*POV Ariana*
Co się z nim stało?! Dlaczego on znowu mi to robi?! Wiedziałam, że nie mogę mu zaufać!
-Wracamy do naszej zabawy Shawty- o nie nie nie nie nie. Proszę tylko nie to. Wziął mnie na ręce. Prawdopodobnie znowu chciał mnie zanieść do piwnicy. Zaczęłam się szarpać i wyrywać. Cokolwiek aby się uwolnić. Nagle poczułam przerażający ból w kręgosłupie i pośladkach. Zostałam przez niego rzucona na podłogę. Plecy bolały mnie niesamowicie. Zaczęłam płakać jeszcze bardziej i złapałam się za plecy.
- J-Justin proszę przestań! To boli! - proszę Justin opamiętaj się! Chcę z powrotem mojego Justina. Tego który ciągle się uśmiechał, rozmawiał ze mną, traktował mnie normalnie a nie jak kolejną ofiarę. Co się z nim stało? O jakiej ucieczce on mówił?! Nie miałam zamiaru tego robić, ale po tym co się teraz dzieje, zaczynam się nad tym zastanawiać.
- Zamknij mordę! Zaufałem ci! - Przerwał swoją wypowiedź tylko po to aby mnie uderzyć. Na dodatek ponownie w twarz. Czy to na prawdę powtórka z rozrywki, tylko na razie gorsza?! - Zaufałem ci a ty chcesz takie rzeczy odpierdalac?! - Poczułam mocne szarpnięcie za włosy. Teraz zamiast mieć wzrok wbity w podłogę, byłam wręcz zmuszona, aby na niego patrzeć. W jego oczach nie było Justina. Zamiast niego był tam Killer. Justin stracił nad sobą panowanie. Czyli nie wie co robi. Muszę go jakoś uspokoić...Wykorzystałam tę chwilę ciszy, pomiędzy jego wypowiedziami i atakami na mnie. Złapałam jego twarz w moje dłonie i ponownie spojrzałam mu w oczy.
- Justin proszę. Wiem, że nie panujesz nad sobą, ale musisz się uspokoić. Słyszysz? Spokojnie nic się nie dzieje, nigdzie nie idę - przez chwilę jeszcze patrzył mi w oczy, po czym zamknął moje nadgarstki w szczelny uścisku.
- Ała Justin kurwa to boli!- łzy znowu pojawiły się w moich oczach. Słysząc moje prośby, on jeszcze bardziej wzmocnił uścisk na moich nadgarstkach. Zostaną na nich śine ślady. Moje rany po tym co zrobił mi Nestor jeszcze się nie zagoily. Wręcz przeciwnie. Po tym co Justin do tej pory zdążył mi zrobić, one na nowo zaczęły krwawic. Z każdą minuta bolało coraz bardziej i bardziej.*POV Justin*
W jej oczach widziałem przerażenie, za to w moich nie było mnie. Bolało mnie to co robiła moja druga strona, tego prawdziwego mnie. W głębi serca wierzyłem, że dostrzeże Killera w moich oczach a nie mnie.
-Zamknij mordę! Zaufałem ci! - Zrobiłem krótką przerwę tylko po to aby mój ręką mogła na nowo uderzyć w jej twarz. - Zaufałem ci a ty chcesz takie rzeczy odpierdalac?! - dosyć mocno szarpnąłem ją za włosy. Teraz patrzyła prosto w moje oczy. Nie na ścianę za mną, nie na podłogę, tylko na mnie.
Nastała chwila ciszy. Zastanawiałem się z jakimi torturami ja zapoznać. I w tym momencie poczułem jej drobne rączki na moich policzkach. O tak, zauważyła Killera. Wie, że to nie jestem ja. Wie, że nad sobą nie panuje. Proszę Ari zrób coś, najlepiej szybko.
- Justin proszę. Wiem, że nie panujesz nad sobą, ale musisz się uspokoić. Słyszysz? Spokojnie nic się nie dzieje, nigdzie nie idę - patrzyłem jej w oczy, w środku walcząc z samym sobą. Niestety podczas takich akcji to On wygrywa, a nie ja. Zamknąłem jej nadgarstki w bardzo szczelnym i mocnym uścisku. W jej oczach na nowo pojawiły się łzy. Jedna strona mnie, ta co miała teraz kontrolę, cieszyła się, ale druga płakała razem z nią. Dawaj stary, dasz radę! Zepnij dupe i pokonaj Killera. Dla niej...
- Ała Justin kurwa to boli! - jeszcze bardziej wzmocniłem ucisk. W środku toczyłem wielką wojnę. Próbowałem się opanować.Spojrzałem głęboko w jej oczy. Na nowo się w nich zgubiłem. Wygrałem. To znowu byłem ja. Patrzyła na mnie z przerażeniem i strachem. Zjebałeś Justin. Ups jak mi przykro. Następnym razem nie będziesz miał tak łatwo.
