Rozdział ~19

6.2K 313 3
                                    

rozdział niesprawdzony⚫

*POV John*

Po godzinie opuściłem sypialnie Justina. Nie spodziewałem się, z Bieber aż tak narozrabiał. Ona chce wrócić do domu, ona znowu się go boi. Ja zapewne na jej miejscu też bym się bał. Bieber przegiął i to ostro. Muszę z nim porozmawiać. Jeżeli dalej tak będzie to sam doprowadzi do momentu, gdzie ją straci...

Zszedłem na dół do salonu. Zastałem tam tylko Justina. Siedział na kanapie. Łokcie miał oparte na kolanach, a twarz schowaną w dłonie. On żałuje tego co zrobił. Wiem, że go też to boli, ale on sam zrobił jej jeszcze większą krzywdę.

- Justin... - Powiedziałem, siadając ja fotelu obok kanapy, na której znajdował się Killer.
- I jak? Rozmawiałeś z nią? Bardzo ją to boli? Mówiła coś w ogóle? - Zadawał dużo pytań i odpowiedź na każde by go nie zadowoliła, więc wolałem to przemilczeć. - John kurwa odpowiedź coś! To nie jest dobry moment na stracenie głosu! - tak bardzo oczekiwał odpowiedzi. Dawaj John. Dasz radę mu o tym powiedzieć, bo przecież co może się stać?
- Justin ona chce wrócić do domu. Po tym co zrobiłeś ona znowu się ciebie panicznie boi. - Jego źrenice od razu się powiększyły. Wiem, że nie tego się spodziewał. Szkoda mi go, bo wiem ile to wszystko kosztuje go nerwów, i wiem o jego problemie.
- Nie, John ty coś pomyliłeś. Ona na pewno by tego nie powiedziała - miał nadzieję w oczach. Liczył, że zaraz powiem, że to były żarty, i że mu wybaczyła...
- Justin zwaliłeś to. Zaprzepaściłeś wszystko, o co walczyłeś od ponad trzech miesięcy. - Na te słowa ponownie schował twarz w dłonie aby głosno sapnąć. On już sam się w tym wszystkim gubi. To dla niego za dużo. Nie daje sobie z tym rady. - Ja wiem, że ciężko jest się opanować, kiedy złość sięga zenitu. Wiem, że ciężko jest się opanować, kiedy jakiś dziwny głos w głowie prowokuje cie jeszcze bardziej. Ale postaraj się. Widzę, że pomimo tego co robisz, to Ci na niej zależy. I to bardzo. Więc weź się w garść stary i zacznij nad sobą panować. Bo stracisz ja nieodwracalnie.

*POV Justin*

Wziąłem sobie głęboko do serca słowa Johna. Nie ważne jam bardzo będzie to ciężkie, muszę zacząć się opanować. Muszę zacząć panować nad tym co robię. Przez to co jej zrobiłem, muszę na nowo o nią walczyć. Ale nie poddam się tak łatwo księżniczko.

