*POV Justin*
Dzisiaj mija tydzien odkąd mieszka z nami Ari. Nigdy nie byłem bardziej szczęśliwy. Przy niej wszystko buduje na nowo. Przez ten tydzień spedzalem z nią każda minutę. Otworzyłem się przed nią. Wie o wszystkim. Każde moje zabójstwo, każdą dziewczynę, taką na dłużej, o przygodach na jedną noc nie mówiłem. I najlepsze jest to, że powiedziałem jej czego się boję. Mianowicie chodzi o ten głos w mojej głowie, przez który tracę nad sobą kontrolę. Nie wiem jakim cudem, ale przez ostatnie 3 dni ten głos był coraz częstrzy i głośniejszy. Cały czas robił wszystko abym stracił nad sobą panowanie. Ja natomiast cały czas walczyłem aby nie stracić nad sobą kontroli, i żeby nic nie zrobić Shawty.
Była 10:00 rano. Moja księżniczka jeszcze spała. Mały śpioch. Nie przeszkadza mi to, bo potem siedzimy oboje do późna. Postanowiłem, że zaskocze dzisiaj ciemnooką i przyrządze dla niej śniadanie. Będzie ciężko, gdyż nigdy nie gotowałem. Ugh... Przygotowanie jajecznicy nie może chyba być takie trudne, prawda? To się okaże. Po co się tak starasz!? Zabij ją! Ona coś kombinuje. Bądź sprytniejszy! To znowu on. Moje dłonie instynktownie zacisnęły się w pięści. Chciałem odreagować. Chciałem w coś przypieprzyć... Ale tak porządnie.
- Hej stary spokojnie, bo zaraz wypalisz wzrokiem dziurę w lodówce. Wiesz, że aby ją otworzyć trzeba pociągnąć za klamkę do siebie, prawda? - Zakpił sobie John. Jak się nie ogarnie to oberwie.
- Zamknie mordę i przestań się wymądrzać! - Nie chciałem krzyczeć... Och, ależ chciałeś. No na co czekasz przywal mu. Niech się nauczy, że z nas się nie żartuję!
- Wow Killer spokojnie. Opanuj swojego kolegę. Nic się nie dzieje. - Wiem, że on też się o mnie martwi, ponieważ przez ostatnie 3 dni to na gangu odreagowywałem całą złość. Nie chciałem aby Ariana widziała mnie w takim stanie.
- John, dlaczego on mi to robi. To się nasila kiedy jestem z Shawty. Tak jakby ona na niego źle działała. Albo tak jakby to on jej nie trawił. John pomóż mi. Ja już tak dłużej nie mogę. Boję się, że w każdej chwili mogę stracić tą kontrolę przy niej. Boję się, że mogę coś jej zrobić... - Zapadła chwila ciszy. Chyba nie spodziewał się, że od tak powiem mu co mnie trapi, co było widać po jego minie.
- Justin, jak bardzo zależy ci na tej dziewczynie? - Co to za pytanie. Zależy mi na niej najbardziej na świecie
- Proszę cię, co to za pytanie? Czy mi na niej zależy? Najbardziej na świecie. - Kiedy to mówiłem uśmiechnąłem się.
- A kochasz ją? - Na samo słowo kochasz przeszły mnie ciarki. Nie lubiłem tego słowa tak samo jak przepraszam. Czy ją kocham? Tak, myślę, że mogę śmiało to powiedzieć.
- Tak, myślę że tak. - Teraz i ja i John staliśmy, uśmiechając się do siebie.
