*POV Justin*
Była już 4 w nocy a ja nadal nie mogłem spać. Wciąż zastanawiałem się nad moim planem. Niby był on prosty
1. Zdobyć jej zaufanie
2. Rozkochać ją w sobie tak jak to ona zrobiła ze mną
3. Mieć ją już na zawsze
Po tym co się wydarzyło ciężko będzie ze zrealizowaniem pierwszego punktu. Już sam nie wiem co mam zrobić. Z mojego myślenia wyrwał mnie płacz i krzyki. Dochodziły one z mojego pokoju. Kiedy tylko to usłyszałem pobiegłem, jak poparzony na górę. Szybko otworzyłem drzwi. Mój wzrok od razu zatrzymał się na dziewczynie. Strasznie płakała i krzyczała " proszę nie", " nie rób mi tego". Od razu pobiegłem do niej i usiadłem obok. Nawet nie pofatygowałem się aby ją obudzić, po prostu wziąłem ja w swoje ramiona i zacząłem uspokaja.
-Shhh Aniołku, już jest dobrze. Jestem tutaj. Nic ci się nie stanie. - Chyba już się obudziła, bo przytuliła mnie mocniej, zupełnie tak jakby się czegoś bała. Po 10 minutach dziewczyna już się uspokoiła, ale ja nadal ją do siebie przytulałem.
- Justin, Przepraszam, że cię obudziłam. Ja na prawdę nie chciałam. - Chciała to powiedzieć spokojnie, ale i tak wyczułem w jej głosie strach.
-Spokojnie Shawty, nie obudziłaś mnie. Nie przejmuj się. - Lekko uśmiechnąłem się pod nosem.
- Czy mogę zapytać, dlaczego przyszedłeś. Mogłeś to po prostu zignorować. - Powiedziała lekko speszona. Położyłem swoje duże dłonie, na jej malusich policzkach
- Przyszedłem, bo obiecałem, że będę cię chronić. Myślałem , że ktoś mi cię porywa. Niedarowałbym sobie tego. - Przerwała mi moją wypowiedź nie słowami, ale czynami. Ona po prostu wtuliła się w mój tors. Odruchowo zacząłem głaskać ją po plecach.
- Przepraszam. Nie chciałam sprawiać kłopotów. - powiedziała ściszonym głosem. Jest taka niewinna. Jest w niej coś, czego nigdy nie mogłem znaleźć u nikogo. To było coś co mnie do niej przyciągało ze zdwojoną siłą. Niesamowicie podziwiałem w niej to, jaka jest silna psychicznie. Gdy była małą dziewczynką straciła mamę, później tak jakby odebrałem jej tatę, a teraz, ponownie przeze mnie, przechodzi piekło. Na zewnątrz stara się nie pokazywać tego w żaden sposób, ale w środku jest popękana. Kiedy tak siedzieliśmy, chciałem zebrać te wszystkie kawałeczki i posklejać je z powrotem w całość. Chciałem żeby była znowu szczęśliwa, i zrobię wszystko aby tak się stało.- Nie masz za co przepraszać. Jest już ok? - zapytałem z nadzieją w głosie, że już będzie dobrze. Nie lubię patrzeć kiedy moja słodka dziewczynka płacze.
- Tak, już jest dobrze. - uśmiechnęła się do mnie, po czym z powrotem położyła się na łóżku. Poczułem w pewnym sensie pustkę, bo już jej nie trzymałem w swoich ramionach. Kołdrą okryła się po same oczy. Wyglądała uroczo.- Dobranoc Shawty. - Pochyliłem się nad nią, i złożyłem delikatny, aczkolwiek pełen miłości pocałunek na jej czole. Już byłem przy drzwiach, kiedy nagle Ari chrząknęła. Odwróciłem się w jej stronę z pytającym spojrzeniem.
- Możesz jeszcze na chwilkę podejść? - zapytała się mnie z leciutkim uśmiechem. Nie miałem pojęcia o co jej chodzi, ale zrobiłem to, o co poprosiła mnie brunetka. Stanąłem przy łóżku, ona pomachała ręką abym się do niej schylił. Kiedy już to zrobiłem, ona tak po prostu przytuliła się do mnie. Moje serce szalało z radości. Nie pozostałem jej dłużny. Oplotłem swoje ręce wokół jej talii, i zpowrotem usiadłem obok niej.
