Copowinna zrobić?
Wie,że cała ta nowa sytuacja zależy tylko od niej. To, jak potoczy się dalej jejpodróż zależy, jak nigdy przedtem, tylko od jej decyzji. Od Hinaty Hyuuga. Nieod bogiń, od podań, od tradycji. Tylko od nastoletniej kunoichi, którejprzeznaczenie sięgało daleko ponad ludzkie wyobrażenia.
PannaMgły, choć obiecała jej spokojny czas na przemyślenie oferty, co jakiś czasdodawała coś od siebie, choć i tak sprawiało to wrażenie jedyniebezinteresownej i jak najbardziej obiektywnej informacji. W ciągu paruostatnich dni młoda brunetka słyszała o koncepcji poszukiwania Piękna w sobie,o trudność ewentualnego treningu, bez jednak żadnych konkretów oraz o wielkimwydarzeniu, które miało nastąpić już za dwa miesiące, a które już terazzajmowało całą świątynną służbę bez reszty.
-Co to za święto, Panno Mgły? – zapytała Hinata pewnego dnia, zbierając przydatne zioła, pozostawioneprzez Shaorana.
-To wyjątkowe święto, Czcigodna. Ma miejsce raz na dekadę. To jedynydzień w tym okresie kiedy Midori-sama opuszcza swoje komnaty i dołącza dowszystkich świętujących. To jej urodziny. A właściwie festiwal na cześćnarodzenia Pierwotnych.– dostrzegłszy szok malujący się na jasnej twarzy, dodała z delikatnymuśmiechem. – Tak. Jesteśmy wszyscy w pełni świadomi kim jestMidori-sama. Dlatego tak dbamy o nią.
-K-które to już będą jej urodziny, Panno Mgły? – zapytała, czekając na zbijającą z nóg liczbę.
-Tak naprawdę nie mam pojęcia. Jak wspomniałam, to bardziej świętowszystkich Pierwotnych. Wieki temu Midori-sama ustanowiła to święto, przy czymopracowała całą masę różnych atrakcji, które oczywiście nie wybiegają pozaświątynne środowisko przez co to bardziej tradycyjne obrzędy aniżeli, jak tookreśliłam, atrakcje.
-Proszę opowiedz o tym coś więcej, Panno Mgły. To bardzo ciekawe. – poprosiła dziewczyna,zaprzestając swoich zbiorów.
-Za ponad dwa miesiące. Gdy zacznie się ostatni miesiąc, Asagi będziemusiał opuścić wyspę na cały okres.
-A-ale dlaczego?
-Jak wiesz doskonale nasza wyspa nie powinna być jego domem. Stało sięjednak tak, że jest na odwrót. Może tu mieszkać, a jego zajęcia są Ci już, jakwierzę, dobrze znane. Jednakże to święto nakazuje mu opuścić wyspę, ponieważMidori-sama odkryje swoje oblicze. Żaden mężczyzna nie ma prawa jej oglądać. Dokońca nie wiem skąd ten zakaz, nie mnie to jednak oceniać. A zatem, Asagi musiopuścić wyspę przed pierwszym wschodem ostatniego miesiąca roku. W raz z tymkonkretnym świtem wszystko się zacznie. Samo opuszczenie Midori-sama z jej komnatbędzie wielkim obrzędem. Jesteśmy jej do tego potrzebne jako jedyne, któreznamy podstawy tańca Saizensen Odori. Następnie sama Arcykapłanka odtańczy swójtaniec na znak wzajemnej zależności wraz z naszą Czcigodną boginią Piękna,Misorue-sama. Po tym zacznie się uczta. Takiej uczty nie widzi się na co dzień,Czcigodna Arcykapłanko. Wszyscy są ubrani niezwykle odświętnie. Wszystko jestpiękne. A podczas gdy jedni ucztują, inni bawią resztę, oraz naszą ArcykapłankęWody różnymi pięknymi sztukami. O zmierzchu następuje uroczyste wręczenieprezentów naszej Arcykapłance. Jest to nasze skromne podziękowanie zawstawiennictwo Midori-sama u naszej bogini. Następnego dnia, od śwituMidori-sama przyjmuje audiencje. Zwykle to po prostu spędzanie czasu z nami,ale wiem, że kilka razy ktoś dowiedział się o naszym święcie, bądź też trafił tuprzypadkiem. Zawsze jednak były to ważne osobistości. Także oni nie przychodząz pustymi rękami.
-Ile dokładnie to wszystko trwa, Panno Mgły?
-To... To zależy od Midori-sama...
Dla swojej Arcykapłanki wszystko. Dlatego PannaMgły, jak i zapewne pozostałe dwie Panny rozpoczęła trenować swój pokazowytaniec. Taniec, który był niezwykłą sztuką samą w sobie.
„Wszystkojest piękne". Wszystko na tej wyspie ma być piękne, w końcu to wyspa boginiPiękna. Ale czym do licha jest całe to Piękno?
Czychodzi o piękno przyrody, które jawi się na tej wyspie każdego dnia? Czy chodzio piękno postaw człowieka: jak oddanie Asagiego, wytrwałość Naruto? A może toPiękno nie z tego świata?
