Rozdział {29} cz.2

2.7K 167 15
                                    

*POV Justin*

Obudziły mnie mokre pocałunki na mojej szczęce. Chciałem jednak zobaczyć do czego Shawty się posunie aby mnie obudzić. Wciąż leżałem pod nią nieruchomo. Moje oczy nadal pozostały zamknięte, przez co jedynie mogłem sobie wyobrazić jak pięknie teraz wygląda. wracając do jej nadaremnych prób obudzenia mnie, jej rozgrzane wargi zaczęły schodzić w dół. Teraz nie były ułożone na mojej szczęce lecz na szyi, na której przez chwilę się zatrzymała. Jej chłodne opuszki palców drażniły moją rozgrzaną skórę. Jej palce dokładnie odrysowywały mój każdy mięsień. Ponownie wróciła do skromnych pocałunków. Zaczęła od środka klatki piersiowej i szła powoli w górę. Pocałowała skórę na moim podbródku. O tak skarbie... chyba masz mój słaby punkt. Nawet nie wiecie ile mnie to wszystko kosztowało. Ile to jest wewnętrznej walki, aby się nie obudzić i nadal udawać śpiocha. Kilka jeszcze razy musnęła moje słabe miejsce po czym zaczęła się kierować w górę, wzdłuż linii szczęki. Doszła do mojego ucha, gdzie delikatnie podgryzła jego płatek. Kolejny całus zapieczętował mój policzek. Jest już tak blisko ust. Niech tylko do nich dojdzie. Mam wrażenie, że po pierwsze: ta kobieta doskonale wie co robi i wie co na mnie działa, a po drugie: drażni się ze mną, celowo unikając moich ust. Jej pocałunki jak na razie padły wszędzie poza moimi, spragnionymi wargami. W końcu, jak dla mnie po tak długich męczarniach, jej usta zaczęły się ponownie zbliżać do moich. Jej wargi wylądowały tym razem w kąciku moich ust. Wykorzystałem tę okazję i szybko złapałem jej policzki w swoje dłonie, nakierowując jej wargi wprost na moje. Naparłem na nią, dosłownie, jak jakieś wygłodniałe zwierzę. mogłem poczuć jak moja księżniczka uśmiecha się przez pocałunek. Ona doprowadza mnie do kompletnego szaleństwa.
- Nienawidzę cię kiedy się tak nade mną znęcasz - wymruczałem do jej ucha, podgryzając lekko płatek. Na jej ciele pojawiła się gęsia skórka. Uśmiechnąłem się szyderczo. Wiem doskonale jak na nią działam, więc może by tak to wykorzystać?
- A ja nienawidzę wstawać przed tobą - no kochanie, to zaczynamy zabawę. powtórzyłem swoją czynność i na nowo podgryzłem płatek jej ucha, lekko go ssąc. Cichy jęk opuścił jej usta. Przybiłem sobie w mentalną piątkę. Chwyciłem w dłoń jej pośladek i ścisnąłem go, na co jęknęła mi prosto w usta. To kocham.
- Jesteś tylko moja - pokiwała mi posłusznie głową i juz po chwili nasze języki walczyły o dominacje. Brawo Justin a teraz finał. Przełożyłem swoją dłoń z jej pośladka prosto na jej kobiecość. Całowałem ją zachłannie i z miłością. Przejechałem dłonią po jej wejściu przez cienki materiał bielizny. W momencie usłyszenia jej pierwszego jęku, obróciłem nas tak, ze to ja górowałem. Ostatni raz pocałowałem jej duże, malinowe wargi.
- Ze mną się nie drażni maleńka - kolejny jęk opuścił jej usta. Tym razem był to jęk irytacji. Jeden dla Justina, zero dla Shawty. - Ale i tak cię kocham - mrugnąłem do niej, w rezultacie otrzymując od niej cudowny, promienny uśmiech.
- Idę zrobić nam śniadanie. Chce z tobą porozmawiać - jej mina od razu spoważniała. W sumie to tak jakby ma powody aby się obawiać. Nie wziąłem pod uwagę w swoim planie, ze mi wybaczy i do mnie wróci. Teraz muszę jej opowiedzieć swój plan i zrobić coś czego nie chcę.
- Mam się bać? - zaśmiała sie nerwowo starając zamaskować negatywne emocje.
- Jeżeli mnie kochasz to raczej nie - pocałowałem ją w czoło po czym w polik i zszedłem z niej. Brunetka od razu wzięła swoje ciuchy wraz z ręcznikiem i zamknęła sie w łazience. Tak jak mówiłem skierowałem swoje kroki do kuchni, wcześniej ubierając szare dresy i zwykły biały T-shirt z dekoltem w głęboki serek. Doskonale wiedziałem, że Ari kocha takie bluzki. Wielokrotnie mi to mówiła. Nie wiedziałem dlaczego tak lubi kiedy je nosze i wtedy mi odpowiedziała. Powiedziała, ze je lubi ponieważ widać z nich moje tatuaże. Zdziwiła mnie tym ponieważ zawsze myślałem, ze ich nie lubi, a jednak myliłem sie.

