„Dziś Spotkałem Serce"

83 3 1
                                    


- Seiko-sama! – krzyknęła jedna z kapłanek Wiatru, kiedy ich przywódczyni w zastępstwie padła na czarną breję rozkładu, która kiedyś była ziemią. Kobiety dotarły do niej, widząc jak czerń zapala jej nozdrza. Kobieta w ametystach drżała w ramionach innych kobiet. Otaczała je jasność pojedynczego pierścienia na palcu Zastępczej Arcykapłanki, podczas gdy były ciasno otoczone przez agresywny mrok w postaci mgły. Nagle delikatny podmuch Kamikaze i samotne białe miękko rozchodzące się światło, tworzące swego rodzaju kopułę bladą jak jak płótno pajęczyny, i znajdujące się w nim kobiety zostały zamknięte w spirali lśniącego agresywnym świetlistym łańcuszkiem, którego ogniwka otaczała ciemność.

Łańcuszek lawirował z dłoni, niczym wyklute z ziemi pędy. Jedna ich część chroniła kapłanki, druga zaś ja samą.

- H-h-hinata-sama! – krzyknęła kapłanka Wiatru, z ulgą poznając kobietę. Stanęła przed nimi. Jej stopy w wysokich obcasach ledwie dotykały brei, biały długi płaszcz lekko łopotał, a jej wcześniej związane włosy teraz lawirowały w powietrzu jako i łańcuszek.

- H-hinata-sama, Seiko-sama...! – jęknęła kapłanka, nie odrywając wzroku od Arcykapłanki w zastępstwie.

- Wytrzymajcie jeszcze chwilę. – rozbrzmiał głos dźwiękiem tysięcy rozbitych luster. – Pomoc nadchodzi. – kobiety zadrżały, słysząc to uspokojenie niosące nadzieję w dźwiękach tej, która nadzieję straciła już dawno.

- Sashiburi da ne, Keishi-hime. – mgielną przestrzeń przeszył sycząco dyszący głos, mogący należeć tylko do Ganozue. Nagle napierająca na nie czarna skrząca się mgła Ganozue zawróciła niczym fala zawracająca w morze, a na czarnej ziemi niemogącej cofnąć się od śmierci stała bardzo wysoka postać. Jego czarne postrzepiąne szaty podrygiwały lekko, a czarne długie włosy przesłaniały twarz monstrum.

- Jashin. – odpowiedziała świdrując czarny Byakugan w jego postać.

W tym momencie za ich plecami rozbłysła kakofonia świateł. Złoto prześcigało ze szkarłatem, które tańczyło z bielą boskiej Kwintensecji w przekleństwie. Kiedy nieco przybladła, wokół kopuły światła znalazła się znamienita straż.

Sayuri, Shuuei i Shaoran stali po jednej półkuli, mierząc w ciemność światło. Po drugiej zaś stronie znaleźli się Naruto i Mikohidori Uzumaki. Zanim jednak zdążyli się rozejrzeć, ostatnie migotania świetlistego łańcuszka zniknęły za rosnącą niczym głębinowa kotara kopułą, zamykającą Hinatę Hyuuga i Jashin na resztę świata. Czerń mgły Ganozue rozpuszczona była w wodzie.

- Nie! – krzyknął Naruto i natychmiast wskoczył w stronę kopuły, ale wody natychmiast się go odrzuciły przez rotację.

- Naruto! Zostaw ich na chwilę! Seiko! – zawołała Sayuri, nie przestając utrzymywać Ganozue na dystans. Ze stłumionym wrzaskiem, Naruto odwrócił się na pięcie, jego czerwony płaszcz zatańczył majestatycznie w powietrzu i zaraz potem był przy boku zatrutej. Przechwycił ją i dłonią płonącą złotem i szkarłatem przyłożył ją do twarzy kobiety.

- Jak to w ogóle możliwe, że mając kryształ ze sobą jest w takim stanie?! – warknął blondyn.

- To Jashin. – odpowiedziała mu Mikohidori pustym głosem, jakby nie świadoma gdzie była, otaczając siebie i resztę półokręgiem kryształowych filarów, które lśniły złotymi pieczęciami, odpychającymi agresywne zagrożenie. – To jedna z jego technik.

- Nic nie jest w stanie przebić się przez Kamikaze i Kwintesencję! – krzyknął, zaciskając dłoń na ramieniu okrytym jedwabiem.

- Jashin jest ćwierćbogiem, Naruto... – powiedziała Mikohidori, a jej głos był złamany. Od rażącej bieli w ciemności nikt nawet nie pomyślał, że Druga Sukcesorka nie panowała właśnie nad łzami. – Jest po ćwierci boski, po ćwierci równy Kamikaze.

Choćby wody miało przybywać, a dna nie było widać...Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz