Czasoprzestrzenna szczelina, oddzielająca świat ludzi od Doliny Łez i Wulkanu Zniszczenia została rozdęta częścią sił shinobi, którzy lśnili białym słodkim światłem w całkowitej ciemności. Dolina Łez była, zgodnie z przytoczeniami, bezdenną nicością otaczającą wymiar Wulkanu Zniszczenia niczym bańka, w której wnętrze można było spojrzeć niczym przez starodawną lunetę. Była to rzeczywistość, gdzie zmysły mogły równie dobrze nie istnieć, a przytłaczająca pustka powodowała rozpacz. Oczy wielu shinobi mimowolnie wypełniły łzy, kiedy tak tkwili zawieszeni na niewyczuwalnej płaszczyźnie.
Naruto mimo to, skąpany w szkarłatno-złotym płomieniu łączonych sił swoich i Ognistego Cesarza, ciągnął przed siebie ku piekielnemu centrum, próbując za poradą bóstwa łączyć obecnych shinobi z Wulkanem Zniszczenia. Presja czasu i niepokój nawarstwiał frustrację blondyna, a kiedy okrzykiem próbował nieco jej z siebie wyrzucić, żaden dźwięk nie wydobył się z jego gardła, a nawet jeśli, nie miał prawa bytu.
Nagle ktoś pociągnął go z powrotem ku wyjściu do świata żywych, choć było to ostatnie miejsce, gdzie chciał teraz być. Kiedy grawitacja i szara rzeczywistość przed Doliną Łez, która w porównaniu była szokująco barwna, uderzyły blondyna, zauważył, że Mikohidori Uzumaki osobiście go tu zaciągnęła.
Jej jasne łuki brwiowe były ściągnięte, a dłoń bardzo mocno zaciśnięta wokół kryształu miecza.
- Nie przejdziemy tak łatwo. – warknęła, patrząc zaciekle w stronę szczeliny, po czym odrzuciła głowę do tyłu, by spojrzeć na zaalarmowane Pokolenia i zdezorientowane zastępy shinobi. – To bariera Jashin! – syknęła.
- Jashin-sama rozstawił barierę? – zapytała Sayuri zdezorientowana. – Dolina Łez nigdy nie była barierą nie do przejścia!
- Mikohidori-chan, jak to zdjąć? – zapytał Hokaru z pospiechem w głosie. Każda chwila była na wagę życia. Druga Sukcesorka spojrzała najpierw w błękitne oczy Uzumaki, a potem z powrotem w stronę niedosięgłego piekielnego lądu. – Stworzył tą barierę dla mnie, dawno temu. Nigdy nie zdradził mi jednak jak ją utworzyć czy niwelować. Jashin musiał powiedzieć o niej Shinzenowi, albo ten sam się dowiedział.
- Co to za bariera? – zapytał Naruto, mogąc wreszcie odnaleźć głos. Kobieta spojrzała na niego zaalarmowana.
- Jest jak lustro, które izoluje jedną ze stron. My, którzy nadchodzimy możemy zobaczyć co się dzieje na Wulkanie Zniszczenia. Ci jednak, którzy są po drugiej stronie nie mają pojęcia co się dzieje poza jego granicami.
- Hinata nie wie, że tu jesteśmy. – syknął Kiba, po usłyszeniu każdego słowa.
- Nie, nie wie... Shinzen odrobił pracę domową. – warknęła Mikohidori ledwie panując nad swoją narastającą paniką i frustracją. – Każda Ostatnia Próba wyglądała tak samo. Musiał przeanalizować każdy jej aspekt, żeby ominąć wszelkie przeszkody. Jedną z nich jesteśmy my. A wszystko to przez Jashin...
Wysoki mężczyzna o długich czarnych lśniących włosach i jasnoszarych oczach błyszczących niczym gwiazdy przykląkł przed jasnozłotą królową i przyłożył z czułością męża dłoń do jej policzka. Jej jasnoniebieskie oczy jak wiosenne niebo o świcie były puste. Wpatrywały się daleko ponad jego czubek głowy, tam gdzie jeszcze do niedawna skały opływały życiem i wodą. Rozpacz zgasiła jej szczere serce, a szał wyjałowił oazę boskich sług przez zamknięcie Kazeko Koubai w krysztale.
- Nie odnajdą Cię, moja królowo. – szepnął ciepłym głosem Jashin i z kłującą miłością ucałował jej odzianą w złoto dłoń. – Ofiaruję Tobie i tej świętej górze ochronę przed oczami tych, którzy Ci grożą.