- Myślę, że na dziś wystarczy, Hinata-sama. –powiedziała Panna Wody do stojącej naprzeciw niej dziewczyny o białych oczach,mieniących się szafirowym blaskiem.
- Dziękuję Wam, za waszą pomoc, Panno Wody,Panno Mgły. – odrzekła piętnastolatka, kłaniając lekko głowę. Wzięła głębokioddech.
Był to już tydzień, odkąd Panny Wodyspedzały z nią czas na treningu. Był to najbardziej specyficzny trening, jakiHinata kiedykolwiek odbyła. Od siedmiu dni, niemalże bez przerwy, Panna Mgłygrywała na swojej małej harfie, Panna Lodu, dzieliła się uwagami, a gdy niebyła potrzebna, zajmowała się sprawami Świątyni, a Panna Wody bezpośredniobrała udział w treningu. Stopniowo wprowadzały ją w istotę, z pozoru do nikądprowadzącego tańca.
- Hinata-sama, jesteś tu,by zostać Saizensei Odori. Nie ma osoby wdzięczniejszej od niej. W swoichruchach, Saizensei Odori nigdy się nie waha. Ponadto, panuje nad Suiton, czyjak też wolisz Elementem Wody, do tego stopnia, iż Woda pod jej kontroląsprawia wrażenie posłusznej, co czyni go również Żywą Wodą. Zapytasz więc, jakijest związek między tańcem w tej szacie, która tak bardzo zdaje cię zawstydzać,a tym wszystkim co wymieniłam? Widzisz, Hinata-sama, ten taniec, lub może jegoefekty są ściśle powiązane z Suiton. Można by powiedzieć, że to jak pieczeniedwóch pieczeni na jednym ogniu. Skupiać się tu będziesz na kontroli elementuWody przez taniec, wczuwaj się w jego przepływ w świecie, to pozwoli Ci nabraćjego cech, a wraz z nimi przyjdzie wdzięk.
To oświadczywszy, prowadziły Hinatę wgodzinach wypełnionych tańcem w drodze po wdzięk i kontrolę nad Suiton. Kiedykończyły, Panna Lodu przynosiła im posiłek, a potem Hinata zrzucała dzwonkowąszatę na rzecz zwykłej, którą otrzymała w pierwszym dniu treningu. Tradycjąstało się też, ku zdumieniu i cichym zaintrygowaniu Panien, pytanie Sukcesorkio datę. Odpowiadały jej grzecznie i nie dopytywały powodów.
Później Hinata wracała na niziny, gdzieczekali na nią Naruto i Jiraiya, oraz para Białych Strażników.
Tego właśnie dnia, Hinata schodziła powolize wzgórza, zważając na każdy swój krok i ruch. Jej bransolety wciąż dawały osobie znać. Zwłaszcza, gdy kładła się spać i przerywała Most. Nie dość była uciążliwapotęga błyskotek, to jeszcze wychodziły efekty treningu. Panna Wody może i nataką nie wyglądała, ale wcale dziewczyny nie oszczędzała. Przed snem doskwierałjej ból mięśni, których nawet nie spodziewała się posiadać, a była przecież wtak dobrej formie, będąc shinobi. A później wpadała w przyjemnie otępiający tenból i dyskomfort sen, zbyt zmęczona by śnić.
- Witaj, Hinata-hime. – powiedziała Sayuri,odwracając w jej stronę jej piękną głowę. Cudowna Księżniczka Wiatru siedziałana trawie oparta o potężne cielsko drugiego Białego Strażnika.
- Witajcie. – odpowiedziała z uśmiechem. –Naruto-kun jeszcze nie ma?
- Wciąż trenuje, Hinata-hime. – odpowiedziałjej Jiraiya, nadchodząc ze strony plaży. – A jak Twój trening?
- Niezmiennie wyczerpujący, Jiraiya-sama. –posłała mu delikatny i lekko zmęczony uśmiech.
- A jak traktują... – zaczął Shaoran, ale przerwałamu, siadając na jej ukwieconym posłaniu, pod którym trwała lita skała.
- Nie masz się czego obawiać, Shaoran.
- Wiem, że darzysz wszystkich zaufaniem,Aniele, ale pamiętaj, że te kobiety podlegają rozkazom Midori. – odparł tygrys,nie odbając o to, czy kogoś tym urazi. – A jej rozkaz jest dla nich, jak widać,święty. Bez mrugnięcia okiem próbowały zamordować Sayuri-hime i przy okazjimnie.
- Pamiętam, Shaoran, ale każdy zasługuje nadrugą szansę, czyż nie? – posłała mu uśmiech.
- Naprawdę jesteś zbyt ufna, Hinata-hime. –powiedziała Sayuri. – O świcie opuszczę na kilka dni Wyspę. Spodziewam się, żenie będę potrzebna. – zaanonsowała z nutą dumy.