Stałem przed drzwiami do mojej, znaczy się jej, sypialni. Bałem się tego jak zareaguje i w jakim stanie ją zastanę. Zamknąłem oczy, przełknąłem dosyć głośno ślinę i zebrałem wszystkie myśli. Otworzyłem oczy i pchnąłem drzwi. W pomieszczeniu było ciemno i jedynie było słychać cichy i stłumiony szloch. Brawo Bieber ona znowu płacze przez ciebie.
- Shawty... - Powiedziałem z żalem w głosie. Miałem wrażenie, że zaraz nie wytrzymam. To, że te łzy spowodowałem ja, sprawia, że boli jeszcze mocniej.
- Czego znowu chcesz Justin?! Znowu chcesz się powyżywać?! No dawaj, bardziej nie zaboli! - płakała i krzyczała jednocześnie. Chcąc pokazać, że mimo wszystko da radę, wstała. Teraz stała twarzą do mnie. Podszedłem do niej szybkim krokiem i oplotłem swoje ramiona wokół jej talii, mocno ją do siebie przytulając. Nie oddała tego gestu, tylko rozpłakała się jeszcze bardziej.
- Justin zostaw mnie. - powiedziała ledwo słyszalnym głosem. Moje serca łamało się w pół. Zamiast wykonać to o co mnie prosiła, przytuliłem ja jeszcze mocniej, na co lekko syknęła z bólu.
- Nie ma mowy. Wiem, że źle zrobiłem. To przez Mika i Tonniego. To przez to co mi powiedzieli. Najpierw Tonny a potem dołożył się Mike. Wiesz doskonale, że ja sam bym tego nie zrobił. Oni obudzili Killera. - Ona tylko lekko westchnęła. Znaczy się, że wie, że mam rację. - I wiem, że ty o tym wiesz. Dostrzegłaś to i próbowałaś uwolnić prawdziwego mnie. Nawet nie wiesz jak bardzo walczyłem, tak na prawdę że samym sobą. Ale w końcu udało mi się opamiętać. - tym razem jej ręce powoli i niepewnie otuliły mnie. Jej ruchy były takie. Jakby na prawdę się mnie bała...
- Wiem, tylko szkoda, że tak późno ci się udało 'go' opamiętać. Już powoli nie daje rady Justin. Jesteś strasznie bipolarny. Kiedy jest między nami dobrze, to pojawia się Killer i wszystko rujnuje. Ja tak nie potrafię Justin. To dla mnie za dużo. - Stresowała się. Jej oddech przyspieszył, zaczęła mówić szybciej i ponownie zbierało jej się na łzy.
- Csii... Mała wiem, że znowu wszystko zniszczyłem... - Chciałem. Kontynuować swoją wypowiedź, ale Ari przerwała mi.
- No właśnie Justin, znowu. Czy ty siebie słyszysz?! To jest nienormalne. Ty jesteś nienormalny. Ja tak bardzo starałam się ciebie zrozumieć... Ale się nie da. Ty mi na to pozwalasz. I nie ważne jak bardzo chciałbyś się zmienić, ty zawsze będziesz we mnie widział tylko kolejną ofiarę. - owszem może nie do końca pozwalam jej mnie poznać ale nigdy nie spojrzałem na nią jak na ofiarę. Ja, nigdy.
- Nie, nie, nie. Mylisz się. Ja nigdy nie widziałem, i nie będę widział, w tobie kolejnej ofiary. Jesteś kimś znacznie więcej. - Tym razem to moje oczy się zaszkliły. Chyba wiem do czego ona zmierza. - Proszę, Shawty powiedz mi, że się mnie boisz. Proszę powiedz mi, że razem damy radę z tego wyjść... Proszę... - Miałem głupią nadzieję, że jednak się mnie nie boi.
- Justin ciebie nie da się nie bać. Zawsze wszystko utrudniasz. Potrafisz w każdej chwili potraktować mnie tak jak ponad godzinę temu. Nigdy w życiu nie miałam tyłu ran, siniakow i swojej własnej krwi na sobie, dopóki nie poznałam ciebie. Jasne było kilka dobrych momentów ale głowie są one jednak złe. - zacząłem lekko kiwać przeczaco głową. Tylko nie mów tego co mi się wydaje, że powiesz. - Chcę wrócić do domu Justin. Chcę znowu prowadzić normalne życie, ale bez ciebie.... - Kurwa! O nie no to przejebane... Spokojnie Justin dasz radę to odbudować. Dasz radę. Kocham ją i dla niej wszystko. No prawie wszystko, no ja jej tak łatwo nie oddam...

*********************
Jak myślicie, czy Justinowi uda się przekonać do siebie ⚫ponownie⚫ Arianę? Czy podoła temu zadaniu? Czekam na komentarze z waszym zapatrywaniem się na tę sprawę 💕👑 👑VOTE = MOTYWACJA👑

Greedy//J.BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz