I nie przejmuj się Odnogą. Wygrał tę bitwę. Ale nigdy nie zapominaj, że to w Twoje ręce Hinata-hime złożyła swoje Serce. Jest Twoją narzeczoną.
Naruto wypuścił nerwowo powietrze, próbując uspokoić się słowami Shuuei Uzumaki kilkadziesiąt godzin temu. Właśnie stał w cieniu wysokich drzew w parku Akademii. Całą siłę wolę skupił na zbudowaniu grubego muru mający oddzielać go od całej tej pożogi negatywnych uczuć i cierpienia, i skupić się na sytuacji rysującej się tuz przed nim na polu treningowym Akademii.
Midori poinformowała go o powrocie Hinaty, tuż po godzinie od jej zniknięcia z Kibą. Powróciła sama. I w samotności zamknęła się w swoim małym pokoju, odmawiając widzenia kogokolwiek. Kiba powrócił dopiero następnego dnia, z wyraźnie mieszanymi uczuciami, które starał się chować za maską zimnego samca alfa. Gdyby nie Takehiko i Shuuei w jego pobliżu, zabiłby Kibę gdy tylko znalazł się w zasięgu jego wzroku.
Postanowił nie opuszczać posesji swojego domu, ale nie miał okazji pobyć w nim samemu. Otworzył bramy zbyt szeroko.
Teraz, kiedy nastał nowy dzień, podobnie jak dwa poprzednie nie przyniosły żadnej ulgi jego dźgniętemu sercu, Naruto stał sztywno i obserwował zajęcia klasy Hinaty Hyuuga. Zarządziła zajęcia w terenie.
Jej klasa stała w równej linii w szeregu, nie mogąc odwrócić wzroku od pięknej i niewiele mówiącej nauczycielki. Poszła wzdłuż nich z nieludzkim wdziękiem i w milczeniu sprawdzała listę obecności. Kiedy skończyła, zwróciła się do przyszłych shinobi.
- Dla większości z was znajomość teorii nie jest przyczyną dla której znaleźliście się tutaj. – oznajmiła pusto, wpatrując się w dokumenty w jej dłoniach. – Dziś sprawdzimy praktykę waszych umiejętności. Zróbcie dziesięć okrążeń, zaczynając odtąd. – powiedziała i za szybko dla oczu uczniów rzuciła kunai koło stopy jeden z nielicznych uczennic, która odskoczyła lekko zaskoczona. Usłyszeli pozbawione emocji „start" i ruszyli przed siebie.
Brunetka, która związała dziś włosy w długi, gruby warkocz, pochyliła się nad małym pudełkiem, stojącym obok niej.
Uczniom zajęło dłuższą chwilę wykonanie polecenia, kiedy jednak ostatni z klasy dotarł do mety, Hinata Hyuuga obróciła się na wysoko usadzonej pięcie i wskazała dłonią na rozłożone na ziemi zestawy broni, po jednym dla każdego.
- Niech każdy weźmie po jednym, ustawcie się w szeregu i odliczcie do sześciu. – wykonano polecenie bez dźwięku. Uformowało się pięć zespołów trzy osobowych oraz jedna dwuosobowa. Hinata sięgnęła do własnej torebki przewiązanej na udzie i wyjęła odpowiednio sześć cienkich zwojów, rozdając każdemu po jednym. – To powiadomienie o waszej misji. Jako drużyna macie ją wykonać, poprzedzając to wyborem dowódcy. Musicie pamiętać, że ten który wami przewodzi musicharakteryzować się właściwymi cechami. Jakie to cechy?
- Umiejętność słuchania. – powiedziała jedna z uczennic, siląc się na spokój pomimo podekscytowania.
- Jasność umysłu.
- Musi się znać na strategii.
- Musi znać umiejętności i możliwości pozostałych członków drużyny. – ta odpowiedź nawet Naruto skłoniła do przytaknięcia głową.
- I musi być najsilniejszy! – wyrwał się mało okrzesanemu uczniowi, co spowodowało, że klasa zaczęła dusić się z niezwolnionego śmiechu.
- Twoje przekonanie do tego atrybuty sprawiło, że ledwie zaliczyłeś test, Misochi. – rozbrzmiał głos Hinaty, a młody chłopak spłonął rumieńcem. Zaraz potem wrócił do siebie i zakładając ręce za kark oznajmił z podekscytowaniem: