Wielki chmurzycy puch zwiał mroźny wiatr,porywając jego drobinki w spokojny taniec. Zimowy chłód obejmował bajeczne,śnieżne drobinki niczym surowy ojciec, który okazywał swoim dzieciom delikatność. Ojciec ten z najwyższą ostrożnością ułożył roztańczony płatek śniegu na ramieniu wojownika w taką delikatnością, że ten nawet się nie zorientował.
Za tym jednym płatkiem śniegu, na ziemię opadły tysiące pozostałych.
Ciężki oddech westchnienia dosięgnął zmarzniętej stali opaski shinobi przedstawiającej symboli Wioski Ukrytej Skały, zaparowując metal.
- Zima szybko w tym roku, co nie, Arata-san?– zapytał towarzysz, stojący obok shinobi. Arata kiwnął mu głową, z wdzięcznością przyjmując naczynie pełne gorącej herbaty. Było to jedyne ich pocieszenie na służbie przed główną bramą wioski. – Mam nadzieję szybko wrócić dziś do domu. Moja córeczka ma dziś urodziny. – uśmiechnął się starszy,rozgadany shinobi. – Ma już cztery latka, to zbrodnia, że tak szybko rosną.
- Moje gratulacje.
- Ach, Arata-san, nigdy nie mówisz zbyt wiele.
- Ty za to mówisz za wiele, Jirou-san.
- Trafna... Kto tam jest?! – obaj shinobi natychmiast porzucili konwersacje i zaalarmowani nieznaną, lecz namacalnie porywczą Chakrą, trwali przed bramą, gotowi w każdej chwili sięgnąć po broń.
Zza ośnieżonych gęstwin wyszła dziwna postać, której pomarańczowy kostium raził bardziej niż biel śniegu.
- Więc jesteśmy... Skała... – usłyszeli skrzekliwy głos nastolatka, głos, którego chyba dawno nie używał. Postać upadła na śnieg.
Z najwyższą ostrożnością podeszli do chłopca. Okazało się, że niósł na plecach dorosłego mężczyznę.
- To shinobi Liścia! – oświadczył Jirou, dostrzegając opaskę na czole Naruto. – Arata-san, powiadom natychmiast Tsuchikage! – bez słowa, towarzysz jego zniknął, śpiesząc z nowinami do siedziby przywódcy.
Arata wbiegł do budynku. Nie wymagało to zbyt wielkiego wysiłku, by poznać położenie ich lidera. Pośpieszył do auli, do której chwilę potem dyskretnie otworzył drzwi.
- ... z tego co mówisz wynika, że jeśli zima będzie zbyt długa, będziemy musieli zadbać o import żywności. Ten rok nie był najobfitszy w plony.
- To prawda, Tsuchikage-sama. Może nasz sojusz będzie w stanie nam w tym pomóc.
- To bardzo dobra uwaga. Co prawda nie wiele uzyskamy pomocy od Wioski Piasku, z przyczyn ich pustynnego klimatu. Jednak Wioska Liścia ma wiele pól i równin... Poślę do Hokage w tej sprawie, kiedy tylko nadarzy się okazja. – oznajmił Tsuchikage. – O co chodzi, Arata-san? – zapytał,pozwalając dojść nowo przybyłemu dojść do głosu.
Ten zbliżył się do przywódcy i cicho powiedział:
- Proszę wybaczyć to najście, Tsuchikage-sama, ale przed chwilą przed główną bramą upadło dwóch shinobi z Wioski Ukrytego Liścia. Co każesz?
- Weźcie ich do szpitala i zagwarantujcie opiekę, to chyba jasne. Mamy sojusz. – shinobi kiwnął głową. – Czy jesteś wstanie ich zidentyfikować?
- Przykro mi, nie, Tsuchikage-sama.
- Nie szkodzi. Kiedy zabierzesz ich do szpitala, powiadom moją siostrę, by się nimi tam zajęła. Była w ich Wiosce,może ich tam poznała.
- Oczywiście, Tsuchikage-sama. Jeśli wolno mi powiedzieć, czy to rozsądne, by zabierać Izumi-sama do szpitala? Dzieci o tej porze roku...
- Jestem Ci wdzięczny za Twoją troskę.Przejmę ją, jak tylko tu skończę. Ruszaj, Arata-san.