Z jego ust nie schodził uśmiech. Błękitne,majestatyczne spojrzenie nie spuszczało oczu z anioła, która była panią tegoprzybytku, jakim było jej Kokoro. Z ojcowską dumą obserwował, jak rozpostarteramiona jak i skrzydła utrzymywały cztery kolumny, cztery filary życia.
Jego szkarłatna szata zakołysała siędelikatnie. Spojrzał w bok, by zobaczyć malutkiego chłopca, który z zachwytemspoglądał na tą samą osobę, co i on przed chwilą.
- Witaj z powrotem, Kamikaze. – powitał go zradosnym uśmiechem Hokaru.
- Cieszę się, że wróciłem. Bogini mniezatrzymała, bojąc się, że i ja zniknę. Ale teraz już wszystko jest dobrze. –wyjaśnił pięcioletni chłopczyk. – Jak Hinata-chan?
- Jak widzisz, mój drogi Kamikaze. Naszanioł ma się w miarę dobrze. Dopiero niedawno kolumny przestały byćniestabilne. Hinata-chan dobrze sobie radzi. Poza tym spójrz na jej twarz.
Mały Naruto zrobił, jak mu powiedziano.Dostrzegł, że białe oczy są ukryte pod powiekami, a całą twarz wyrażała pewnośći skupienie.
- Hinata-chan nie chce, żeby ją terazdekoncentrowano, Kamikaze. – rzekł Hokaru, wiedząc jak bardzo chłopczyk sięwyrywa w sobie, by uściskać tego kruchego, a jednocześnie silnego aniołka. Sambardzo tego chciał.
- Jak, Hinata-chan? – usłyszał Hokaru zzasiebie. Odwrócił się delikatnie, by zobaczyć swojego Prasyna, Naruto Uzumaki.Blondyn trzymał ręce w kieszeni i nie spuszczał spojrzenia z anioła.
- Kolumny są już stabilne, ale pewnie niechciałaby żeby jej teraz przeszkadzać. Ile razy jeszcze masz zamiar wtargnąć dojej Serca?
- Hej, Hinata-chan pozwala mi tu być. Jatylko sprawdzam, jak ona się ma. Minęło już chyba dziesięć godzin, odkąd byłemtu ostatnim razem. – odpowiedział piętnastolatek z wyrzutem. Hokaru wolał niedrążyć tego tematu, ale zapytał o coś innego.
- Jak sytuacja w Świątyni?
- Oh, Panny Wody odeszły do swoichobowiązków zaraz po tym jak Hinata się obudziła i znów straciła przytomność.Asagi wrócił do siebie, podobnie jak Ero-Sennin, ale pewnie zaraz wróci. – namyśl o mędrcu Naruto zazgrzytał gniewnie zębami. – Sayuri i tygrysek dbają,żeby Hinata nie zapadła się pod ziemię, skoro Panien Wody już tam nie ma..Shaoran utworzył pod nią płaską granitową półkę, choć nie wiem, jak to w ogólemożliwe, a Sayuri zadbała, żeby Hinata nie była więcej taka poobijana, więcutrzymuje pod nią taflę wody.
- Rozumiem. To miło z ich strony. Niesądziłem, żeby Sayuri tak szybko była gotowa służyć Hinacie.
- Dlaczego nie?
- Sayuri i Shaoran są tak zwanymiStrażnikami. Ale ich zadaniem nie jest strzec Hinaty, czy Sukcesorki. Oni, wswoich sercach, są strażnikami cząstek dusz ludzi, którym tak było przeznaczoneoraz którzy na to dobrowolnie przystali.
- Po co to wszystko, nie rozumiem?
- Widzisz, Naruto, Sayuri była kiedyś tym,kim jest teraz Hinata. Jest byłą Sukcesorką bogini Światła z Kraju Wiatru. Byłapyszną i dumną księżniczką kapłanek w swoim pałacu. Mówiono, że jest narodzonąz wiatru córką bogini, bowiem od samego początku życia miała w boginią wiatrupewną więź.
- Skoro była kiedyś człowiekiem, to dlaczegoteraz nie jest?
- Ponieważ nie spełniła swojego zadania jakoSukcesorka i bogini Światła zamieniła ją i jej dwóch oddanych kochanków w białebestie, którzy nazywani są wśród kapłanów Świętymi Strażnikami. Oprócz tego, żeodebrano im ciała, wtłoczono w ich serca miliony dusz z czasów, w których żyli.Choć nie wszyscy wtedy na świecie zaznali snu w ich duszach, to wciąż byłaspora liczba tych, którzy się poddali, tych którzy się poświęcili i tych,którzy ponieśli straty.