Była zbyt cenna, by miała zginąć przez takiecoś. Tylko dlatego, że chciała się zmienić. Rozumiał ją. Ale nie mógł pozwolićjej odejść tam, gdzie on nie miał dostępu. Było to irracjonalne. Gdyby jednakmiałby ubrać to w słowa, to właśnie by powiedział. Musiał działać natychmiast.Wiedział, że jest gotów zrobić wszystko, aby ją uratować. Była zbyt cenna, zbytcenna dla niego.
Zamknął oczy, złożył dłonie i utonął w swojejwłasnej duszy. Minął złote więzienie boga, którego uratował, minął otwartewrota swojego Serca i biegł nieustannie do innych wrót.
Przekroczył je bez żadnych problemów. Iznalazł się tam, skąd nigdy nie chciał odchodzić, w Sercu Hinaty Hyuuga.
W tym niebiańskim miejscu zaszły drobnezmiany. Było ciemniej.
- Hinata! – zawołał, a jego echo rozniosłosię po nieskończoności tego miejsca. Jego serce zapewne zabiło szybciej, gdyżnie usłyszał odpowiedzi. – Hinata! – Ogień w jego piersi zawrzał. Dlaczego byłotu tak ponuro? Gdzie podziała się jasność?
Czyżby... Czyżby było za późno?
- HINATA!
Nagle, ktoś klepnął jego ramię.
Odwrócił się natychmiast. Spojrzał w oczyswojemu dostojnemu przodkowi. Hokaru Uzumaki był młody i majestatyczny jakzawsze, ale smutny. Bez słowa wskazał mu odpowiedni kierunek.
Była tam. Klęczała na zwykle szafirowej,teraz ciemno granatowej wodzie, w sukience, w którą odziano ją w realnymświecie. Wzrok miała nieobecny.
Gdyby ktoś pytał, dlaczego Pierwszy Uzumakijeszcze jej nie pomagał, musiał wiedzieć, że broniły do niej wstępu czterywielkie wiry, a ona sama otoczona była długimi wstęgami materiału w nieopisanymdotychczas kolorze.
- Hinata! – krzyknął. Zdawała się go niesłyszeć i nie dostrzegać. – Oi! Hinata!
- Już próbowałem. – westchnął cicho, stojącyobok niego mężczyzna. Hokaru z zatroskaną miną wpatrywał się w pozbawioną życiaukochaną duszyczkę. – To bogini Boskiego Wiatru ją osłania. Uważa, że tokonieczne, aby nie opadła w ciemność. Ale tylko Hinata może zapanować nad tym, cotu się dzieje.
- A co tu się tak naprawdę dzieje,Hokaru-sama? – zapytał Naruto, by czymś zajęto jego umysł.
- Te bransolety, a raczej kajdany, jak totrafnie nazywają, wysysają z Hinaty Chakrę. Jak myślisz, gdzie trafia ta Wodaznikająca w wirach?
- Do bransolet...?
- Tak. Co więcej nie przestaną one jejwysysać, dopóki się nie napełnią.
- Czyli to powinno się niedługo skończyć,prawda?
- Oh nie. Jedno życie Hinaty nie wystarczy,aby wszystko wypełnić.
- A nasza Chakra?! Czy nie możemy uzupełnićich naszą Chakrą? Zróbmy to. Cenisz ją tak samo jak ja, prawda? Mógłbyś to dlaniej zrobić, prawda?
- Naruto, gdyby to było takie proste jakmówisz, już dawno oddałbym swoje istnienie, ale nawet jeśli to zrobię, jej nicto nie pomoże.
- Dlaczego? – blondyn ukrył twarz wdłoniach. Co mógł zrobić, aby ją uratować?
- Te bransolety nasycają się tylko iwyłącznie Elementem Wody, a taki posiada Hinata. Nie zdziwiłbym się, gdyby sięokazało, że Chakra, ta Woda, na której właśnie stoimy, jest w istocie PierwotnąWodą. Żywiołem tej samej kategorii, co Twój Pierwotny Ogień.
- Dlaczego mam wrażenie, że wyjaśniasz mijakiś spisek?
- Powiedzmy, że taki ma miejsce. Ale nic naniego nie poradzimy. Musimy wierzyć, że Hinata zechce się wyrwać z bezpiecznejpieczy Kazemi-sama.