*POV Ariana*

To cudowne uczucie po tych kilku okropnych dniach, znowu obudzić sie w jego uścisku. Na nowo móc odkrywać każdy najmniejszy element jego twarzy, kiedy śpi. Planując dla niego taka pobudkę, nie przemyślałem tego, ze może się na mnie odegrać. Ale mimo wszystko nie narzekam. Wystarczy mi on sam i nic poza tym.

Zamknęłam się w łazience aby doprowadzić się do lepszego stanu. Nie powiem ale Justin nieco zaniepokoił mnie tą rozmową. Nie mam zielonego pojęcia czego mam się spodziewać. Odepchnęłam na chwile te myśl na bok i stanęłam przed lustrem. Widziałam całkiem inną osobę. Tamta sprzed paru dni była smutna, zdruzgotana, wyprana z jakichkolwiek emocji i chęci do życia. Natomiast ta, na która teraz patrzę, promienieje szczęściem. To niesamowite ile może zdziałać obecność tej osoby którą się kocha. Zdjęłam z siebie piżamę i odkręciłem ciepłą wodę pod prysznicem. Doczekałam chwile i weszłam pod strumien ciepłej wody. Umyłam dokładnie swoje ciało balsamem, po czym spłukałam pianę. Świeża i pachnąca opuściłam kabinę i owinęłam się ręcznikiem. Wytarłem ciało do sucha i ubrałam na siebie krótkie, dżinsowe spodenki, a do nich czarną bluzkę z głębokim dekoltem w serek. Włosy związałam w luźnego koka, a rzęsy potraktowałam odrobina tuszu. Nie mam zamiaru raczej nigdzie dzisiaj wychodzić, więc nie robiłam praktycznie nic ze swoją twarzą.

Do kuchni zaprowadził mnie zapach naleśników. Kocham takie śniadania i to jeszcze z ręki tego przystojnego blondyna. Takie poranki mogę mieć codziennie.
- Smacznego piękna - powiedział do mnie Justin stawiając talerz z jedzeniem przede mną i z szerokim uśmiechem, ukazującym szereg jego śnieżnobiałych zębów.
- Dziękuje. Wyglada i pachnie niesamowicie - pochwaliłaś chłopaka na co w jego oczach zawitały iskierki szczęścia. Wziął szybka swoją porcje i usiadł naprzeciwko mnie. Oboje zaczęliśmy zajadać się czyni słodkościami.

Justin skończył juz swoją porcje naleśników i czekał cierpliwie aż ja również skończę. Odłożyłam sztućce na bok.
- Dziękuje, byli przepyszne - złapałam sie za brzuch pokazując mu tym samym jak bardzo się najadłam.
- Nie ma za co kochanie, a teraz muszę z tobą porozmawiać - dałam mu znać ręka aby zaczynał mowić to co ma do powiedzenia. Wzięłam szklankę z sokiem do ręki i zaczęłam go pic
- Musisz się wyprowadzić - słysząc te słowa mało co nie udławiłyby się sokiem.
On to na serio powiedział, czy ja sie tylko przesłyszałam? Spojrzałam na niego pytająco, jak i z lekkim szokiem, szukając jakiegoś wyjaśnienia, ale najwidoczniej się nie domyślił...

******************************
Tak więc zostawiam was w takim momencie. Mam nadzieje, że nie spadła z poziomem jeśli chodzi K styl pisania i moją wenę. Liczę, ze wam się podoba moja twórczość.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Greedy//J.BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz