By dotrzymać kroku

104 3 2
                                    

Hinata, uważaj na siebie. Jeśli coś Ci się stanie, ja...

Z urwaną groźbą dla potencjalnego zagrożenia jego ukochanej, Naruto ocknął się ze snu, choć bliżej temu było do medytacji. Nie czuł się wypoczęty. Śledzenie zmagań Hinaty w nowej Świątyni było dalekie od relaksu.

Blondyn spojrzał w jasny sufit, powoli wypuszczając powietrze z płuc. Leżał na łóżku, przykryty do połowy, i nasłuchiwał leniwego porannego śpiewu ptaków. Pomimo, że Wioska Ukrytego Skały była zasypana w mrozie i śniegu, Liść był co najwyżej chłodny.

Życząc sobie, by Hinata była bezpieczna dźwignął się, by usiąść i przetarłszy twarz dłońmi, wstał z łóżka. Bez pośpiechu zadbał o poranną toaletę i zasiadł do pustego stołu zagłębiony w dylemacie, czym uraczyć się na śniadanie. Tak dawno nie było go w mieszkaniu, że wszelkie schowki ziały pustką. Był oczywiście ramen na szybko, ale zaznawszy luksusu porządnego posiłku, był bliski skrzywienia się na myśl o tym daniu.

Nie zastanawiając się zbyt długo, ubrał się szybko z zamiarem zrobienia zakupów na najbliższy czas.

Ulice zatopione były we mgle. Lubił mgłę. Może to z powodu bycia nią osłoniętym przez cały pobyt na Wyspie Świtu. Wspomnienie tych w większości szczęśliwych dni w izolacji, sam na sam – prawie – z Hinatą, którą pokochał całym sercem właśnie tam, spowodowało u niego uśmiech.

Kilkanaście minut później, wrócił do mieszkania, zjadł konkretne, wartościowe śniadanie i powoli zmywając naczynia w przenikliwej ciszy, wrócił do wizualizacji ze snu.

Sercem Hinaty widział doskonale, jak wyglądała Świątynia Światła, a także jej Arcykapłanka. Nie słyszał o czym mówiły, ale widział wystarczająco. Przede wszystkim tą przerażającą białą postać, pokrytą mrokiem. Jeśli wierzyć przeczuciom Hinaty, to była Sukcesorka, tak jak i ona. Poznał też inne, ale nie spotkał się jeszcze z taką nienawiścią.

- Wciąż niewiele widziałeś. – odezwał się w nim głos, którego nigdy nie mógłby zignorować, tak jak nigdy nie mógłby zignorować głosu Hinaty, bez względu na to czy używała Dziewiczego Majestatu, czy nie.

- Ognisty Cesarz... – powiedział, a jego głos niewiele wyższy od szeptu odbił się echem od kuchennych kafelek. – Co masz na myśli? – spytał, po czym odkładając talerz, zamknął oczy, by stanąć przed złotymi prętami cesarskiego więzienia.

Jego Ognisty Majestat czekał już u bram z wyczekującym wyrazem twarzy.

- Wszystkie Sukcesorki mają tę ciemną stronę.

- Nie Hinata. – wtrącił blondyn, krzyżując ramiona na torsie. Ognisty Cesarz skinął głową, by przyznać mu rację. – Kim jest ta kobieta? Znasz ją? – zapytał, malując wizualizację białej kobiety o ostrych rysach.

- Oczywiście. Była Jinchuuriki Kyokuyi-sama i moją. – widząc zaskoczoną minę swojego teraźniejszego nosiciela, dodał: - Jest unikatową Sukcesorką i kobietą. To Mikohidori Uzumaki.

- Uzumaki? – powtórzył z niedowierzaniem.

- Mówiłem, unikatowa. – skwitował bóg.

- Ale dlaczego atakowała Hinatę? Przecież ona nawet jej nie zna!

- Wystarczy, że Hinata-hime jest obecną Sukcesorką Kyokuyi-sama. Mikohidori Uzumaki żywi głęboką urazę do mojej bogini.

- Dlaczego?

- Cóż... Nie może Jej wybaczyć, że Jashin został Ganozue, by ją ratować. Od tamtego dnia ukrywa się za Przepaścią Ludzi Wiatru, nazywając to Świątynią Światła. Widocznie stworzyła tam idealne warunki dla smoków, które mogą przywoływać jedynie Uzumaki.

Choćby wody miało przybywać, a dna nie było widać...Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz