Dzieliły ich drewniane drzwi. I tu i tampanowała przejmująca cisza. Jedna spokojna, druga napięta. Podczas gdyCzcigodna Sukcesorka i Arcykapłanka powoli wybudzała się ze zdrowegodwunastogodzinnego snu, na zewnątrz jej apartamentu właśnie zeszły sięnajróżniejsze osobistości.
Zielone oczy Natsuki Nagoya, tulącej dopiersi, co najmniej zaintrygowaną Izumi wywiercały dziury w twarzy ItachiegoUchiha. Jego młodszy brat, Sasuke, brał udział w zawodach na spojrzenia zbiałymi oczami Nejiego Hyuugi, który przybył tego poranka do niewiarygodniestrzeżonej fortecy, gdzie przebywała jego kuzynka, jej młodsza siostra oraz ichmatka. Towarzyszył mu wujek, przywódca klanu Hyuuga. Stoicka twarz Hiashiegościągnęła na siebie oczy Zastępczego Arcykapłana Świątyni Ognia. Chirikopamiętał jak dziś słowa ich Arcykapłanki, że nie otrzymywała w domu należytegowsparcia. Nie wiedział, jak można było pomyśleć choćby o czymś takim... Był iNaruto, który przerzucał wzrok z braci Uchiha na Natsuki to na Hyuuga to naChiriko i innych kapłanów i kapłanki, które oczekiwały w pobliżu na dalszyrozwój wydarzeń. Nastolatek widział jak na dłoni słowa, których żadne z nichnie wypowiedziało. Co tutaj robisz? Każdy znał odpowiedź, dlatego zadawanie takowegopytania było zbędne.
Słońce dopiero co wychyliło się zzahoryzontu. Promienie powoli rozświetlały dalsze skrawki ziemi, przemieniającmroźny mrok w świeży grudniowy poranek. I tak jak to słońce dotykałoniepowstrzymane ziemi, tak nagle usłyszano pośpieszny, acz delikatny krok.
Drewniane drzwi rozchyliły się, a oczykażdego nagle zwróciły się na postać w progu. Himeko Hyuuga zmierzyła wszystkichzdumionym spojrzeniem, po czym uśmiechnęła się lekko, widząc swojego męża.
- Witaj, Hiashi. – powitała go.
- Himeko. – odparł dostojny Hyuuga,schylając lekko głowę w jej kierunku.
- Dzień dobry, ciociu.
- Dzień dobry, Neji. – kobieta uśmiechnęła siędo siedemnastolatka. Jasne oczy kobiety padły na twarz Naruto Uzumaki. Niemogła się do niego nie uśmiechnąć. – Dzień dobry, Naruto.
- Dzień dobry, Pani Hyuuga. – nie mógł nieodwzajemnić jej uśmiechu. Był taki sam, jaki miała Hinata. – Jak Hinata?
- Wstaje. – odparła kobieta. – Jesteścietutaj, aby ją powitać? – wszyscy zgodnie kiwnęli głową. – Prosiła, żebym Wamprzekazać, żebyście zjedli śniadanie. – Naruto przewrócił oczami. – Zapraszakapłanki i kapłanów do środka, z czymkolwiek by nie przyszli. – słysząc to,obecna służba świątyń wpadła pośpiesznie do pokoju, mijając żonę Hiashiego,skłaniając się lekko w jej kierunku.
- A my? – zapytał Naruto. Nim Himeko zdążyłaodpowiedzieć, z wnętrza pokoju wyłoniła się Hinata. Jej cera była wypoczęta irozjaśniona. W oczach kipała energia. Nosiła białą szatę od Midori, przewiązanąintensywnie czerwonym obi i uśmiechała się do wszystkich. Jej gładkie włosydelikatnie rozkładały się na ramionach i plecach, sięgając poza kolana. Nieobnosiła się także ze swoim kryształem, gdyż ten przesłonięty był gęstągrzywką. Jej ciepłe jasne oczy padły na Nejiego. Był jedynym z rodziny, któregojeszcze nie widziała.
Uśmiechnęła się lekko, widząc jego stan.
Neji zbladł. Jego twarz stała się niemal taksamo biała, jak jego oczy. Jego usta były lekko rozchylone i tylko cudutrzymywał go na prostych nogach.
- Dobrze Cię widzieć, Neji-nii-san. –powiedziały jej usta. Te cztery słowa sprawiły, że krew w jego żyłach na nowozaczęła płynąć.
-H-hinata-sama... – wyszeptał. Choć jego oczybyły tak potężne i niezawodne, nie ufał im. Nie ufał swoim uszom, które wieleczasu ćwiczył. Nie wierzył w to, jak jego niegdyś drobna, nieśmiała i na potęgęniezaradna kuzynka się zmieniła. Nie widzieli się tylko dwa lata. Dwa lata... inagle stała przed nim wyprostowana, uśmiechająca się, pełna energii ale inieznanej mocy. Jej głos nie jąkał się więcej, a brzmiał pewnie i miękko. Znastoletniej dziewczynki stała się młodą kobietą. W dwa lata...