- To skoro ją kochasz, to zrób wszystko aby została. Nie dawaj jej powodów aby odeszła. Nawet jeżeli ona teraz tego nie czuje, nie odpuszczaj. Musisz znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji i pozbyć się tego głosu. Zrób to dla niej. - Uważnie przysłuchiwałem się temu co mi mówił. "... Zrób wszystko aby została. Nie dawaj jej powodów aby odeszła" John miał przenajświętrzą prawdę. To wszystko zależy ode mnie. To czy ją w sobie rozkocham, to czy mi zaufa, to wszystko zależy tylko i wyłącznie ode mnie.*POV Ariana*
Kiedy się obudziłam, na zegarku widniała godzina 10:13 rano. To chyba idealna pora aby zrobić sobie i chłopakom śniadanie. Poszłam do łazienki w której umyłam zęby, ubrałam dzinsowe szorty z wysokim stanem, biała koszulę do pępka a pod spod białą koszulkę na ramiączkach. Do tego nałożyłam czarne vansy. Włosy rozczesałam i związałam w niechlujnego koka. Na koniec szybko pomalowałam rzęsy oraz usta, na które nałożyłam cielistą kredkę z macka. Po 10 minutach przejrzałam się jeszcze szybko w lustrze i wyszłam z łazienki, w pełni gotowa na kolejny dzień. Kiedy zeszłam po schodach, chciałam wejść do kuchni, ale usłyszałam czyjąś rozmowę. To John i rozmawiał on z Justinem. Wiem, że nie ładnie tak podsluchiwać, no ale samo tak jakoś wyszło.
- Justin, jak bardzo zależy ci na tej dziewczynie? - Byłam w lekkim szoku słysząc to pytanie. Oni rozmawiali o mnie. Teraz to już tym bardziej muszę posłuchać. Justin lekko się do siebie uśmiechnął i dał mu odpowiedź.
- Proszę cię, co to za pytanie? Czy mi na niej zależy? Najbardziej na świecie - kiedy to powiedział uśmiechnął się jeszcze bardziej.
- A kochasz ją? - To pytanie zwaliło mnie z nóg. Bałam się odpowiedzi Justina. Gdyby powiedział nie, wiem, że coś w środku mnie by umarło. Nie wiem natomiast co by było gdyby powiedział tak... Z zamyślenia wyrwał mnie głos Justina
- Tak, myślę że tak - i wtedy moje oczy mało co nie wypadły z orbit. Czy ja dobrze słyszę, że on na prawdę coś do mnie czuje!? W środku, tak troszeczkę, cieszyłam się jak dziecko. Zaczęłam się uśmiechać jak jakaś idotka.
- To skoro ją kochasz, to zrób wszystko aby została. Nie dawaj jej powodów aby odeszła. Nawet jeżeli ona teraz tego nie czuje, nie odpuszczaj. Musisz znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji i pozbyć się tego głosu. Zrób to dla niej. - Nie mogłam przestać się uśmiechać. To miłe usłyszeć, że jesteś dla kogoś ważny. Miło jest czuć się potrzebnym komuś. Przez ostatni tydzień bardzo zbliżyliśmy się do siebie. To znaczy, on wie o mnie wszystko, więc to on opowiadał. Najgorszą częścią do strawienia była informacja o tym ile popełnił zabójstw, i jak znęcał się nad swoimi ofiarami. Kiedy mi to opowiadał czułam się tak, jakbym miała zaraz zwymiotować. Powoli zaczynam się do niego przekonywać, pomimo informacji jakie uzyskałam. Wobec mnie był zupełnie inny. Był opiekuńczy, miły, zabawny i delikatny. Czyli idealny. Jednak widziałam, że przez ostatnie 3 dni jego głos w głowie nasila się. Kiedy go to atakowalo jego oczy robiły się wręcz czarne, i zaczynał robić się nerwowy. Jego ruchy były powolne, tak jakby analizował, czy tym ruchem mi coś zrobi czy nie. On myśli, że nie wiem o tym, ale ja wiem.
- John muszę wyjechać...- chwila, moment, stop! Że co!? Gdzie wyjechać, na jak długo, dlaczego chce mnie zostawić samą?*****************
No dzień dobry!
Mam nadzieję, że rozdział się podoba.
Bardzo ale to bardzo dziękuję za pomoc wariatkowo94 💕
CZYTASZ
Greedy//J.B
Fanfiction- Dlaczego mi to robisz? Dlaczego po prostu mnie nie wypuścisz? Przysięgam, że nikomu nic nie powiem. - ostatnie zdanie wypowiedziałam ze łzami w oczach i gulą w gardle. Wiedziałam doskonale że mnie nie wypuści... nie miałam już siły z nim walczyć...