- Pomimo tego co się stało w tej piwnicy, chciałam powiedzieć dziękuję, za to, że starasz się teraz być miły. - mówiąc to, ani na chwilę nie puściła mojej szyi.
- Dla Ciebie zawsze taki będę, pamiętaj o tym. Po prostu czasami kiedy jestem zły, tracę kontrolę nad tym co mówię i robię. Zupełnie tak jakby siedziała we mnie druga osoba. Ta zła osoba, i chciała zniszczyć wszystko co buduje, i zabrać mi wszystkich których mam. - sam się zdziwiłem, że jej o tym powiedziałem. Nikomu nie mówiłem o moim problemie, i o tym czego się boję. Jednak kiedy jej o tym mówiłem, w moim głosie można było usłyszeć panikę. Chyba to wyczuła, ponieważ jej uścisk wzmocnił się. Zupełnie tak jakby chciała mi powiedzieć, że nie jestem z tym sam?
- Justin, jest dobrze. Wierzę Ci. Jest już późno, a ja cię obudziłam, i jeszcze teraz cię zatrzymuję. Nie wiem jak długo tu będę, ale dopóki będę w tym domu, będziesz miał mnie. Przyjdź do mnie zawsze, kiedy będziesz chciał się wygadać, lub będziesz miał problem. Tak jak ja do ciebie mogę przyjść z każdą drobnostką. - w moich oczach zatańczyły iskierki radości. Nie zna mnie, skrzywdziłem ją, a ona chce mi pomóc? Nie ufaj jej, pewnie coś kombinuje. O nie, tylko nie teraz. Tym razem nie ugnę się tak łatwo. Zignorowałem głos w mojej głowie, ponownie pocałowałem moją księżniczkę, tym razem w polik, i wyszedłem z pokoju, zostawiając lekko uchylone drzwi.
*POV Ariana*
Kiedy Justin opuścił pokój, poczułam się trochę dziwnie. Czegoś mi brakowało, tyle że sama nie wiem czego. Przez resztę nocy nie mogłam zasnąć. Moja jedna strona mówiła, że nie powinnam była mu dawać szansy zyskania mojego zaufania, ale druga strona mówiła, że jest inny, że nie jest taki jaki był tam na dole. Zaufałam swojej drugiej stronie. Każdy ma prawo do kolejnej szansy. Może rzeczywiście nie chce mnie skrzywdzić tylko chronić? Kiedy opowiadał mi o swoich problemach, z drugą osobowością, usłyszałam w jego głosie strach i panikę. On na prawdę bał się, że przez ten głos straci wszystko na co zapracował oraz, że straci wszystkich na których mu zależy. Chciałam mu dodać otuchy i pokazać, że w 100% może na mnie zawsze liczyć, bo tak jest. Powiedziałam mu wtedy prawdę. Chcę aby mi zaufał. Skoro ja mam mu ufać to on mi również. Po jeszcze dłuższym namyśle stwierdziłam, że nie mam nikogo. Nikt mnie teraz nie szuka ani się o mnie nie martwi, więc nie będę próbowała uciekać. Jak dla mnie nie miałoby to najmniejszego sensu. Niech się dzieje co ma się dziać, ale przy tym postawiłam sobie jeden warunek. Pomimo tego, że w Justinie jest coś co mnie do niego przyciąga i sprawia, że chcę aby był gdzieś blisko mnie, to pod żadnym pozorem się w nim nie zakocham. Nie chcę być z kimś kto torturuje ludzi na swoje zachcianki. Nie teraz i może nigdy... Natomiast wiedziałam jedno, że nie chcę go zostawiać, coś mi na to nie pozwala., a ja chcę wiedzieć czy to coś mówi mi dobrze...
*****************
Jej! Kto się cieszy? Mamy kolejny rozdział. Powoli zbliżamy się do naszej burzy. Mam nadzieję, że kolejny taki spokojny rozdział się wam spodoba. <3
CZYTASZ
Greedy//J.B
Fanfiction- Dlaczego mi to robisz? Dlaczego po prostu mnie nie wypuścisz? Przysięgam, że nikomu nic nie powiem. - ostatnie zdanie wypowiedziałam ze łzami w oczach i gulą w gardle. Wiedziałam doskonale że mnie nie wypuści... nie miałam już siły z nim walczyć...