- Znów się spotykamy, Naruto.
- Dobrze Cię widzieć, przyjacielu. – blondyn uścisnął rękę mężczyzny, po czym gestem zaprosił go, by towarzyszył mu do bram Wioski, skłaniając przedtem lekko głowę Temari, która przytłoczona majestatem Uzumaki odwdzięczyła się tym samym, lecz nerwowym już gestem.
- Nie sądziłem, że wyjdziesz po nas aż taki kawał drogi. – powiedział Kazekage, krocząc z niemal równą nonszalancją, co Naruto. Płaszcze obu mężczyzn łopotały na wietrze, choć jedna z nich miała ograniczone ruchy z powodu pokaźnego ceramicznego naczynia pełnego piasku.
- Byłem w pobliżu. Coś się zmieniło ostatnimi czasy? – spytał dość cicho, by tylko Gaara to usłyszał. Właśnie stanęli na progu Wioski.
- Mam dla Ciebie kilka raportów, powinieneś na nie spojrzeć. – odparł Kazekage w tonie niewiele wyższym. – Jak Ty to wytrzymujesz? – zapytał wkrótce, siląc się na pozbawiony emocji wyraz twarzy.
Przekroczywszy próg osady, natychmiast zwrócono na nich uwagę. Ich pozycje i sława były tu jednak przyczyny drugorzędnej...
- Ach, to oni! Naruto-sama i Gaara-sama! – krzyknęła jedna z kobiet.
- Nigdy nie wyprowadzę się z tej wioski. – westchnęła inna do swojej koleżanki, podziwiając Kazekage i jego towarzysza.
- Nie mogę uwierzyć, że nie chcą się żenić.
- Bo nie poznali jeszcze mnie! – oznajmiła młoda dziewczyna rezolutnie, a poczucie wstydu było jej nieznane.
- Nie wytrzymuję. – wyznał Naruto półgębkiem. – Po prostu nie pokazuję im się zbyt często. – wyjaśnił, po czym nagle zniknął z ulicy.
- Gaara-sama!
- Kazekage-sama!
- Wyjdź za mnie!
- Nie! Za mnie!
- To straszny pasztet, wybierz mnie! – otoczyły go niczym sępy wyleżałe w słońcu zwłoki. Nie było się czemu dziwić, naprawdę.
Kazekage sprawujący władzę i opiekę nad Wioską Ukrytego Piasku, ukończywszy lat dziewiętnaście był nie lada zdobyczą. Młody wybitny władca, urzekającej urody i równie urzekającego majątku, był jednym z kilku najbardziej wziętych kawalerów wśród Dystryktów. Na muśniętej słońcem i piaskiem twarzy zarysowała się już męskość. Oczy jasnoniebieskiej uderzającej barwy, odznaczały się na tle na czerwonych krótko przystrzyżonych włosów niczym gwiazdy na czarnym niebie, a jakże gwieździste były noce tam skąd pochodził...
Gaara otoczył siebie i swoją siostrę piaskową kopułą i także zniknęli z oczu desperacko napalonych panien Liścia. Temari została porzucona przed Kwaterą Główną Strategii i Inwigilacji, gdzie pracował na co dzień pewien członek klanu Nara, a sam Kazekage wylądował u boku Naruto na najwyższym tarasie budynku urzędującego Hokage.
- Ona naprawdę tu jest? – zadał wreszcie pytanie, na które odpowiedź interesowała rudzielca najbardziej.
- Tymczasowo nie. – wyznał Naruto, spoglądając na panoramę wioski. – Ale wróci. Ma pewną sprawę do załatwienia.
- Tolerujesz to? – zapytał Gaara ze spokojem. Kazekage był jednym z bardzo nielicznej grupy osób, która wiedziała o skrycie zarządzanym przez Naruto urzędzie. Rozumiał doskonale dlaczego młody Uzumaki zdecydował się na zachowanie prawdy o bycie Hokage pod welonem sekretu. Dzięki temu mógł bez trudu opuszczać Wioskę Ukrytego Liścia i kontrolować i chronić Sojusz, któremu przewodził. Nie mniej był Hokage, a niektóre sprawy musiały znaleźć rozwiązanie właśnie w nim. Kapryśna nieobecność Hinaty Hyuuga tuż po jej powrocie była jedną z takich właśnie spraw.