Białeskrzydła podtrzymywał łagodny wiatr, zupełnie jak matka, trzyma za ręcedziecko, które stawia swoje pierwsze kroki. Posiadaczka tychże skrzydeł,majestatyczna Kazehime, zaklęta w postać Białej Sokolicy leciała niezatrzymanienad Krajem Ognia, podążając do Wioski Ukrytego Liścia.
Jej prędkośćbyła na tyle zawrotna, by już po paru minutach dostrzec w oddali wysokie mury iskały, na których, o ile się nie myliła, widniały wielkie twarze.
Zniżyła lot,pewna, że Wioska otoczona jest kopułą pola ochronnego. Ściskając w szponachzwoje, przeleciała z gracją przez otwartą bramę, ignorując zdumienie ale izaniepokojenie mieszkańców. Wzbiła się nieco wyżej i zaczęła szukać miejsca,gdzie mogła się znajdować ta, którą miała spotkać. Odnalazła je dość prędko,szybując nad labiryntem ulic i budynków, ku najwyższemu z nich.
-... Jeszczete dwa, Tsunade-sama. – usłyszała w locie kobiecy głos. Szybko odnalazła okno,które było otwarte, po czym wdzięcznie wylądowała na framudze i zarzuciłanonszalancko swoim bajecznym ogonem, przypominającym ogon białego pawia, dośrodka pomieszczenia.
Dwiekobiety, brunetka i blondynka zastygły w bezruchu. Z lekko rozwartymi oczymapodziwiały królewską postawę ptaka, który wtargnął przez otwarte okno. Siedziałz wypiętą piersią, pozwalając by wspaniały ogon z białych piór, mieniący sięametystowo-szafirowym blaskiem leżał bezładnie na drewnianej podłodze gabinetu.Ich zdumienie było jeszcze większe, gdy ptak przemówił ludzkim, damskim głosem.
- SzukamTsunade-hime, Hokage Wioski Ukrytego Liścia. – blondynka wstała i zaczęłapowoli podchodzić do ptaka.
- Ja jestemPiątą Hokage. – odpowiedziała, i chciała kontynuować, ale piękny ptak wpadł jejw słowo.
- Toprzyjemność Cię poznać, Hokage. Ja nazywam się Sayuri i jestem tu na gorącąprośbę Hinaty-hime. Przynoszę listy. – Sayuri, używając swojej kontroli nadwiatrem, położyła na mimowolnie wyciągniętych dłoniach blondyny dwa zwoje. –Jeden jest dla Ciebie, drugi zaś dla głowy klanu Hyuuga, do którego Hinata-himenależy. Powiedziała mi, że bezpiecznie trafi do właściwych rąk, jeśli powierzęgo Tobie.
-Oczywiście. Dziękuję bardzo. – Tsunade nie bardzo wiedziała co ze sobą począć.Rozwinąć swój list i zacząć czytać, czy wdać się w rozmowę z niespodziewanymgościem. Obie te możliwości były dla niej szalenie intrygujące. Na szczęście,natychmiast zaczęła się dziać ta druga.
-Hinata-hime znajduje się teraz w Świątyni Wody, jak zapewne dowiesz się zlistu. Wiedz, Hokage, że to forteca nie do zdobycia. Jeśli wyślesz tam swoichludzi, nigdy tam nie dotrą.
- Więcdomyśliłaś się, że będę chciała do niej napisać.
- Zapewnenie ty jedna...
- Zapewne.
-Hinata-hime poprosiła, a raczej sama zgłosiłam się, aby służyć jej za posłańca.Teraz czekać ją będzie bardzo ciężka próba. Parę dobrych słów z pewnością jejsię przyda, dlatego też, jeśli zechcesz, wrócę tu by i wam służyć za posłańca.
- Czy to niebyłby...?
- To żadenkłopot. Mam jeszcze jeden list do dostarczenia. Powinnam wrócić w przeciągudwóch dni.
- Więcproszę wróć do nas, gdy uznasz to za stosowne, Sayuri-san. – blondynka lekkouchyliła głowę. Wiedziała, że to nie jest zwykły summon, zwierze powiązanekontraktem krwi z shinobi.
Sayuri byładla niej zbyt cudowna i delikatna jak na takie stworzenie. Świadoma możliwościpopełnienia nietaktu, lub wręcz błędu, zapytała:
- Jesteśsummonem Hinaty-chan?