Otwarte przestrzenie smoczych kolonii były ciche, jak jeszcze nigdy. Najmniejszy z pomruków nie uciekł ze smoczej gardzieli, kiedy niewielkie, w porównaniu do rozmiarów smoczych cielsk, wrota otworzyły się dla najpotężniejszych z ludzi.
Akarin z podniebnych wysokości natychmiast ujrzał sylwetkę swojej Wielkiej Opiekunki jak również Królową-Smok i sfrunął niczym tytaniczny władca, by powitać gości.
Na skraju przepaści zatrzymał swój łeb, by Hinata Hyuuga mogła z matczyną czułością pogłaskać jego biały łuskowaty policzek.
Zaraz potem wszyscy spoczęli na jednym z tych pięknych tarasów, niedaleko od popielato-diamentowych oczu smoczego Króla.
Białe oczy o spokojnym wyrazie, które nie nosiły uśmiechu spojrzały na Mikohidori, przeniosły się na siedzącą obok Sayuri, będącą niemalże w objęciach Kazeko, która po tych kilku dniach wolności bardzo szybko postrzegła Kazehime jako swoją potomkinię z łona Wiatru. Hinata uśmiechnęła się lekko, widząc jak blisko Tsuchue siedział obok swojej małżonki. Nawet ona, posiadaczka Byakugan, nie była w stanie dostrzec najmniejszej przerwy między nimi. Czując pod dłonią noszony pierścionek z kryształową lilią, szesnastolatka przeniosła wreszcie wzrok na Hokaru i Midori. Prarodzice trzymali się za ręce, także siedząc niedaleko od niej.
Mogła wręcz poczuć na języku ich strach, ich niepewność i ich kumulującą się rozpacz. Trzymali to w tajemnicy tak długi czas, a sprawiali wrażenie, że mogliby ukrywać Prawdę przed nią do końca wieczności.
Hinata spojrzała lekko za siebie, dostrzegając nigdy nie spuszczającego z niej wzroku Akarina. To on był powodem, dla którego wszystkich ich tu zebrała. Musiał widzieć, co się z nią stanie.
Cokolwiek miało się stać.
Prawda złamała Pierwszą Sukcesorkę bogini Światła, Midori Mizuhime, która po Ostatniej Próbie, czymkolwiek ona jest, była w stanie zachować swoje piękne czarne z błękitnym refleksem włosy. Druga Sukcesorka, Mikohidori Uzumaki nie miała już takiego szczęścia, czego dowodem były jej białe włosy i oczy, a skutki złamania Prawdą nosiła do dziś. Trzecia Sukcesorka Kyokuyi, Hanami Musutsukime, była nieobecna, w dalekiej krainie także pokrytej śniegiem oddawała się pracy, którą Hinata powinna właśnie wykonywać. Była też jej potomkini Sayuri Musutsukime, Czwarta Sukcesorka, której złamano Serce Prawdą. Zwykle w postaci sokolicy kobieta była Hinacie najbliższą ze wszystkich Sukcesorek. Być może wynikało to z tego, że dziewczyna była jej następczynią lub z ilości ich wspólnych przeżyć albo z powodu serdecznej obietnicy złożonej na przyszłe mroczne dni.
One wszystkie doświadczyły już złamania, ale choć poznała je gorzkie, teraz znała melodie ich śmiechów na pamięć. Odkąd oznajmiła, że chce poznać Prawdę, śmiechy i uśmiechy zniknęły. Dni beztroski się skończyły, choć Hinata nie chciała, by przez jej sięgnięcie dna, mieli przestać korzystać z odzyskanego życia. Tego przynajmniej życzyła im w tej chwili.
Sukcesorki były jej siostrami. Były jej nauczycielkami. Surowymi. Z pewnością. Niesprawiedliwymi. Chwilami. Czułymi. Niemal zawsze. I siedziały teraz w napięciu, czekając, by wydać na nią wyrok Prawdy. Ale tak musiało się stać. I Hinata o tym wiedziała.
Nie cofać nigdy danego słowa... Dziewczyna spojrzała w górę, gdzie daleko w pęknięciu skał widać było skrawek jasnoniebieskiego skutego mrozem nieba. Naruto... To on doprowadził ją aż tutaj. I to on obiecał ją poślubić. Być z nią, choćby była zbrukana ciemnością. Zawsze będzie jej słońcem. I w tym słońcu będzie miała nadzieje.
Hinata przymknęła oczy, zasysając rześkie powietrze, by zaraz potem otworzyć je i spoglądając po twarzach swoich serdecznych przyjaciół i przodków z wyrazem obezwładniającej determinacji, powiedziała: