, jak właśnie Justin.
- Jakoś to zniosę, a ty nie zmieniaj tematu. Czy zrozumiałeś to co ci powiedziałam? - Justin stanął na baczność, salutując mi.
- Tak jest generale Shawty - odpowiedział na moje pytanie, po czym zbliżył swoje usta do moich, jednak jeszcze ich nie złączył.
- możesz być o mnie spokojna. Tak się zabezpiecze, że bez problemu do ciebie wrócę - zaszkliły mi się oczy na jego słowa. Szczerze? Nie mam pojęcia, co bez niego zrobię.
- Masz mnie nigdy nie zostawiać rozumiesz? - Mój głos ponownie zaczął się załamywać, a kilka pojedynczych łez spłonęło po moich policzkach, mocząc delikatnie jego bluzkę.
- Kochanie, nie płacz. Nigdy cie nie zostawię. Kocham cie i nie mam zamiaru tego robić. Nie chce stracić swojego szczęścia - zebrał kiukami pozostałe łzy, składając, pełen milosci, pocałunek na moim czole.Ja cię tylko proszę Justin, wróć żywy i w jednym kawałku...
*************************
Miało nie być w tym tygodniu rozdziału, ale stwierdziłam, że zrobię wam malutki prezencik 💜Jeżeli chodzi o akcje z Nestorem, zdradzę wam, że możecie być spokojni. Ale czy aby na pewno o wszystkich...
CZYTASZ
Greedy//J.B
Fanfiction- Dlaczego mi to robisz? Dlaczego po prostu mnie nie wypuścisz? Przysięgam, że nikomu nic nie powiem. - ostatnie zdanie wypowiedziałam ze łzami w oczach i gulą w gardle. Wiedziałam doskonale że mnie nie wypuści... nie miałam już siły z nim walczyć...