Dwa tygodnie po wykluciu, Hinata znalazła chwilę czasu, by móc wreszcie skontaktować się z Midori Mizuhime, toteż właśnie kierowała się ku centralnemu ogrodowi, w którym znajdowało się jedyne źródło wody w Świątyni Światła – kryształowa fontanna.
Minęła w drodze ze swojego pokoju dwie kapłanki, zaszczycając je głębokim skinieniem głowy. Odpowiedziały jej ukłonami z uśmiechem. Postawiła stopę na jasnej posadzce ogrodu otoczonego obficie obradzonymi kwiatami krzaki bladozłotych róż, kiedy nie pierwszy raz usłyszała dźwięk, wzbudzający w niej emocje podobne do doświadczania drobnego ciepłego deszczu. Obróciła się i zobaczyła drepczącego za nią białego smoka z dziecięcą niezdarnością. Smocze dziecię było białe i skrzydlate, łeb miało podłużne, nozdrza niemal popielate i oczy, które otworzył tydzień temu, mieniące się niczym diamentowy popiół. Kolor tych oczu wstrząsnął nawet Królową-Smok, jako że ogniste smoki mają oczy zwykle czarne niczym kamień węgielny.
Hinata westchnęła lekko, ale nie mogła się nie uśmiechnąć, kiedy jej smoczy podopieczny podbiegł niezdarnie do schodów, by właściwie z nich spaść. Wylądował u jej stóp, potrząsając lekko pyskiem.
- I co ja mam z Tobą zrobić, Akarin? – zapytała cicho Hinata, przykucając przed nim. Smok spojrzał w białe oczy ze ślepym oddaniem. Kapłanki wyjaśniły jej, że ponieważ okazała się pierwszą osobą, której zapach znał oraz była pierwszą, którą zobaczył, Akarin uznał ją za kogoś na wzór matki i nie będzie takiej siły, by opuścił ją na krok, aż dorośnie. Pomimo to, wyraziły zaskoczenie, ponieważ minione wieki badań nad smokami dowiodły, iż smoki nigdy nie uznawały swoich opiekunów za rodziców, a ludzkie uczucia takie jak miłość czy nawet przyjaźń nie były wśród nich zaobserwowane.
Pogłaskała głowę Akarina, ponieważ od wyklucia znacznie urósł. Zaraz następnego dnia po jego narodzinach, Hinata zaczerpnęła informacji o diecie smoka. Ze zdumienie odkryła, że nie ma takiego pożywienia godnego smoczego podniebienia, lub po prostu są na tyle potężne, że nie muszą jeść. Ponadto kapłanki nadmieniły, że wzrost smoków zależy od energii, jaką dzielą się ich opiekunowie.
Hinata uśmiechnęła się szeroko, widząc rozmiary smoka. Gdyby stanął na łapach byłby już dwa razy od niej wyższy, chociaż wciąż był na chwilę obecną wątły. Brunetka nie była skąpa w dzieleniu się energią.
- Zaczekaj tutaj. – powiedziała miękko do Akarina, otwierając przed jego oczami dłoń na znak stopu, ale zaniechała próśb, kiedy smok wtulił łeb w jej małą dłoń. Zachichotała cicho z rezygnacją.
Nie odwracając się do smoka plecami, podeszła do prostej wąskiej ławki, jedynej w ogrodzie, usiadła na niej i sięgnęła do swojego aksamitnego woreczka, by wyciągnąć Klucz, Szafir Mizushirine. Wrzuciła go do kryształowej fontanny i złożyła dłonie niczym do modlitwy, które oparła na białym materiale spódnicy, opadającej niczym wodne kaskady do jej stóp. Zignorowała ciepłe powietrze na swoich dłoniach wydostające się z nozdrzy Akarina, który złożył łeb na jej udach.
Hinata wpatrywała się w przelewającą wodę, aż ta zatrzymała się i ukształtowała w wysoki wodny posąg wodnej nimfy.
- Witaj, Midori-sama. – powiedziała Hinata, skłaniając lekko głowę.
- Pozdrawiam Cię, Hinata-hime. – odpowiedziała wodna postać, której echo głosu rozniosło się po pustym ogrodzie. – Ile to czasu, odkąd słyszałam Cię po raz ostatni?
- Wydaje mi się, że około trzech miesięcy temu, Midori-sama. – odpowiedziała brunetka.
- Doprawdy? Odczuwam, jakby minęła cała wieczność. – odparła Mizuhime, powodując u Hinaty szeroki uśmiech. – Czy jest coś, w czym mogę Ci pomóc, Hinata? Domyślam się, że jest coś poważnego, o czym chcesz rozmawiać. Inaczej nie kontaktowałabyś się ze mną.