- Zostaw mnie! - Miałem dosyć. On był wszędzie. Przez niego krzywdze jedyną osobę, którą kocham. Puściłem jej ręce, jednocześnie dając im wolność. Odszedlem od niej na chwilę aby się ponownie uspokoić. Kiedy odwróciłem się w jej stronę, ona podkuliła swoje kolana do klatki piersiowej. Jednocześnie płakała z bólu. Zaczęła powoli przerwać się w kąt pokoju. Na jej bluzce było widać ślady, jeszcze świeżej, krwi. To ja jej to zrobiłem. Ona mnie teraz znowu nie nawidzi.Zrobiłem krok w jej stronę, ale ona zaczęła krzyczeć i mocniej płakać.
- Zostaw mnie! - O nie, tylko nie to. Kurwa Justin ty cioto. Napraw to jakoś teraz!
- Nie nie nie, kochanie spokojnie. To ja, Justin. Już jest ok. - Uśmiechnąłem się do niej smutno.
- Jooooohn!!! - ona dalej krzyczała, ale tym razem zawołała Johna. Po chwili pojawiła się w pokoju nawolywana osoba. Najpierw jego wzrok spoczął na mojej sylwetce. Jego wzrok w stosunku do mnie był chłodny. On był na mnie zły, czułem to. Następnie spojrzał na zapłakaną brunetkę i na jej ślady od krwi na bluzce.
- Co tu się do cholery stało?! Justin możesz mi to wyjaśnić?! - Szybkim krokiem podszedł do mojej Ari i posadził ją na łóżko.
- Ja... Ja tak bardzo nie chciałem. Po tym co powiedział mi wcześniej Tonny a później Mike, straciłem na sobą kontrolę. Obudził się Killer. Musisz mi uwierzyć, że nie chciałem jej tego zrobić! - Zacząłem krzyczeć i płakać jednocześnie. Tak cholernie żałuję, że pozwoliłem Killerowi tak jutro wyjść na zewnątrz. Spojrzałem na nią. Siedziała skulona na łóżku. Jej wzrok na chwilę skrzyżował się z moim. Jej oczy natychmiast zaszły łzami.
- Proszę, wyjdź - powiedziała w mija stronę cichym i oschlym głosikiem.
- Shawty pro...
- Wyjdź! - jej krzyk na mnie przerwał moją wypowiedź. Wziąłem głęboki oddech i zamknąłem mocno oczy. Po kilku sekundach otworzyłem je z powrotem. Ostatni raz spojrzałem w jej stronę i opuscilem pomieszczenie, zostawiając ja samą z Johnem.*POV John*
- Ariana ja wiem, że nie chcesz o tym słuchać ale proszę da...
- John ja wiem, że to nie był on. Ja wiem, że to był Killer, ale ja nie umiem teraz na niego normalnie patrzeć. Chciałabym pójść teraz do niego, przytulić go i powiedzieć, że będzie dobrze, i że nic się nie stało. Ale tego nie zrobię. John on mnie znowu pobił i to za nic! - Zaczęła płakać. Wiem jaki jest Justin i wiem, że to nie on. Ona też o tym wie, ale teraz nie umie mu wybaczyć. Nie miała pojęcia dlaczego Justin się tak zachowywał, ani co go wyprowadzilo z równowagi.
- Zaczynam coraz bardziej się go bać John. Ja chcę wrócić do domu... Proszę... Ja nie chcę z nim dłużej siedzieć w tym domu. Jego bipolarność niszczy mnie nie tylko fizycznie ale również psychicznie. Tego jest za dużo. - O nie tylko nie to. Nie taki był plan Justina. Załamie się jak się od tym dowie.
- Nie, Shawty spokojnie. Daj mu chwilę. On się ogarnie. On się stara. Nie rób mu tego. Wiesz jaki on jest. - Zacząłem ja przekonywać, aby cofnęła swoje słowa. Wtedy jej smutne i załzawione oczy spojrzała w moje.
- Chce wrócić do domu John. - No to żeś się wkopał Bieber...********************
Biedny Justin
Biedna Ariana
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba 💕 już zaraz 5K!! Wow ludzi jak to szybko leci🎉 ten fanfic ma dopiero dwa tygodnie (?) a już jest 5k wyświetleń! Uwierzcie, coś wspaniałego. Dziękuję 🎉Do następnego rozdziału 💪
CZYTASZ
Greedy//J.B
Fanfiction- Dlaczego mi to robisz? Dlaczego po prostu mnie nie wypuścisz? Przysięgam, że nikomu nic nie powiem. - ostatnie zdanie wypowiedziałam ze łzami w oczach i gulą w gardle. Wiedziałam doskonale że mnie nie wypuści... nie miałam już siły z nim walczyć...