Przypomniałasobie dawną przepowiednię kobiety, zupełnie jak nie z tego świata, tajemniczeji zarazem, pomimo sędziwego wieku, zachwycającej kobiety – Wyroczni Tsukitake. Oczym była?
Achtak... Arcykapłanka Pięciu Żywiołów, Siła Walczących, Nadzieja Świata, Księżniczka z Poświecenia, Wielka Opiekunka, ale ponadto Hinata Hyuuga.
Wswoim ostatnim liście, do którego dziewczyna nieustannie wracała, zaproponowałajej, jak to ujęła, „oręż" Piękna. Czym miał niby być ten oręż? Czym jestPiękno? Brunetka wiedziała, że zastosowanie się do rad dawnej Sukcesorkijeszcze nigdy jej nie zawiodło. Ale czy ona, Hinata Hyuuga, kunoichi, tegochciała? Czy było jej to niezbędne? Może być, że te myśli chciała sprowokowaćHanami swoim listem.
Hinataposłała w przestrzeń uśmiech, doszedłszy do wniosku, że Wyrocznia dba o to,czego jej potrzeba.
Zdrugiej strony po głowie chodziła jej nieustannie myśl, natrętneprzeświadczenie, że gdzieś tu, na tym kawałku ziemi jest Naruto. Jejrównolatek, blondyn o niebieskich oczach, radosny i jasny, prostolinijny, jejwspaniały Naruto-kun. Naruto-kun, który zawsze chwalił jej potrawy, Naruto-kun,którego towarzystwo traktowała jako dar od losu. Naruto-kun, który zdawał jejsię z każdym dniem stawać przystojnym mężczyzną...
Copowinna by uczynić, by go przy sobiezatrzymać? Gdyby tego chciała, z pewnością musiałaby coś zrobić. Jakie toegoistyczne z jej strony... Ale jego uśmiech każdego dnia. Jego pochlebne słowa.Jego wyraz twarzy kiedy je jej potrawy. Jego troskliwe spojrzenie kiedy onaodpływa. Choć nie mogła, chciała w odmętach swojej duszy mieć go już na zawsze.Naruto był tylko chłopakiem, który z pewnością znajdzie sobie kiedyś kogoś.Pewnie kogoś ładnego. Ale ona nigdy nie była atrakcyjna. Jej blada cerasprawiała, że wyglądała na chorowitą. Jej białe oczy były inne, nieludzkie,nigdy nie powie, że jest w nich coś pięknego. Była szczupła, ale wciążpozbawiona kobiecej sylwetki, choć natura jednak za wszelką cenę chciała jątaką uczynić.
Jedynymjej pocieszeniem były jej włosy, odziedziczone po matce, a które stały się jejatutem dzięki Hokaru.
Uśmiechnęłasię, mając nadzieję, że ten gest dotrze do niego w jej Sercu.
Alewciąż nie była piękna. Nie była godna uwagi. Nawet jej wnętrze nie byłoprzecież takie piękne jak wszyscy oczekiwali. Oczywiście jej dusza... Ale to byłotylko jakieś magiczne miejsce. Zupełnie jakby z nią samą nie związane...
Zresztą, jakby się zastanowić, to nawet i dobrze. Jest przecież Arcykapłanką.Jej nie wolno mieć nikogo przy boku... Gdyby była piękna wszystko byłoby jeszczetrudniejsze.
Więcdlaczego tam idzie? Dlaczego nogi same prowadzą ją do sacrum Mizushirine?
Byławciąż nieidealna. Nie była Arcykapłanką jakiejś się po niej spodziewano.Wiedziała o tym. Widziała spojrzenia kapłanów, gdy kazała mówić sobie poimieniu. Widziała chłód oburzenia Asagiego, gdy go do tego przekonywała. Niebyła ani piękną Sukcesorką, ani piękną Arcykapłanką, ani nawet piękną HinatąHyuuga.
Czyto dlatego? Czy to dlatego chce wypowiedzieć te słowa i wytrzymuje grzeczniezdumione spojrzenia Panien Wody, wynikające z jej obecności w KapłańskiejZatoce? Czy odebrała ich ofertę jako obietnicę? Jako obietnicę zmiany?
Kiedyponad rok temu opuszczała Wioskę Ukrytego Liścia, swój dom, obiecała sobiesolennie, że się zmieni...
Achtak. Teraz wszystko jest zrozumiałe...
Nareszciezrobić coś dla samej siebie. Po tylu miesiącach morderczej pracy wreszcie zrobicoś, co będzie należało tylko do niej. Tylko do Hinaty Hyuuga, piętnastoletniejdziewczyny. I żeby to osiągnąć, da z siebie wszystko.
Awięc...
-Czy coś się stało, Czcigodna Arcykapłanko? – zapytała Panna Wody, dostrzegającjej zamyśloną minę.
Wtedysię ocknęła, spojrzała na nie trzy i szeroko się uśmiechnęła, po czym ukłoniłasię delikatnie, mówiąc przejmująco spokojnym głosem:
-Proszę, nauczcie mnie sztuki prowadzącej do zostania Saizensen Odori. Dam zsiebie wszystko. Dla mnie same. Polegam na Was, Panny Wody.