Parę godzin później, gdy Hinata była jużpewna, że nikt jej nie przeszkodzi, ponownie zaczęła odszukiwać swoje kończyny.Powoli, starając się zachowywać najciszej jak to tylko możliwe, przewróciła sięna bok, by z tej pozycji próbować się dźwignąć. Rumieniła się z zawstydzenia,jako że jej nacisk na głaz, sprawiał, iż ten cicho załamywał się w sobie, jakrównież z bólu. Wszystkie jej mięśnie krzyczały niczym przy rozrywaniu. Ajednak nie wydała z siebie choćby najcichszego dźwięku.
W jej oczach szkliły się łzy, ale ideterminacja. Miała dość leżenia. Złość nad brakiem kontroli popychała ją dodalszych czynów. Siedziała. Próbowała się dźwignąć, by wstać opierając się narękach, ale te zdawały się być o krok od złamania. Stało się za to coś innego.Odwiązała się jej opaska i upadła z cichym stuknięciem, jako że nie dotykała więcejHinaty przy swoim upadku.
Brunetce zamigotał przed oczami symbolLiścia, oraz z drugiej strony, symbol Skały. Wzięła przedmiot delikatnie doręki. Szczęśliwie chwyciła za materiał, więc żelazo nie ucierpiało pod jejdotykiem. Było bardzo ciężkie, a jednak determinacja w piętnastolatce sprawiła,że pomimo bólu potrafiła zacisnąć na niej palce i w ostateczności zawiązać zpowrotem. Spojrzała w niebo, na którym panowała noc. Hinata rozejrzała sięprzytomnym spojrzeniem. Pod drzewami spał Shaoran z Sayuri. |Dziewczynauśmiechnęła się do nich, po czym ponownie próbowała wstać. Nie udało jej się. Odsiedzenia bolał ją już kręgosłup, więc bardzo powoli, powstrzymując łzypołożyła się z powrotem na plecy. Szczęśliwa, że udało jej się aż tyle razyruszyć, i jednocześnie wściekła, świadoma jak bardzo jej ciało ją ogranicza powróciłado stanu między snem a jawą. Pomagało jej to skupiać się na utrzymaniu kolumn.
Gdy ocknęła się po raz kolejny, za następneparę godzin, była zadowolona, że Strażnicy wciąż spali.
Hinata zaparła się siebie. Rozrywało jejmięśnie. Kości były o krok od zmiażdżenia. Łzy ciekły ciurkiem. Ale umierała nastojąco. Co więcej, umierała, czyniąc trzy kroki w stronę wschodzącego słońca,które przebijało się przez połacie zieloności. Czując, że już dłużej niewytrzyma, cofnęła się o wspomniane trzy kroki, i przeklinając w duchu ból,wróciła do pozycji leżącej, ani się obejrzawszy, zapadła w sen.
Niedługo potem zjawił się na polanie blondwłosy shinobi Wioski Ukrytego liścia. Jego głośna obecność zbudziła Strażników.Chłopak usiadł obok dziewczyny, która zdawała się nie ruszyć ani o milimetr. Ajednak był zaalarmowany.
- Hinata-chan ruszała się dzisiaj? – zapytałbestie. Ci podeszli bliżej i zobaczyli, to co Naruto. Na jej ciele powstałacała masa nowych, wielkich siniaków. Gdy już mieli zacząć dyskusję na tentemat, na polanę wszedł Strażnik Wyspy, Asagi.
- Czcigodna Arcykapłanka obserwowała wschódsłońca na stojąco. – poinformował. – To są najprawdopodobniej skutki. –odrzekł, wskazawszy na granatowe plamy.
Sayuri przestała dbać o swoją maskęobojętności. Była zdruzgotana, tym co widziała, i tym co słyszała. Mogła tylkosobie wyobrazić, jak wielki ból musiał towarzyszyć dziewczynie podczas tychprozaicznych ruchów. Przyglądała się jej jasnej twarzy, która nosiła lekkigrymas tego bólu.
- Biedna, Hinata-chan. – podsumował Naruto,spoglądając zasmuconym wzrokiem na posiniaczone ciało i wykrzywioną z bólutwarz młodej kobiety. Nagle naszła go pewna myśl.
- Asagi... – zaczął.
- Słucham.
- Czy wiesz po co jest tutaj Hinata-chan? –Strażnik Wyspy został zbity z pantałyku tym nagłym pytaniem.
- Ehh... Ykhm... Czcigodna Arcykapłanka jestSukcesorką bogini Światła, a z tego co mi wiadomo to przybywa do świątyń, abyzdobyć tytuły Arcykapłańskie.